Nikodem Rozbicki (aka Niko DAMN - aktor, pasjonat muzyki, DJ. W tym roku występował ze swoimi setami na Open'erze w strefie Jägermeister. Niebawem będziemy mogli go oglądać w filmach Dywizjon 303 oraz Świtezianka).
Twój najbardziej pamiętny koncert w życiu?
Najbardziej pamiętne są dwa. Jednym z nich jest pierwszy koncert na jakim byłem w życiu – Bobby McFerrin w sali kongresowej pod koniec lat 90. To doświadczenie zrobiło na mnie wielkie wrażenie i pozostawiło trwały ślad. Pamiętam dobrze, że gościnnie występowała wówczas Urszula Dudziak, która razem z gwiazdą wieczoru czarowała niepojęte rzeczy. Pod koniec koncertu zasnąłem ze zmęczenia, za co miałem do siebie wielkie pretensje przez kilka kolejnych lat. Drugim natomiast jest ostatni koncert na jakim byłem, czyli The Rolling Stones na PGE Narodowym. To zespół, na którym się wychowałem i którego słucham na co dzień. Chciałem zobaczyć na żywo te kamienie milowe światowej muzyki rozrywkowej. Podejrzewałem, że na obejrzeniu się skończy (choć i to by wystarczyło), ale i tak byłem zaskoczony formą muzyków i wykonaniami. Panowie mają już swoje lata, Keith często nie wyrabiał (choć Ronnie zgrabnie go ratował), ale takiej wersji chociażby mojego ukochanego utworu „Miss You” jak na niedzielnym koncercie nie słyszałem chyba nigdy.
Jakie festiwale w Polsce polecasz?
Z polskich festiwali wyróżniłbym trzy. Przede wszystkim Audioriver w Płocku. To festiwal który wiele lat temu przekonał mnie do „muzy z komputera” za sprawą występów Trentemollera, Pretty Lights i Paula Kalkbrennera. Na Audio zawsze dostaje się szlachetną i zróżnicowaną elektronikę. Po drugie festiwal, który zdefiniowałbym jako „wolność, miłość, współistnienie”, czyli Plötzlich am Meer – niemiecki festiwal organizowany na polskiej ziemi. Niemcy wiedzą, jak robić dobre imprezy, a rzecz dzieje się nad samym polskim morzem. I po trzecie znany i lubiany Open’er, z którym w tym roku obchodziłem dziesiątą rocznicę. Tak zwany festiwal muzyki wszelakiej, ale na każdym z frontów trzyma poziom. Lubię go, bo przez te kilka dni zawsze da się zbudować zadowalający program. W tym roku wyszczególniłbym występy La Femme (na który czekałem odkąd ich poznałem), Davida Byrne’a, Nicka Cave’a, Gorillaz i widowiskowe zamknięcie Bruno Marsa.
Co sądzisz o odbiorze muzyki przez Polaków?
Myślę, że nie mamy powodów do kompleksów – zarówno jeśli chodzi o naszą rodzimą muzę, jak i jej odbiorców. Oczywiście główny nurt trochę mnie drażni. Często rzeczy dla mnie niezrozumiałe i nieciekawe mają kosmiczne ilości odtworzeń na Youtube, ale nieraz pojawiają się utwory dobre, które zostają docenione (nawet przyjmując głupie kryterium klikalności). W trosce o uszy zalecałbym jednak słuchanie radiowej Trójki, wpadanie na moje DJ-skie sety i zaglądanie do K MAG-a.
Album wszech czasów to według ciebie?
Bardzo nie lubię tego pytania. Dzisiaj powiedziałbym The Dark Side of The Moon zespołu Pink Floyd.
fot. Mateusz Bylica (@cotynato)
Antek Regulski (od kilkunastu lat połowa duetu AM Radio, który grał w większości fajnych warszawskich klubów i na największych festiwalach w kraju. Prywatnie tłumacz i miłośnik dobrego jedzenia).
Twój najbardziej pamiętny koncert w życiu?
Myślę, że są dwa takie koncerty. Pierwszy to Björk na festiwalu w Sztokholmie bodajże w 1998 roku, czyli niedługo po Homogenic. Strasznie lało, więc publiczności rozdawano wielkie worki na śmieci z dziurą na głowę. Gdy rozglądałeś się wokół, widać było tylko te głowy. Poza tym okazało się, że zespół smyczkowy nie może grać na otwartej scenie ze względu na wilgoć, więc był schowany za kotarą, a Björk kazała fanom zachować ciszę, by było go słychać. Coś magicznego. Drugi koncert to pewnie Prince na Open’erze – strasznie się cieszę, że zdążyłem zobaczyć Księcia na żywo. Totalny artysta, totalny profesjonalizm, totalne show, totalne emocje. Łezka w oku.
Jakie festiwale w Polsce polecasz?
Coraz rzadziej jeżdżę na festiwale, ale tym ukochanym zawsze był OFF – najpierw w Mysłowicach, a teraz w Katowicach. Kameralny klimat, niesamowity dobór artystów i wiele odkryć muzycznych.
Co sądzisz o odbiorze muzyki przez Polaków?
Kiedyś przeszkadzał mi polski rockizm i założenie, że tylko muzyka gitarowa może być dobra i ambitna. Na szczęście teraz ludzie otworzyli się na rzeczywistość i rozumieją, że nie ma lepszych i gorszych gatunków – wszędzie można znaleźć perełki.
Album wszech czasów to według ciebie?
Tak naprawdę nie da się odpowiedzieć na to pytanie, bo to zależy od okresu w życiu, a nawet momentu dnia. No ale takie dwa absoluty to na pewno Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band The Beatles i Pet Sounds The Beach Boys. Jutro pewnie powiedziałbym co innego.