Advertisement

Ale siada!: bryska. Tajemnicza różowa peruka i elektryzujący indie pop

Autor: Monika Kurek
12-02-2022
Ale siada!: bryska. Tajemnicza różowa peruka i elektryzujący indie pop
Jej znaki charakterystyczne to tumblerowa estetyka oraz długie, kolorowe paznokcie, a jej tożsamość jest owiana głęboką tajemnicą. W listopadzie zeszłego roku wydała swój debiutancki minialbum „jestem bryska” i od razu wiedzieliśmy, że chcemy, aby to właśnie ona otworzyła nasz nowy cykl muzyczny.

Przeczytaj takze

Social media zmieniły zasady gry i dziś to nie radia i wytwórnie decydują o tym, czego słuchamy. Coraz więcej osób sięga po kawałki usłyszane na TikToku czy nuty artystów znalezionych na wirtualnych playlistach. Włączasz taki kawałek i myślisz sobie: „Kurde, ale siada!”. Co to za kawałek, kto to śpiewa? No leci sobie, leci i zupełnie nie da się go pozbyć z głowy...
Spokojna wasza rozczochrana, my też tak mamy. I jakby tego było mało, zamierzamy podzielić się z wami naszymi odkryciami w nowym, K MAG-owym cyklu muzycznym. W „Ale siada!” przedstawimy wam młodych, zdolnych i wspaniałych, którzy już niedługo podbiją szturmem polską scenę muzyczną. Na pierwszy ogień przepytaliśmy bryską!

Cekinowa nostalgia

Znacie „panikę”, „lato (pocałuj mnie) (MANDEE remix)” albo „jestem bryska”? Jeśli nie, to wszystko przed wami! bryska zaczęła pisać piosenki w wieku trzynastu lat, a po liceum wyjechała na studia do Londynu, gdzie poznawała tajniki produkcji muzyki i muzycznego biznesu. Uzyskała Higher National Certificate na kierunku Musical Performance i po powrocie poznała producenta, dzięki któremu trafiła pod skrzydła Magic Records.
A tak w ogóle bryska to tak naprawdę Gabrysia. Po wydaniu kawałka „BFF” jej pseudonim zaczął funkcjonować jako przymiotnik słowa „smutno”. Jak? Brysko czyli smutno. Mimo to, bryska jest ogromną fanką kolorowych lat 80. i 90, a także kocha „Euforię”. Uwielbia elektryzujący mix nostalgii i błysku i brokatu, co zresztą jest bardzo dostrzegalne w jej twórczości. Ma także bardzo dobry słuch i... właśnie w taki sposób nauczyła się grać na gitarze. Grywa także na keyboardzie czy pianinie. Kiedyś zaliczyła też krótki romans ze skrzypcami, ale to dawno i nieprawda.

Kilka pytań do...

