Natalia Nykiel: „Chcieli wiedzieć, co się stało, że nagle przestałam dobrze śpiewać" [wywiad]
Autor: Monika Kurek
20-02-2022
![Natalia Nykiel: „Chcieli wiedzieć, co się stało, że nagle przestałam dobrze śpiewać" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/621254d0ea6d9a3d45536b3f/8a140dbfe3eab19cdfb5a8672a8b0eb6.jpg)
![Natalia Nykiel: „Chcieli wiedzieć, co się stało, że nagle przestałam dobrze śpiewać" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/621254d0ea6d9a3d45536b3f/8a140dbfe3eab19cdfb5a8672a8b0eb6.jpg)
Już jest! W piątek zadebiutował trzeci długo wyczekiwany album studyjny Natalii Nykiel „Regnum". To nie tylko najbardziej osobisty krążek w jej karierze, ale także podróż przez fantastyczną dystopię – niezrozumiałą, ale wciągającą i elektryzującą
Przeczytaj takze
W 2020 roku Natalia Nykiel, nazywaną królową electro popu, zaskoczyła słuchaczy piosenką country. Wszyscy zastanawiali się wówczas, czego należy spodziewać się po następcy płyt „Lupus Electro", „Discordia" oraz EP-ki „Origo". Na odpowiedzi przyszło nam jednak jeszcze trochę poczekać. Dopiero rok później ukazał się optymistyczny „P.R.I.D,E", będacy hymem miłości oraz różnorodności, a tuż za nim podążyły kolejne single: „Królestwo", „Epoka X", „Taka jak Ty" oraz „Pętla". Teraz odliczanie dobiegło końca – Natalia oficjalnie oddała w nasze ręce „Regnum" i zdecydowało było na co czekać!
Krążek „Regnum" jest zapisem osobistych konfrontacji Natalii i powstawał w bardzo trudnym dla niej czasie. Artystka przeprowadziła nas przez swoj proces twórczy, opowiedziała, jak lockdown wpłynął na jej zdrowie psychiczne oraz zdradziła dlaczego rozpoczęła psychoterapię. W jednym z utworów zresztą znajdują sie fragmenty listu pisanego przez nią podczas jednej z sesji... Co Natalia sądzi na temat targających nami podziałów i z jakim dylematem społecznym się zmaga?O czym opowiada kawałek „Tu nie ma fobii"? Jak wspomina swoją samotną wyprawę na Teneryfę? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w naszym wywiadzie!
„Regnum” po łacinie oznacza „władzę”, „rządy” lub „królestwo”. Opowiedz mi trochę o tym królestwie.
Tytuł nawiązuje oczywiście do piosenki „Królestwo”, ale punktem wspólnym jest na pewno to, że jest to moje królestwo. Królestwo mojego ciała, mojej głowy. Tego, co myślę i tego, czego chcę, ale też tego, czego nie chcę. Bo to też jest ważne, żeby wiedzieć, czego się nie chce. Choć nie jest to wcale takie oczywiste (śmiech). Ja interpretuję je jako moją platformę do tego, aby z premedytacją powyciągać pająki z głowy oraz się z nimi zmierzyć. Pokochać siebie.
Zacznijmy od początku. Jest marzec 2020, zaczyna się pandemia. Jesteś już w Polsce i... co? Miałaś już wtedy jakiś materiał na płytę czy dopiero zabierałaś się do pracy?
Plan był taki, że na początku 2020 roku wracam z Portugalii i biorę się do roboty. Pierwszym terminem na tę płytę był koniec wakacji 2020. To było do zrobienia, ale przeszkodziła nam pandemia. Bardzo długo byliśmy zamknięci w domach i wtedy w mojej głowie wydarzyło się bardzo dużo rzeczy. Okazuje się, że jak zostajesz sama przez długi czas, to wyrzuca cię z tego codziennego biegu, w którym cały czas odhaczasz kolejne rzeczy, nie zastanawiając się, co właściwie mijasz. Okazuje się też, że masz w głowie nieposprzątane rzeczy, którymi należałoby się zająć. Dla mnie takim punktem zwrotnym była końcówka wakacji 2020. Mój menadżer dostał telefon od Kasi, mojej trenerki wokalnej oraz mojego producenta Foxa, którzy chcieli wiedzieć, co się stało, że nagle przestałam dobrze śpiewać.
Jak zareagowałaś?
Czułam, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że czuję się źle, ale nie wiedziałam, co z tym zrobić, bo nie miałam pojęcia, o co właściwie mi chodzi. Przecież nic takiego się nie stało – po prostu był lockdown i zostałam sama ze sobą. Bardzo lubię przebywać sama ze sobą, ale wtedy akurat wyszły ze mnie różne rzeczy i musiałam się z nimi zmierzyć. Zdałam sobie sprawę, że przestałam śpiewać dla siebie. Gdzieś po drodze, podczas tych 9 lat mojej kariery, przestałam czerpać przyjemność ze śpiewania dla siebie w domu. Na przykład pod prysznicem albo w samochodzie. Dotarło do mnie, że podczas pierwszego pół roku pandemii ani razu nie otworzyłam buzi. To, co było moją największą pasją, nagle stało się moim największym bólem psychicznym. Przy okazji przekonałam się także o prawdziwości stwierdzenia „W zdrowym ciele zdrowy duch”, bo moje złe samopoczucie spowodowało, że miałam w 2020 roku dużo problemów zdrowotnych.
Wtedy zdecydowałam, że pójdę do psychologa, aby pogadać oraz spróbować znaleźć źródło problemu. To był super ruch. Gdybyśmy nie musieli zaczynać pracy nad tą płytą, to nie wiem, czy doszłabym do takich wniosków i czy zmotywowałabym się, żeby popracować nad swoim zdrowiem psychicznym. Ta płyta dała mi do tego kopa i w efekcie powstała równolegle z moimi spotkaniami u psycholożki. To było ciekawe, bo przelewałam w piosenki wszystko to, co działo się na tych spotkaniach.
Na przykład?
Utwór „Taka jak ty”, będący dla mnie najbardziej osobistym kawałkiem z „Regnum”, zawiera fragmenty listu, który pisałam na terapii do jednej z bardzo bliskich mi osób. Jest to oczywiście list, którego ta osoba nigdy nie zobaczy. To był list dla mnie i miałam go napisać po to, aby coś sobie uświadomić. Było to dla mnie bardzo mocne przeżycie. W ogóle cały proces pracy nad tą był dla mnie dużo trudniejszy niż w przypadku pozostałych płyt, które nagrywałam w bardzo lekkiej i luźnej atmosferze. Czułam się, jakby ktoś trzymał mnie przy ścianie za gardło, choć w rzeczywiści byłam to ja sama. Po prostu musiałam uporządkować sobie różne sprawy i tak się zdarzyło, że robiłam ten porządek w trakcie nagrywania płyty. Dzięki temu ta płyta jest tak wyjątkowa.
To był pierwszy raz, kiedy zapisałaś się na terapię czy próbowałaś już wcześniej?
Pierwszy. Postrzegam siebie jako bardzo pozytywną osobę. Staram się być optymistką i zawsze widzę szklankę do połowy pewną. To też było ciekawe, bo przez to, jak widzą mnie znajomi, prawie nikt nie zorientował się, że było u mnie bardzo źle. Niektórzy moi znajomi byli w szoku, kiedy powiedziałam im, że chodzę na terapię. „Ale że ty? Wszyscy dookoła mają problemy, ale ty?! Przecież wszystko jest okej! Przecież jesteś zadowolona, często się uśmiechasz!” - mówili. I to też miało znaczący wpływ na wiele moich znajomości, bo przyjaciele i znajomi mogli zobaczyć mnie z zupełnie innej strony. Dzięki temu te relacje wskoczyły na wyższy level, co było super. Było zatem dużo zaskoczeń na bardzo wielu polach.
A czy cała ta emocjonalność wpłynęła w jakiś sposób na sam proces twórczy?
