Advertisement

Nieznana perełka kina gatunkowego – ten film to jeden z najciekawszych thrillerów psychologicznych

Autor: Agnieszka Sielańczyk
05-06-2025
Nieznana perełka kina gatunkowego – ten film to jeden z najciekawszych thrillerów psychologicznych
Czasami trafiasz na świetny na film, który nie przebija się przez gąszcz kinowych nowości. Kilka lat później przypominasz sobie o tej produkcji i okazuje się, że nadal jest równie znakomita i równie nieznana jak wtedy, gdy oglądałaś ją po raz pierwszy na pustej niemal sali kinowej. Właśnie tak ma się sprawa z „Czarną skrzynką” Richarda Berry'ego.
Richard Berry znany jest przede wszystkim jako aktor, ale odniósł także spore sukcesy reżyserskie. Jego najbardziej docenionym dziełem pozostaje „Nieśmiertelny” z Jeanem Reno, ale tuż przed nim wyreżyserował „Czarną skrzynkę” – świetnie wykonany film gatunkowy. To nie jest produkcja, która oślepi nowatorskim podejściem, to po prostu współczesny mystery zrobiony jak należy.
Początki lat dwutysięcznych przyniosły wysyp thrillerów psychologicznych. „Czarna skrzynka” przypomina nieco „Stay” Marca Forstera (także z 2005 roku) – kolejny film o protagoniście, który zmaga się z własnymi wspomnieniami i znajduje w świecie, który nie do końca przypomina rzeczywistość, jaką pamiętał. Te filmy nie tyle zajmują się rozwikłaniem zagadki, co czerpią siłę z niepokojącej podróży ku finałowemu odkryciu prawdy.
„Czarna skrzynka” zaczyna się od przebudzenia Arthura w szpitalnym łóżku – wypowiada chaotyczne słowa. Lekarze informują go, że dochodzi do siebie po poważnym wypadku samochodowym. Po krótkim pobycie w szpitalu Arthur zostaje uznany za wystarczająco zdrowego, by wrócić do domu, ale przed wyjściem pielęgniarka daje mu czarny zeszyt zawierający wszystkie notatki, które sporządzała, gdy pacjent był w śpiączce. Mówi mu, że to rzadki wgląd w nieświadomą część jego umysłu. Kiedy Arthur wraca do domu i odkrywa, że pewne rzeczy są inne, niż je zapamiętał (jak brat, który nagle zniknął), sięga po czarny notes i rozpoczyna poszukiwania odpowiedzi.
Wizualnie film dzieli się na dwie równe części. Pierwsza połowa jest nieco bardziej odważna i dezorientująca, z ciekawymi trikami montażowymi i przyciemnioną, lekko surrealistyczną estetyką (wyczuwa się tu trochę Jean-Pierre'a Jeuneta, choć ogólny efekt jest bardziej współczesny). Druga połowa wygląda skromniej w porównaniu, ale podstawowa jakość pozostaje.
Aktorstwo stoi na odpowiednim poziomie. Większość ciężaru spoczywa na barkach José Garcii, który na szczęście sprawdza się naprawdę dobrze jako coraz bardziej spanikowany główny bohater chaosu. Wspiera go solidna obsada drugoplanowych postaci, choć większość z nich ma ledwie jedną scenę, by pokazać swoje umiejętności. Godnym uwagi wyjątkiem jest Marion Cotillard, która wtedy jeszcze robiła dobre filmy gatunkowe, a nie prestiżowe komercyjne kicze, z których znamy ją dziś.
„Czarna skrzynka" to solidny przedstawiciel thrillerów psychologicznych z połowy pierwszej dekady XXI wieku – film, który nie rewolucjonizuje gatunku, ale wykonuje swoje zadanie z francuską elegancją i profesjonalizmem. Berry stworzył produkcję dla wielbicieli psychologicznych zagadek, którzy potrafią docenić warsztat ponad nowatorstwo. To kino, które przypomina, że czasem najlepsze perełki kryją się z dala od głównego nurtu i pierwszych stron magazynów filmowych.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement