Ostatniego dnia tygodnia mody w Paryżu Demna Gvasalia zaprezentował swoją najnowszą kolekcję dla domu mody Balenciaga ready-to-wear na sezon wiosna 2020. Niedawno pisaliśmy o odejściu projektanta z marki Vetements, którą współtworzył. Tej decyzji towarzyszyła aura niepewności o los jego samego jak i firmy, ponieważ to wokół Gvasalii skupiali się pracownicy Vetements. Marka nie wykonała jeszcze żadnego ruchu, żeby rozwiać obawy klientów, ale wydaje się, że gruziński projektant ma twardy grunt pod stopami. Temat najnowszej kolekcji Balenciagi? Siła. Pokaz odbył się w studiu filmowym La Cité du Cinéma, gdzie zbudowano ogromną arenę przypominającą salę obrad parlamentarnych, czyli miejsca, w którym na co dzień ogłaszane są decyzje kształtujące naszą rzeczywistość. Właśnie wokół okrągłego pomieszczenia kroczyły modelki i modele. Wnętrze od sufitu do podłogi pokryte było niebieskim aksamitem, publiczność siedziała na krzesłach w tym samym kolorze, odwołującym się do flagi Unii Europejskiej. Scenografia stanowiła odwołanie do rzeczywistości naznaczonej brakiem poczucia bezpieczeństwa, obawami o stan demokracji w Europie, Brexitem czy pogarszającym się stanem klimatu. Wydaje się, że najnowsza kolekcja Balenciagi to próba odnalezienia stabilności, spokoju i siły w przerażającym świecie, który nas otacza. Gvasalia kieruje nas w stronę codzienności ludzi pracujących i jak sam mówi o swoim pokazie, chodzi tu o „power dressing no matter what one does as a job”.
Podczas show zaprezentowano 91 sylwetek. Dom mody zdecydował się na bardzo różnorodny casting - po wybiegu szły modelki i modele różnych kolorów skóry, w różnym wieku i o zróżnicowanych typach urody. Bardziej niż spełniać rolę „wieszaków”, na których mają być prezentowane ubrania, być wysokimi, szczupłymi, z twarzami bez wyrazu, modelki i modele mieli być osobowościami z życia codziennego: architektem, pielęgniarką, inżynierem czy studentką prawa. Twarze były dobrze widoczne, czyste, pozbawione makijażu, fryzury różniły się między sobą, jedne wystylizowane bardziej, a inne mniej. Realizm Balenciagi został poprawiony przy pomocy protez uwydatniających rysy twarzy modelek i modeli. Dzięki powiększonym ustom i zaostrzonym kościom policzkowym twarze stały się bardziej wyraziste i dobitne, ale też przypominające katastrofę w gabinecie chirurga plastycznego lub groteskowy filtr z Instagrama.
Ubrania, wśród których można znaleźć znane już tropy Balenciagi w wydaniu Gvasalii, jak oversizowe, wygniecione garnitury, kolorowe printy czy olśniewające suknie balowe, emanowały siłą. Projektant podkreślał, że zależy mu na tym, by ubrania pasowały na każdy rodzaj sylwetki, dlatego kroje kurtek puchowych, sukienek i płaszczy były luźne i aż nienaturalnie przeskalowane. Pokaz otwierał szereg luźnych garniturów w kolorach czerni i granatu, później pojawiły się eleganckie, wzorzyste, asymetryczne suknie, które dzięki plisowaniu nabierały objętości, pofałdowane, skórzane kurtki i jeden wielki, czarno-biały płaszcz ze sztucznego futra, dla którego Cruella De Mon mogłaby zmienić upodobania na bardziej humanitarne.
Modelki miały na sobie kozaki z kwadratowo zakończonymi czubami, nosiły skórzane, wypolerowane na wysoki połysk torebki, a ramiona ich marynarek czy sukienek były maksymalnie uwydatnione. Wszystkie te elementy to nie tylko atrybuty kobiety pracującej z lat 80., ale też odwołanie one do historii domu Balenciaga, który swego czasu słynął z dużych, niemal architektonicznych konstrukcji swoich kreacji.
W spektakularnym finale pokazu, w ramach konfrontacji z siłą elegancji, pojawiły się płaszcze przypominające smokingi, garnitury z wąskimi spodniami i oversize'owymi marynarkami oraz suknie balowe. Kreacje finałowe zrobione były z czarnej koronki, inne ze złotego i srebrnego, mieniącego się Lurexu z ogromnymi spódnicami oraz kontrastujące z nimi, gładkie, welurowe suknie na kole, przypominające idealne bryły.
Pokaz Balenciagi był deklaracją polityczną. Opowiadał się za różnorodnością, demokracją i dostrzeżeniem rzeczywistości, w jakiej żyją ludzie. Widzieliśmy tu parlamentarzystkę, pracującą pod ogromną presją, będącą dodatkowo związaną oczekiwaniami, jakie spoczywają na kobietach w polityce - mają wyglądać elegancko, oficjalnie, ładnie, ale nie za ładnie, ponieważ kojarzone jest to z głupotą. Innym razem był to zmęczony, do późna pracujący ochroniarz centrum handlowego, niemal niezauważany przez innych ludzi. Jeszcze kiedy indziej - młody mężczyzna chowający się przed światem w wielkiej puchowej kurtce, której kołnierz zakrywa mu głowę, co samo w sobie jest dobitnym sygnałem. Gvasalia eksponuje ich wszystkich na swoim wybiegu, ubiera w siłę, w pokazie, który jest odą do ludzi pracujących.

1/5