Nie, na szczęście nie. To dla mnie naturalna rzecz, że najpierw pojawiają się melodie, a potem teksty. Zaskoczyło mnie natomiast, że ten materiał wymagał ode mnie samodzielnego napisania niemal wszystkich tekstów. Ja nigdy nie ukrywałam, że zapraszam artystów do współtworzenia tekstów. Muzycznie zawsze robimy wszystko we dwójkę z Foxem, ale w przypadku tekstów lubię mieć gościa lub gościnię. Moim zdaniem to zawsze daje albumowi dodatkową wartość. Po raz pierwszy jednak okazało się, że te obce teksty zupełnie nie siedzą mi w buzi. Ostatecznie na „Regnum” jest tylko jeden gościnny tekst Króla, w który i tak trochę ingerowałam. To było dla mnie duże zaskoczenie. Całkiem miłe zaskoczenie, bo zawsze miałam dużo pokory do pisania tekstów. Nie uważam się za poetkę pokroju Kasi Nosowskiej i jeśli tylko potrzebowałam, to prosiłam kogoś o pomoc. Przy tej płycie zdałam sobie sprawę, jak bardzo w tej kwestii dojrzałam i że czuję się już w tym całkiem pewnie. Teraz nie mogę się doczekać, kiedy będe mogła usiąść do kolejnych piosenek.
Miałaś wtedy okazję zrobić sobie przerwę i odetchnąć od tego całego ciężaru emocjonalnego? Pojechać gdzieś, odpocząć?
Zupełnie nie. Usiedliśmy do płyty jesienią 2020 roku i skończyliśmy w styczniu 2021 roku. Byłam już wtedy bardzo zmęczona, bo to był naprawdę trudny okres. Wybuchałam z zupełnie błachych powodów. Nie mówcie do mnie, nie dotykajcie mnie (śmiech). I wtedy, po moich urodzinach, pojechałam sobie sama na miesiąc na Teneryfę. To był pierwszy raz, gdy byłam sama na wakacjach i to były najlepsze wakacje w moim życiu. Lubię być sama, bo zawsze znajduję sobie milion rzeczy do roboty. Lubię sama jeździć rowerem czy chodzić po górach i słuchać muzyki. Najśmieszniejsze jest jednak to, że kiedy jedziesz samemu na wakacje, to spotykasz milion ludzi, którzy też podróżują sami. Oczywiście trzeba być otwartym, ale siłą rzeczy dobieracie się w pary czy grupki i jeździcie wspólnie na wycieczki. Nie jest to jednak obarczone żadnymi zobowiązaniami. To było wspaniałe, bo przez ten cały miesiąc ani jednego dnia nie byłam sama. Pewnego dnia chciałam pójść sama w góry, ale jakiś ziomek z Francji zaczepił mnie na przystanku. Zabrałam go ze sobą i spędziliśmy ten dzień razem. Nocowałam sobie w takich tanich hostelach, gdzie wszyscy wieczorami siadali razem, a rano układali plan na dany dzień. W ten sposób każdego dnia szłam z kimś innym. Z drugiej strony, jak potrzebowałam być sama, to po prostu byłam i nikt nie miał z tym problemu.
Co zrobiło na tobie największe wrażenie podczas tej podróży?
Najfajniejsze było to, że przez ten miesiąc prawie nikt nie pytał mnie, czym się zajmuję. To pytanie padło może dopiero gdzieś na końcu i wtedy odpowiedziałam, że zajmuję się muzyką i że może jestem trochę rozpoznawalna (śmiech). Wszystkie pozostałe rozmowy z ludźmi dotyczyły tego, co tu i teraz. Nikt nie zaczynał rozmowy od pytania o zawód, tylko wszyscy pytali, co robię na tej wyspie lub jakie mam plany na kolejne dni. Dopiero jak po kilku dniach wchodziło się z kimś w głębszą rozmowę, to pytał o to z ciekawości. Gdy ja zaczęłam pytać ludzi, czym się zajmują, to okazało się, że mają wspaniałe historie. Jeden chłopak, młodszy ode mnie, był biologiem pracującym w Chinach, gdzie miał jakiś wykład dla TedX. Inny był kelnerem pracującym na statku pływającym z Chile na Antarktydę. To jest niesamowite i bardzo polecam podróżować samemu, bo wtedy poznaje się najciekawszych ludzi.
A co jeszcze pomogło ci przetrwać tamten okres?
Po powrocie z Teneryfy usiadłam do mojego autorskiego podcastu „Zrozumieć latino”, bo ten wyjazd dał mi bardzo dużo sił do dalszego działania. Wróciłam naładowana dobrą energią i chciałam wykorzystać posiadaną wiedzę oraz pokazać się fanom z zupełnie innej strony. Przemyciłam w nim bardzo dużo mojej filozofii życiowej, moich światopoglądów oraz mojej codziennej aury, więc jeśli ktoś go przesłuchał, to na pewno mógł mnie bliżej poznać. Chciałam, żeby ten podcast brzmiał jak opowiadanie historii znajomemu.
Kilka smaczków przemyciłaś także na „Regnum”, bo część utworu „Urok” jest po hiszpańsku. Jak wyglądało powstawanie tego kawałka?
Mieliśmy kilka pomysłów na ten utwór, ale stwierdziłam, że w którymś utworze muszę zawrzeć ten latynoski vibe. A „Urok” jest flirciarą. Piosenką-kokietką. Stwierdziłam więc , że to odpowiedni wybór. Pisząc ją, zaczęłam od języka polskiego, a potem dodałam na końcu tę część hiszpańską.
Ciekawym zabiegiem są też instrumentale na końcu piosenek.
Na „Regnum”, w porównaniu do „Discordii czy „Lupus Electro” jest zdecydowanie mniej elektroniki. Bardzo lubię muzykę filmową i rozbudowane formy instrumentalne, nawet orkiestrowe. Cieszę się, że zwróciłaś na to uwagę. Są też jednak momenty bardzo mocnego techno czy rave'u. Lubię ten moment w piosence, gdy wciąż wybrzmiewa tekst, ale muzyka niesie cię już gdzieś dalej. Nigdy nie lubiłam się w muzyce ograniczać, kocham eksperymentować.
Porozmawiajmy o utworze „Tu nie ma fobii”. Melodia zabiera nas w daleką podróż…
Jak robiliśmy ten numer, to mówiłam mojemu producentowi: „Dobra, wyobraź sobie, że jesteś na bliskim wschodzie”. Rzucaliśmy sobie w czasie procesu twórczego różne hasła. Chcieliśmy, żeby zaprowadziły nas do miejsc, w których normalnie byśmy się na znaleźli. Na przykład „Jesteśmy w kosmosie” czy właśnie „Jesteśmy na bliskim wschodzie”.
Warstwa muzyczna muzyczna kontrastuje z tekstem, który można zinterpretować na wiele sposobów. Muszę więc zapytać: co miała na myśli autorka?
Ta piosenka może dotyczyć bardzo różnych spraw. W naszym kraju mamy dużo fobii - homofobię, ksenofobię. Nie ukrywam, że przez ten bliskowschodni rytm chciałam nawiązać do kwestii, która w ostatnim czasie bardzo się nasiliła. Coraz częściej słychać powtarzające się okropne zdanie „Polska dla Polaków”. Już pomijam kwestię homofobii, bo na ten temat też wypowiadałam się już kilka razy. Smutne jest to, jak bardzo pozamykaliśmy się w tych fobiach przed światem.
Słuchając płyty można jednak odnieść wrażenie, że z tego całego mroku wyłania się słońce. To efekt uboczny czy chciałaś tchnąć w słuchaczy odrobinę nadziei?
Wydaje mi się, że nic na tej płycie nie jest zrobione celowo (śmiech). To po prostu mój ciąg myślowy i robiąc tę płytę nie miałam absolutnie żadnego celu poza tym żeby była dobra. To są rzeczy, które siedzą mi w głowie i które uwidoczniły się w piosenkach. Dlatego tak ciekawe jest dla mnie to, jak ludzie zinterpretują te piosenki i jak wybrzmią one potem na koncertach. Na każdym etapie zyskują zupełnie nowe znaczenie, nawet dla mnie. Nigdy nie zapomnę, jak Natalia Przybysz powiedziała, że napisała kiedyś piosenkę „Miód”, ale schowała ją do szuflady, bo stwierdziła, że zupełnie nie wiadomo, o co w niej chodzi. Wyciągnęła ją dopiero po latach, gdy to zrozumiała. I to właśnie jest dla mnie istotą muzyki. Rozpoczynasz proces twórczy, ale trochę nie wiesz, co się wydarzy. Póki nie wypowiesz tego na głos czy nie napiszesz, to to nie będzie miało ciała. A każda piosenka ma ciało. Ta płyta jest ciągiem myśli, towarzyszących mi przez ostatnie dwa lata i zauważyłam, że mam w sobie duży dylemat społeczny.
Jaki dylemat?
Z jednej strony trzeba się angażować i walczyć o nasze prawa, ale angażując się na 100% nie zostawiasz sobie miejsca na codzienne cieszenie się życiem – docenianie tego, że jesteś zdrowa, mieszkasz w super miejscu, chodzisz do pracy, uczysz się. Cała twoja głowa przesiąknięta jest otaczającym nas absurdem. Z drugiej strony można nie uczestniczyć w tych wszystkich społecznych bataliach i mieć swoje życie dla siebie. Ani to, ani to nie jest jednak dobre. To są dwie skrajności, pomiędzy którymi staram się balansować. To też coś, co chciałam tą płytą przekazać. Nie ma spraw, które są całkowicie białe lub czarne. Nie ma jednej prawdy. Wszystko jest skomplikowane i każdy może widzieć każdą sprawę z zupełnie innej strony. Trzeba szukać złotego środka. Pewnie wcale go nie ma, ale już samo szukanie wydaje mi się dobrą drogą, o tym śpiewam na „Regnum”.
Polityka weszła do mainstreamu, bo uderza w kwestie, obok których nie da się przejść obojętnie. Naszych bliskich, nasze prawa, nasze portfele.
To absurdalne i niesamowicie smutne, jak duże powoduje to podziały wśród rodziny i znajomych. Takie są konsekwencje działań podejmowanych w naszym kraju. Daleka jestem od tego, żeby mówić że za granicą jest lepiej, bo cały świat skręca w nieciekawą stronę. Z drugiej strony zawsze są i zawsze będą jakieś problemy. Jeśli będziemy skupiać się wyłącznie na nich, to zapomnimy, że mamy dookoła wspaniałych ludzi i że trzeba się tym cieszyć, choć jest to takie codzienne i zwykłe. Na tym właśnie polega cały ten dylemat.
Wydaje mi się, że w obecnej sytuacji bardzo potrzebujemy dialogu.
To, co chciałabym przekazać tą płytą oraz piosenką „Tu nie ma fobii” to to, że bardzo brakuje nam edukacji. Wiedzy ogólnej na temat świata, historii, polityki czy nawet podstawowych psychologicznych zagadnień. Krzyczymy o tematach, o których nie mamy pojęcia. Wypowiadanie zdania na każdy temat to choroba naszych czasów. Oceniamy innych, bo nie mamy wiedzy na temat ich sytuacji. Szalenie ważny jest na przykład kontekst historyczny, co uświadomiły mi moje studia na kierunku Kulturoznawstwa Ameryki Łacińskiej i Karaibów. Uważam także, że duży udział w kształtowaniu naszej rzeczywistości ma język, którego używamy na co dzień.
Całkowicie się zgadzam i bardzo się cieszę, że coraz częściej rozmawia się o tym w przestrzeni publicznej. Czas najwyższy!
W języku mamy sporo krzywdzących stereotypów, które nakręcają naszą obecną karuzelę społecznych problemów. To się objawia w małych rzeczach. I choć jestem muzykiem i nie myślę o sobie jako o aktywistce, staram się walczyć o małe rzeczy. Szczególnie w mowie. Jestem wojowniczką wśród moich znajomych i zawsze, gdy ktoś używa zwrotów związanych z mniejszością, kolorem skóry czy orientacją seksualną, to zwracam mu uwagę. Albo na przykład, gdy ktoś mówi o „byciu cipą”. No nawet nie próbuj! (śmiech) Zwłaszcza, że zazwyczaj używa się tego sformułowania w kontekście bycia słabym, a to jest przecież najpotężniejszy narząd na świecie i nikogo z nas by tutaj bez niego nie było. Zwracam więc uwagę na małe rzeczy, bo to ważne.
Od piątku 18 lutego album „Regnum" jest dostępny w serwisach streamingowach oraz dobrych sklepach muzycznych.
Polecane

Mata odbiera nagrodę i... apeluje o depenalizację marihuany. „Cała Polska jest w niej zakochana"

„Moja torebka nie chce ciebie". Jacquemus ostro rozprawia się z homofobami na Instagramie

Ale siada!: bryska. Tajemnicza różowa peruka i elektryzujący indie pop

Peja krytykuje apel Skutego Bobo o depenelizację marihuany i zgarnia kilka tysięcy lajków

Aktorki „Euforii" prosiły o usunięcie nagich scen. Trzeba było zmienić scenariusz
Polecane

Mata odbiera nagrodę i... apeluje o depenalizację marihuany. „Cała Polska jest w niej zakochana"

„Moja torebka nie chce ciebie". Jacquemus ostro rozprawia się z homofobami na Instagramie

Ale siada!: bryska. Tajemnicza różowa peruka i elektryzujący indie pop

Peja krytykuje apel Skutego Bobo o depenelizację marihuany i zgarnia kilka tysięcy lajków