Dziś po prostu nagrywa dobry pop i najprawdopodobniej jest przyszłością polskiej muzyki. A przynajmniej my na to stawiamy. Zobaczcie, jak poradziła sobie w naszym krzyżowym ogniu pytań!
Opisz swoją muzykę w 3 słowach
Kolorowa, dynamiczna, różnorodna.
Jajko czy kura? Co jest pierwsze: melodia czy tekst?
To zależy od piosenki. Albo najpierw przychodzi jakieś słowo i od tego powstaje poźniej muzyka i tekst albo jest jakiś pomysł na dźwięk i właśnie od tego wychodzę.
Jaka była pierwsza piosenka, którą napisałaś?
Moja pierwsza piosenka to chyba była piosenka dla mojej mamy. O spaghetti, które zrobiła na obiad. Miałam wtedy chyba z pięć lat. Nie pamiętam, jak leciała, ale była fajna (śmiech). Powinnam mieć ją nagraną na dyktafonie na jakimś starym telefonie.
Wymarzony feat: polski i zagraniczny
Jeżeli chodzi o polski, to Mata albo Quebo. A zagraniczny... Aurora albo Billie Eilish.
W jakim miejscu i gdzie odbyłby się twój wymarzony koncert? Puść wodze fantazji
Coachella! To jest moje ogromne marzenie, żeby wystąpić kiedyś na Coachelli. Jak byłam młodsza, to często oglądałam sobie filmiki stamtąd i tam zawsze wszyscy są tak fajnie ubrani, wystrojeni. Mój ulubiony występ to oczywiście Billie Eilish (śmiech). Natomiast jeśli chodzi o polskie festiwale, to na pewno Open’er. Bardzo bym chciała i mam nadzieję, że jest to takie marzenie, które uda mi się spełnić w niedalekiej przyszłości.
3 kawałki, od których nie możesz się ostatnio oderwać
„Rozmazana kreska” Kinny Zimmer, „abcdefu” Gayle i Mata „Szafir”. Ten rap jakoś mi tak mocno wchodzi ostatnio (śmiech). Zastanawiałam się, czy sama nie powinnam pójść w takie rapowe brzmienia. Napisałam nawet parę tekstów, ale nie odważyłam się ich jeszcze pokazać żadnemu z producentów. No, zobaczymy.
Masz możliwość spędzenia dnia ze swoim idolem (żyjącym lub nieżyjącym). Kogo wybierasz i dlaczego?
No wiadomo kogo (śmiech). Billie Eilish. Poznałam ją już na samym początku jej kariery i zawsze mocno do mnie trafiała. Chyba po prostu poczułam, że w większości mogę utożsamić się z tym, o czym opowiada jej muzyka. A poza tym, wydaje się mega fajną osobą – mocno energiczną i stojącą frontem do człowieka. Myślę, że to mogłoby być fajne. Bardzo chciałabym też spędzić dzień z Dawidem Podsiadło i spróbować jego słynnego sernika. Podobno piecze bardzo dobre serniki, a ja bardzo lubię serniki.
Jaką supermoc chciałabyś posiadać? Dlaczego?
Chciałabym móc sprawić, żeby ktoś od tak w siebie uwierzył. Tak o, poprzez pstryknięcie palcami. Aby mógł w sobie znaleźć coś fajnego i pozytywnego.
Co najbardziej w sobie lubisz?
Ja w ogóle jestem bardzo krytyczna wobec siebie i jest dużo rzeczy, których w sobie nie lubię. Bardzo lubię za to swoje oczy. Lubię też to, że zawsze jestem bardzo miła dla ludzi i staram się być otwarta.
Czego najbardziej w sobie nie lubisz?
Strasznie denerwuje mnie mój perfekcjonizm i jest to coś, co strasznie uprzykrza mi życie. Szczególnie przy robieniu muzyki. Na przykład mam występ na żywo i ktoś mi mówi, że było super, a ja go potem oglądam i widzę mnóstwo rzeczy, które bym zmieniła.
Nie samą muzyką człowiek żyje, czyli pozamuzyczne pasje. Jakie są twoje?
Bardzo lubię piec, szczególnie wszelkie wypieki drożdżowe. Interesuję się też cukiernictwem. Wkładam dużo serca najpierw w sam wypiek, a potem w dekorowanie. No i bardzo lubię rysować. Często wizualizuję sobie w ten sposób różne utwory. Interesuję się jeszcze psychologią i różnymi medycznymi rzeczami. Byłam w szkole na rozszerzonym biol-chemie i planowałam kiedyś pójść na anestezjologię. Jeżeli chodzi o luźniejsze rzeczy, to na pewno pasjonuje się popkulturą. Bardzo lubię anime i strasznie chciałabym pojechać do Japonii w okresie hanami, czyli kwitnienia wiśni. Robiłam też cosplaye i jeździłam z koleżankami na konwenty, takie jak Pyrkon w Poznaniu czy Animatsuri w Warszawie. Gram w gry często, RPG-i, bardzo lubię „Wiedźmina”.
Co cię najbardziej wkurza?
Dużo jest takich rzeczy, ale najbardziej chyba wkurza mnie jak ktoś ćlami. W sensie, że mlaszcze. U mnie w rodzinie od zawsze używa się tego słowa, mój tata często go używa. Nie jestem w stanie tego znieść. A tak to wszystko zależy od dnia. Jestem osobą wysoką wrażliwą i dużo rzeczy przyjmuję do siebie. Wchodzę wtedy w taki okres przebodźcowania, więc wtedy wszystko dookoła jest dla mnie zbyt intensywne.
Facebook, TikTok czy Instagram? Dlaczego?
Aktualnie chyba TikTok, a przynajmniej od kiedy go ściągnęłam. Potrafię siedzieć całymi dniami na TikToku i scrollować. Jak algorytm już załapie, to wtedy można siedzieć i siedzieć. Znajduję tam dużo fajnej muzyki, na przykład właśnie Kinny’ego Zimmera. I potem chodzę w kółko i śpiewam „Rozmazana kreska, bo pociekła łezka”. No po prostu nie mogę się od tego uwolnić (śmiech). Instagrama też lubię, ale głównie używam go do rzeczy bryskowych. Najmniej używam Facebooka.

Wybiera...

Monika Kurek, czyli dziennikarka K MAG-a od 2019 roku. Jako nastolatka prowadziła fankluby polskich popowych artystek. Jest maniaczką kina indie rodem z Sundance, popkultury z lat dwutysięcznych, psów corgi oraz kryminałów Joanny Chmielewskiej.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement