Polska animacja VR zadebiutowała na festiwalu Sundance. Rozmawiamy z twórczyniami
Autor: Monika Kurek
05-02-2021


Przeczytaj takze
Wirtualny poemat erotyczny „Noccc" zadebiutował podczas tegorocznej edycji największego festiwalu filmów niezależnych na świecie, czyli festiwalu Sundance. Siedmiominutowa eksperymentalna animacja VR jest debiutem reżyserskim Weroniki Lewandowskiej i Sandry Frydrysiak, a punktem wyjścia dla scenariusza jest wiersz slamowy autorstwa pierwszej z nich.
Ich wyjątkowy projekt pozwala widzom zanurzyć się w trójwymiarowym i interaktywnym doświadczeniu poezji oraz tańca. Co ciekawe, zainspirowały je... badania poświęcone percepcji tańca i ruchu w wirtualnej rzeczywiście, które realizowały na Uniwersytecie SWPS, pisząc swoje rozprawy doktorskie. Z okazji premiery „Nocccy" na festiwalu Sundance porozmawialiśmy z Weroniką i Sandrą o m.in. pracy nad animacją, przyszłości VR, tajemniczej postaci, którą spotykamy w „Nocccy" oraz ich projekcie badawczym.
Jak projekt badawczy przekształcił się w pracę nad animacją?
Weronika Lewandowska: Pracownia VR/AR w Szkole Filmowej w Łodzi prowadzi interdyscyplinarne projekty artystyczno-badawcze. Rozwija i bada doświadczenia wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości. Z sukcesem przeszłyśmy konkurs do pierwszego, pilotażowego naboru do Pracowni w 2019 roku. „Noccc” powstała właśnie tam… i tylko w sześć miesięcy pod okiem Poli Borkiewicz i Jacka Nagłowskiego.
Sandra Frydrysiak: Projekt badań percepcji ruchu w wirtualnej rzeczywistości zrealizowałyśmy połowicznie w trakcie pisania naszych rozpraw doktorskich. Był on jednak jedną z inspiracji do powstania projektu i naszej dalszej współpracy. W badaniach chciałyśmy sprawdzić m.in. różnicę w percepcji ruchu na żywo i w zapośredniczeniu gogli do wirtualnej rzeczywistości oraz jak postrzegamy ruch obiektów w przestrzeni. Wiedza o ludzkich procesach poznawczych i wyjątkowości medium VR-u, którą zdobyłyśmy podczas pracy nad projektem, ukształtowała mnie jako badaczkę, ale też artystkę. Największą inspiracją do powstania „Nocccy" jest jednak wiersz Weroniki, który performowała od lat na scenach slamów poetyckich.
Weronika Lewandowska: W doktoracie badałam pojęcie immersji, czyli uczucia zanurzenia i obecności w świecie wytworzonym medialnie i technologicznie. Dziesięć lat temu, kiedy proponowałam ten temat na uczelni, była garstka artystów od VR-u w Polsce. Oczywiście to się zmieniło, a moja intuicja badawcza, że coraz częściej będziemy tworzyć doświadczenia immersyjne, sprawdziła się. Nawet my dołożyłyśmy swoją cegiełkę. Realizacja „Nocccy” dała mi wiedzę praktyczną, bez której można sobie tylko „wyobrażać” proces tworzenia światów wirtualnych. Medium VR-u proponuje znacznie więcej niż np. film na płaskim ekranie. To świetne pole do eksplorowania narracji i percepcji – zarówno dla artystów, jak i naukowców. Pojawia się też wiele pytań o możliwości, ale i zagrożenia immersji.
Weronika, punktem wyjścia animacji jest Twój wiersz. Jakie były okoliczności jego powstania?
Weronika Lewandowska: Wiersz to moje wspomnienie doświadczenia, zapis stanu miłości i równowagi. A okoliczności i impuls pochodziły ze strony slamu poetyckiego. Bohdan Piasecki polecił mnie na pierwszą bitwę międzynarodową w Berlinie. Nie miałam wystarczającej ilości wierszy do prezentacji i dowiedziałam się, że nie będę mieć tłumaczeń. Zabrałam się do pisania i wzmocniłam część dźwiękową moich nowych wierszy. Wtedy powstała „Noccc”. W Berlinie zajęłam drugie miejsce i to był wielki sukces. Potem wiersz prezentowałam wiele razy za granicą – solo, ale też z projektem audiowizualnym plankton (Błażej Górnicki, Radek Duda, Kordian Piwowarski). Stał się częścią kilku multimedialnych przedsięwzięć międzynarodowych i pozwolił mi nawiązać współpracę z wieloma artystami. Dotarłam z nim nawet do Pekinu na występy przy akcji „Wiersze w metrze”, do Nowego Meksyku na Live Performers Meeting, do Rio de Janeiro na festiwal literacki w faweli. Doczekał się też trzynastu tłumaczeń, ale tylko w Rumunii i Estonii został opublikowany. Znalazł się też na wystawie w Palais de Tokyo w Paryżu, prezentującej najważniejsze zjawiska poezji dźwiękowej w XX i XXI wieku. W Polsce pojawił się w magazynie „Ha!Art”.

kadr z "Nocccy"
Dlaczego zdecydowałyście na taką formę?
Weronika Lewandowska: Impuls do decyzji przyszedł wraz z naborem do Pracowni VR/AR, ale miałam wcześniej takie marzenie, aby podziałać z VR-em. Pisanie tekstów to dla mnie część tworzenia performatywnych działań. Piszę dla doświadczeń przestrzennych, spotkania odbiorcy w interakcji, znalezienia się we wspólnym odczuwaniu. Taka jest specyfika poezji spoken wordowej. Próbowałam poszerzyć wiersze o warstwę obrazów i muzykę, by tworzyć przestrzeń performansu dla wspólnych doświadczeń. VR ma to wszystko w sobie, a nawet więcej. Wrzucenie wiersza w taką formę twórczości artystycznej i praktykę, która wykorzystuje również w pewnym stopniu widzę z naszych wcześniejszych kulturoznawczych badań, było jednym z celów współpracy z Pracownią VR/AR z Łodzi.
Sandra Frydrysiak: Zwykle, abstrahując od czasów pandemicznych, taniec i choreografię doświadczamy z oddali. Performerki występują na deskach teatralnych lub w przestrzeniach galeryjnych, a my siedzimy lub stoimy przynajmniej kilka do kilkudziesięciu metrów od nich. Medium VR sprawia, że ta odległość się znacząco może zmniejszyć. Bliska współobecność cielesna wytwarza z kolei zupełnie inne doświadczenia. VR zabiera nas, w performerskim geście, na scenę. Są oczywiście różne VR-y, w których narracja i doświadczenie immersantki lub immersanta są różnie prowadzone. Mówię tu o tym, z czego my chciałyśmy czerpać jako twórczynie. VR jako nowo-technologiczne narzędzie oraz praca w interdyscyplinarnym zespole twórczo-badawczym umożliwiły mi artystyczną samorealizację. Wcześniej – w przeciwieństwie do Weroniki – nie tworzyłam sztuki, a jedynie ją badałam.
Czym jest dla was taniec?
Sandra Frydrysiak: Taniec rozumiem nie tylko jako ekspresję artystyczną, ale też praktykę percepcji i innych kognitywnych funkcji naszego organizmu. Jesteśmy bytami psychocielesnymi i to dzięki naszemu ucieleśnieniu i poruszaniu się możemy eksplorować, poznawać oraz rozumieć świat. Taniec rozwija w nas te umiejętność, dzięki niemu stajemy się bardziej otwarci na bodźce wewnętrzne i zewnętrzne. Tak rozumiany taniec analizowałam w swojej książce „Taniec w sprzężeniu nauk i technologii” z 2017 roku. W „Nocccy" jesteśmy zaproszeni do tańca. Moje badania tańca jako praktyki percepcji były też zakotwiczone we własnym, ucieleśnionym doświadczeniu tańca. Zanim zajęłam się tańcem teoretycznie i badawczo, przez ponad 10 lat tańczyłam zawodowo m.in. taniec współczesny.
Weronika Lewanowska: „Tańczę”, kiedy performuję wiersze na scenie! I kiedy piszę, bo zawsze muszę „pochodzić” z tekstem, performujące go na głos w procesie pisania. Moje spoken wordowe teksty mają rytm i dźwięk, melodię. Afektywna warstwa tych występów też była tropem dla scenariusza VR „Noccc". Z kolei z tancerkami i choreografkami współpracowałam już wcześniej, tworząc interdyscyplinarne występy w Polsce i zagranicą. Marzena Krzemińska zaprosiła mnie do chyba najdziwniejszego jakie miałam doświadczenia z tańcem – wspólnego występu choreografii „Kiss” Tino Seghala w Musée de la danse. Ruch i bycie w ruchu to ważne impulsy dla mojego procesu twórczego, chociaż nigdy nie uczyłam się tańca!
Jaka jest rola tajemniczej, tańczącej postaci, którą spotykamy w "Nocccy"?
Sandra Frydrysiak: Ruch postaci jest luźną interpretacją oryginalnej, slamowej, „Nocccy". Tańczącą postać zaprasza nas do eksploracji przestrzeni wirtualnej, rozwijając jednocześnie kinetyczną empatię, czyli intuicyjnie odwzajemniany ruchy postaci. Gdy uruchamiamy nasze ciała, poziom zanurzenia w VR się zwiększa.
Weronika Lewandowska: Postać jest zaproszeniem do kolejnej warstwy doświadczenia „Nocccy”. Do ruchu i pogłębionego ucieleśnionego odczuwania. Kiedy wchodzisz do naszej pracy, widzisz swoje wirtualne dłonie. Możesz nimi „dotykać” wibrującą postać i elementy natury. Choreografia tancerki pojawia się też na chwilę w ruchu świetlnej, lewitującej płachty. Fluidalna tkanina tańczy nad głową osoby zanurzonej, przenikając momentami jej ciało, pochłaniając przestrzeń. Budzi to różne emocje.
Wasza animacja zadebiutowała na tegorocznym Festiwalu Sundance. Dlaczego właśnie Sundance?
Weronika Lewandowska: Sundance to festiwal Art House, który wspiera eksperymenty twórcze, a taka jest „Noccc”. Podejście artystyczno-naukowe przyświecało drodze, która doprowadziła nas do złożenia projektu do Pracowni VR/AR. Dzięki temu, że nasze myślenie i ich profil były zbieżne, zrealizowałyśmy „Noccc”. A to dało nam możliwość aplikowania na festiwale, takie jak Sundance. Dlaczego z kolei oni nas wybrali z morza zgłoszeń? Myślę, że proponujemy doświadczenie sensualane, otwarte na interpretacje. Subtelne i ciekawe estetycznie. Takie, które eksperymentuje ze sposobem opowiadania przestrzennych historii i wprowadza wiele dynamicznych elementów takich jak np. taniec, interaktywny dźwięk. Może dzięki temu, że wyszłyśmy od wiersza przy tworzeniu scenariusza, udało się nam zaproponować nową jakość dla struktury doświadczeń VR-owych?
Sandra Frydrysiak: „Noccc" powstała w bardzo artscience’owym duchu – sztuka spotkała się z nauką, a wszystko wydarzyło się w zapośredniczeniu nowych technologii. W zasadzie możemy nadać sztuce, nauce i technologii rodzaj mnogi. Skorzystałyśmyliśmy bowiem z różnych sztuk (mamy tu poezję, taniec, choreografię, grafikę 3D, muzykę, sztukę interaktywną), różnych nauk (badania filmu, neruokognitywistyka, badania nowych mediów) i różnych technologii (motion capture, VR, programy graficzne itd.). Sekcja New Frontier Festiwalu Sundance, która pokazuje eksperymentalne formy artystyczne umykające jednoznacznym klasyfikacjom, wydała się dla nas idealna! Ważne są też dla nas wartości Sundance – równość, różnorodność, inkluzywność – z którymi się identyfikujemy.
Zobaczcie zwiastun animacji VR „Noccc":
Polecane

„Aborcja na pstryknięcie", czyli Jurek Owsiak kontra środowiska feministyczne

Rzecznik Wodociągów Kieleckich strollował TVP i stał się hitem internetu

Siostrzeniec Morawieckiego na okładce magazynu LGBT+. „Jest mi przykro, że ma takie poglądy"
10 najciekawszych premier Netflixa, których nie możecie przegapić w lutym

Nastolatek wybudził się ze śpiączki po 10 miesiącach. Nie wiedział o pandemii
Polecane

„Aborcja na pstryknięcie", czyli Jurek Owsiak kontra środowiska feministyczne

Rzecznik Wodociągów Kieleckich strollował TVP i stał się hitem internetu

Siostrzeniec Morawieckiego na okładce magazynu LGBT+. „Jest mi przykro, że ma takie poglądy"
10 najciekawszych premier Netflixa, których nie możecie przegapić w lutym





