Advertisement
Artykuł sponsorowany

„Reklama mówiła sama za siebie”. Sydney Sweeney komentuje kontrowersyjną kampanię jeansów

Autor: Magda Chemicz
15-11-2025
„Reklama mówiła sama za siebie”. Sydney Sweeney komentuje kontrowersyjną kampanię jeansów
Sydney Sweeney albo ma genialnego PR-owca, który uważa, że nie ważne jak, ważne żeby mówili, albo bardzo szkodliwe poglądy. W wywiadzie z GQ dziennikarka dała jej szansę na oczyszczenie swojego imienia – nie została ona jednak wykorzystana.

Przeczytaj takze

Przez prawie trzy minuty Katherine Stoeffel, dziennikarka GQ, próbowała nakłonić aktorkę do przeprosin za reklamę American Eagle, której hasłem było „Sydney Sweeney has great jeans". Kontrowersja kryje się w grze słów – jeans i genes mają taką samą fonetykę.
Mimo że jest to reklama jeansów, wypowiedzi i sposób pokazania wskazują bardziej na nawiązanie do genów. Teksty takie jak: „Jeansy (geny) przechodzą z rodziców na dzieci" czy sensualne zbliżenia na ciało aktorki, niebieskookiej blondynki o ponętnym ciele, w połączeniu z głównym hasłem sprawiają, że dziwna dwuznaczność rodzi się w głowie każdego odbiorcy.
Po publikacji kampanii, pod koniec lipca 2025 roku, na Sydney wylało się tsunami krytyki. Mimo to aktorka nijak nie odniosła się do sytuacji – zamiast tego kontynuowała swoje działania w mediach, udając, że nic się nie stało.
Do sytuacji odniósł się nawet prezydent Stanów Zjednoczonych, Donald Trump. Zapytany, co uważa o tym, że Sydney Sweeney jest republikanką odparł, że ją uwielbia i uważa, że jej reklama jest znakomita.

Pierwsza reakcja po czterech miesiącach

Milczenie nie mogło trwać wiecznie. Po czterech miesiącach, podczas których aktorka unikała wywiadów i odmawiała odpowiedzi na pytania dotyczące kampanii, ukazał się wywiad prowadzony przez dziennikarkę z GQ. Internet wreszcie uzyskał punkt odniesienia – a rzeczywistość okazała się gorsza niż przypuszczenia.
Dynamika między rozmówczyniami przypominała dynamikę między niezadowoloną nauczycielką a dzieckiem wychowanym bezstresowo, któremu nie można zwrócić uwagi. Sugestywne pytania, uniesione brwi czy zawiedziona mina wyrażały to, czego nie słyszymy bezpośrednio.
Myślą przewodnią, za którą szła Sydney było „oddzielanie sztuki od artysty". Odnosiła się w ten sposób do swoich ról, między innymi w Euphorii i Christy, gdzie gra bokserkę wplątaną w toksyczną relację ze swoim trenerem, a później mężem. Film wymaga od niej niemało – jak na bokserkę przystało walczy na pięści z innymi kobietami.
O bohaterce, którą odgrywa, mówi: „Toczy walkę w życiu rodzinnym, ale także toczy walkę publicznie. I myślę, że ja też znajduję się w wielu bitwach - zarówno personalnie, jak i publicznie. Więc zdecydowanie mogę się z tym utożsamić".
Jedną z toczonych przez nią bitew jest afera kręcąca się wokół American Eagle. Sydney jednak nie wydaje się zdawać sobie z tego sprawy.
„Raczej nie pozwalam innym ludziom definiować tego, kim jestem", mówi o sobie.
Dziennikarka w lekko kąśliwy sposób odniosła tę wypowiedź do kampanii reklamowej. Na twarzy Sydney zaczęły pojawiać się emocje, lecz jej wypowiedzi pozostały niewzruszone – na niewygodne pytania odpowiadała zdawkowo, nawet gdy dziennikarka starała się przycisnąć ją do muru. Grała (a może nie grała?) głupią, nie zdającą sobie sprawy z afery dziewczynkę.
Zapytana, czy zdziwiła ją reakcja na kampanię, odparła: „Zrobiłam reklamę jeansów. To znaczy, oczywiście, reakcja była zaskoczeniem, ale ja naprawdę kocham jeansy. Cała moja szafa to jeansy", i z uśmiechem ucięła temat, nie mówiąc właściwie nic.
Z kolei zagadnięta o odczucia po odniesieniu się do sprawy prezydenta, skomentowała jednym zdaniem:
„To było surrealistyczne"
Niezadowolona z odpowiedzi dziennikarka drążyła, ale nie udało jej się uzyskać sensownego rozwinięcia. Wśród tego, co usłyszała, były stwierdzenia takie jak:
„Reklama mówiła sama za siebie"
czy
„Myślę, że jeśli będę miała coś do powiedzenia, to ludzie się o tym dowiedzą".
Nikogo chyba nie zdziwi, że brak odniesienia tylko dodatkowo zdenerwował internautów. Zamiast rozwiać wątpliwości, wywiad ponownie nagłośnił sprawę. Jeśli to PR, to nieetyczny, ale skuteczny. A jeśli to nie PR… Takiej opcji wolę wcale nie brać pod uwagę.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement