Jak podkreśla, nie podróżuje śladami Makłowicza. Po prostu ustala z partnerką trasę wyjazdy, a następnie ogląda programy Makłowicza. Po obejrzeniu robi screeny kadrów, które mu się podobają. Zajmuje się tym już od ponad dwóch lat, a odtwarzanie kadrów to swego rodzaju hołd dla mistrza.
„Tak, tak, wertuję też dość niemłode odcinki z początków milenium (w jakości 240p). Po obejrzeniu ich robię screeny kadrów, które mi się spodobają – tu kieruję wielkie przeprosiny do samego mistrza, bo pozy czy otwarte usta są celowe, wtedy jeszcze bardziej podoba mi się to odtwarzanie”, powiedział w wywiadzie.
W niektórych przypadkach oglądanie zestawionych zdjęć może przypominać wertowanie podręcznika od historii. Urbanizacja zmieniła wiele, a niektóre biznesy po prostu zostały zamknięte.
O projekcie zrobiło się głośno, gdy zdjęcia udostępnił Michał Marszal, legendarny administrator „Tygodnika Nie”.