Advertisement

Real life Lolita

24-06-2022
Real life Lolita
Real life Lolita. Tym właśnie dla producentów filmowych, fotografów i dziennikarzy na przełomie lat 70-tych i 80-tych była Brooke Shields – amerykańska aktorka znana z takich filmów jak „Ślicznotka” i „Błękitna Laguna”. Zagrała mając zaledwie 11 i 14 lat.
W artykule opublikowanym przez amerykański magazyn High Times po premierze „Ślicznotki", dziennikarz Ed Dwyer określa 13letnią wtedy Brooke jako „zmysłowy mix amerykańskiej dziewicy i zdziry.” Na tym niestety nie koniec, a wręcz przeciwnie – im dalej w las, tym artykuł staje się bardziej odrażający. Dwyer nazywa młodą dziewczynę „perfekcyjną nimfetką” i „księżniczką mokrych snów.”
W tekście pada równie przerażające „producenci dosłownie wstrzymywali oddechy czekając, aż niezwykła Brooke Shields osiągnie wiek rozsądny na jej pożądanie. Jeszcze nie do końca legalna, ale jaka słodka. Witamy u końca niewinności Brookie.” To zdanie dotyczy sesji zdjęciowej dla magazynu „Sugar n Spice,” do której wtedy jeszcze jako 10latka pozowała nago w wannie przed obiektywem fotografa Garry’ego Grossa. Co gorsze, zdjęcia te wystawione były przez jakiś czas w galerii Tate Modern, a żadnej z zaangażowanych w produkcję osób nie postawiono żadnych zarzutów - uznano, że nie naruszała ona panujących ówcześnie przepisów dotyczących praw dzieci.
Naturalnie autor artykułu również nie widzi w tym nic złego, a nawet zachwycony jest przeseksualizowanym wizerunkiem dziewczynki. Dziennikarz zdaje się również być zapalonym fanem samego filmu „Ślicznotka”, w którym rola dziecięcej prostytutki także wymagała od niej nagich ujęć oraz scen takich, jak sprzedaż własnego dziewictwa na licytacji. Artykuł przypieczętowuje zdjęcie młodziutkiej aktorki ze znanym reżyserem – Woodym Allenem.
To „znakomite” dzieło dziennikarskie wciąż dostępne jest w archiwum High Times, jego autor jeszcze przez wiele lat zajmował znaczące stanowiska w różnych wydawnictwach, a obecnie pracuje jako freelancer. Nasuwa się oczywiste pytanie: gdzie byli wtedy rodzice? Odpowiedź niestety jest prosta – to matka Brooke kierowała jej karierą i podobnie jak cała reszta nie widziała najmniejszego problemu w seksualizowaniu własnej córki.
Choć początki kariery Shields mrożą krew w żyłach, ona sama nie uważa, by padła ofiarą pedofilskiej bandy z Hollywood. W jednym z wywiadów stwierdziła nawet, że seksualizowanie młodych dziewcząt ma miejsce od zawsze i nigdy nie ustanie, a młodość ma to do siebie, że jest uwodzicielska i to od nas samych zależy czy padniemy tego ofiarą czy też nie.
tekst Zofia Markiewicz
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement