Advertisement

Ujawniamy mroczne sekrety i ekscesy Słowackiego, Leśmiana, Iwaszkiewicza, Miłosza i innych mistrzów pióra

Autor: Karol Owczarek
23-06-2018
Ujawniamy mroczne sekrety i ekscesy Słowackiego, Leśmiana, Iwaszkiewicza, Miłosza i innych mistrzów pióra

Przeczytaj takze

/tekst pochodzi z K MAG #82/
Po przeprowadzeniu wnikliwego śledztwa udało nam się dotrzeć do materiałów kompromitujących i pogrążających znanych polskich pisarzy. Tych, którzy w powszechnej świadomości i tak nie cieszą się najlepszą opinią. Już nigdy nie przeczytasz „Kordiana” i „Sklepów cynamonowych” bez uczucia odrazy i świętego oburzenia.
To, że kiedyś nie było tabloidów i „Plotka”, a znanych ludzi pomawiano jedynie podczas środowiskowych rozmów przy kawie, nie uchroniło naszych wielkich literatów od bycia szkalowanymi i obrzuconymi błotem w czasach współczesnych. Doczekaliśmy momentu, w którym każdy, na przykład ja, może do woli wyciągać brudy osób dalece bardziej uzdolnionych i prezentować je szerokiej publiczności. Warto skorzystać z tej możliwości. Zatem wylejmy pomyje, odkryjmy mroczne sekrety alkowy, napiętnujmy perwersyjne i zboczone zachowania kilku mistrzów pióra, którzy poza arcydziełami mają w dorobku szereg gorszących arcyskandali.
Wieszcz narodowy planuje ślub z kilkuletnim dzieckiem
Wielki poeta, wieszcz narodowy, pochowany „obok królów, bo królom był równy”, jak powiedział Piłsudski po uroczystym sprowadzeniu prochów Juliusza Słowackiego (206 l.) z paryskiego Montmartre na Wawel. To wszystko wiemy z lekcji języka polskiego i lektury Wikipedii. Rzadziej wspomina się, że był kabotynem i starym kawalerem o tajonych skłonnościach homoseksualnych, całe życie utrzymywanym przez matkę, a przy odpowiedniej dozie złej woli można by go uznać za pedofila. Zacznijmy od tego ostatniego zarzutu, bo jest najbardziej oburzający, żenujący i naciągany. Słowacki – poza swoimi licznymi, nieszczęśliwymi i niespełnionymi miłościami – miał też jedną „żonę”, poznaną podczas pobytu w Szwajcarii wnuczkę pani Pattey, w której pensjonacie w latach 30. XIX wieku pomieszkiwał. Problem w tym, że dziewczynka adorowana przez dwudziestoczteroletniego wówczas poetę była od niego o dwadzieścia lat młodsza. Tak o całym zajściu pisała w swoim reportażu Seweryna Duchnicka: „Wszyscy w domu kochali Juliusza, wszyscy odgadywali w nim coś wyższego. Kochała go szczególnie maleńka Matylda (…). Poeta zabierał ją często do pokoiku swojego i paląc fajkę, rozpowiadał jej fantastyczne opowieści. Obiecywał dziewczynce, że jak urośnie, ożeni się z nią i zawiezie do Polski”. Sam Słowacki w liście do matki z 20 lutego 1834 roku bez wstydu pisze o Matyldzie: „Spodziewam się, że Mama pobłogosławisz temu związkowi. Staram się różnymi talentami umeblować głowę mojej żony – i uczę ją rysować. (…) co do kobiecych robót, donoszę wam, że mi żona moja obrąbiła całą chustkę do nosa”. Wolał on ten fikcyjny związek z dzieckiem od prawdziwego małżeństwa, na które nigdy się nie zdecydował. Jak bowiem pisał w liście z kwietnia 1833 roku: „(…) zdaje mi się, że ja wiecznie na samotność skazany jestem, bo mojej żonie ciężarem być nie myślę”.
Słynny poeta nie może uwolnić się od kompleksu Edypa
Zastanawia szczególna relacja łącząca autora „Kordiana” z matką, Salomeą Słowacką-Bécu (224 l.), z którą przez długie lata prowadził regularną i szczerą, by nie rzec – intymną korespondencję. Zwierzał się jej z dolegliwości zdrowotnych i trudów pisarskich, ze szczegółami opisywał swoje stroje wyjściowe i romanse, często również dziękował za kolejne przekazy pieniężne, które pozwalały mu w miarę swobodnie tworzyć i podróżować. Patrząc na jego miłosne perypetie, zwykle przelotne, platoniczne i na pokaz, mogłoby się wydawać, że potrafił kochać tylko siebie i, ewentualnie, swoją matkę – tak naprawdę najważniejszą kobietę w jego życiu. Gdy zaczęła się nim interesować jedna z najlepszych partii ówczesnej Europy Zachodniej, księżniczka Charlotta Bonaparte – atrakcyjna, oczytana, majętna i ciesząca się dużym powodzeniem – opisywał matce tę relację, przybierając chłodny i protekcjonalny ton. Przyznawał się do manipulowania Charlottą i chęci zabłyśnięcia w jej towarzystwie: „Podsuwa swój szkic ruiny w Egipcie, żeby pokazać, iż gdyby chciał, mógłby zostać malarzem, a graną z odpowiednią dozą melancholii fantazję Chopina urywa przed trudniejszym pasażem, by nie obnażyć braków technicznych” – donosi Jan Zieliński w demaskatorskiej książce „Słowacki. SzatAnioł”. Szczerym uczuciem, wykraczającym poza przyjaźń, poeta obdarzył Zygmunta Krasińskiego (204 l.), autora „Nie-Boskiej komedii”, powszechnie uważanego za trzeciego, obok Adama Mickiewicza (217 l.) i Słowackiego, wieszcza narodowego. O ile z Mickiewiczem Słowacki toczył nieustanny i często bezpardonowy spór na polu literackim i prywatnym, to Krasińskiego, również swojego konkurenta o dusze czytelników, postanowił obłaskawić miłosnymi wyznaniami. Niestety, ostatecznie nie odwzajemnionymi.
Poeta-erotoman ma swój własny harem
Bolesławowi Leśmianowi (139 l.) nie udało się zyskać literackiej sławy za życia. Dopiero po śmierci okrzyknięto go geniuszem i najoryginalniejszym polskim poetą XX wieku. Jednak na polu uczuciowym i romansowym sukcesów miał aż nadto i z nawiązką wynagrodził sobie nimi brak zrozumienia swej twórczości u współczesnych mu czytelników. Dość powiedzieć, że w pewnym momencie bliskie relacje miał jednocześnie z trzema kobietami, które nawzajem się tolerowały i godziły na ten miłosny czworokąt. Tak duże powodzenie u płci przeciwnej może dziwić, gdyż powierzchowność pisarza znajdowała się na drugim biegunie wszelkich kanonów piękna. „Na pierwszy rzut oka w Leśmianie uderzała jego brzydota, nienaturalnie długie ręce, maleńki wzrost, ogromny nos” – tak wspomina go współpracowniczka z kancelarii notarialnej w Zamościu. Życiowo zupełnie niezaradny, ledwo wiązał koniec z końcem, mieszkał na prowincji i pracował jako urzędnik. Potrafił jednak do tego stopnia oczarować kobiety słowem, że były w stanie poświęcić dla niego bardzo wiele, ze stabilnym związkiem małżeńskim na czele. Przywołana wcześniej koleżanka szczerze dodaje, że miał też „(…) bardzo wnikliwe i bardzo inteligentne oczy. Ja potem nie widziałam ani jego brzydoty, ani…”. Trzy najważniejsze kobiety w życiu Leśmiana to Zofia Chylińska (131 l.) – żona, piękna i dobrze zapowiadająca się malarka, która dla niego zerwała wcześniejsze zaręczyny i porzuciła marzenie o karierze artystycznej w Paryżu; Celina Sunderland – podwójnie spokrewniona z nim kuzynka, również malarka i rówieśniczka Zofii, jego pierwsza, jeszcze nastoletnia miłość, która przetrwała całe życie; a także Dora Lebenthal (132 l.), z którą związał się pod koniec życia. To właśnie z Dorą zabawiał się w malinowym chruśniaku w Iłży, czego efektem jest najsłynniejszy cykl erotyków w polskiej poezji. Oto porażający i kompromitujący fragment relacji Leśmiana z tej schadzki z kochanką: „Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała/ A szept nasz tylko wówczas nacichał w ich woni/ Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni/ Owoce, przepojone wonią twego ciała”.
Znany pisarz deprawuje przyszłego noblistę
Co się wydarzyło w nocy z 21 na 22 maja 1936 roku w słynnej celi Konrada w wileńskim klasztorze Bazylianów, miejscu akcji III części „Dziadów” Mickiewicza? W ramach tak zwanych „śród literackich” przybył tam na swój wieczór autorski Jarosław Iwaszkiewicz (122 l.), zaproszony przez Czesława Miłosza (105 l.). Oddajmy głos pisarzowi, który w swoim dzienniku zapisał: „Mogłem w maju 1936 roku chędożyć Czesia Miłosza w mickiewiczowskiej celi Konrada (…). Była cudowna noc z księżycem i słowikami”. Iwaszkiewicz, przez większość życia stateczny i nobliwy mąż i ojciec, znany był ze swoich licznych homoseksualnych skoków w bok. Drugi z uczestników zajścia takich skłonności nie przejawiał. W biografii Miłosza próżno szukać innych odstępstw od heteronormatywności – w jego przypadku to zatem wielka improwizacja.
Powieść poetycka grozy
Iwaszkiewicz lubił skandalizować zarówno w życiu, jak i twórczości. Szczególnie na samym początku swojej drogi literackiej był radykalny i bezkompromisowy, co z czasem i wzrostem pozycji społecznej mu przeszło. Po opublikowaniu w piśmie literackim „Skamander” w 1919 roku „Zenobii Palmury” – debiutanckiej powieści poetyckiej, pełnej ekshibicjonizmu (jednego z bohaterów nazwał swoim imieniem i nazwiskiem) i przekroczeń, ukazującej dosadnym językiem miłosny czworokąt – został oskarżony o „nieobyczajność”, a redaktora, który zgodził się na publikację, skazano na trzymiesięczny areszt. W tym samym czasie „Gazeta Warszawska” dopatrywała się w twórczości Iwaszkiewicza „spisku żydowskiego”, „podjętego w celu splugawienia polskiej literatury i skażenia serc młodzieży”. W domach, w których dorabiał jako korepetytor i rezydent, musiał się gęsto tłumaczyć, a z jednego z nich wydalono go po tym, jak ofiarował podopiecznej swoje kontrowersyjne dzieło – jak się okazało, „nieodpowiednie dla panien na wydaniu”. Po tych wszystkich wydarzeniach skarżył się w liście do swojego przyjaciela i wybitnego kompozytora, Karola Szymanowskiego (133 l.): „Zarzucają mi wszystko, od koprolalii do złodziejstwa włącznie, natomiast nikt mnie nie obwinia o szczyptę talentu”. Później z dumą pisał, że był „pierwszym facetem, który w literaturze polskiej użył słowa »chędożyć« i »kurwa« w utworach »pięknych«”.
Odebrał żelazko zamiast telefonu
Mickiewicz intensywnie romansujący z mężatkami; Stanisław Przybyszewski, największy prowokator Młodej Polski, który swoimi zalotami rozbił małżeństwo przyjaciela, poety Jana Kasprowicza; Bruno Schulz mający zapędy sadomasochistyczne, lubujący się we władczych i postawniejszych od siebie partnerkach; Witkacy i blisko osiemdziesiąt kobiet, które przewinęły się przez jego życie i, w znaczącej części, również przez łoże… Przykłady niemoralnych zachowań u naszych słynnych pisarzy można by mnożyć, ale jestem słaby z matematyki, więc powściągnę dalsze insynuacyjne i demaskatorskie zapędy. Zdaję sobie sprawę, że przedstawione skandale nie są szczególnie skandaliczne, robić duże wrażenie mogłyby na pensjonarce w XIX wieku, a dziś wydają się niewinnymi igraszkami lub wręcz zupełnie normalnymi praktykami. Warto jednak pamiętać, że naszego literackiego kanonu nie stworzyli kryształowo czyści moraliści, dniami i nocami oddani sprawie narodowej, z kobiet na pierwszym miejscu stawiający Matkę Boską Królową Polski. Dlaczego Słowacki może wzbudzać w nas zachwyt i miłość? Nie tylko dlatego, że Słowacki wielkim poetą był, ale także dlatego, że jego życie uczuciowe i towarzyskie było niemal tak barwne, jak losy bohaterów serialu „Plotkara”.
Korzystałem z książek: J. Słowacki, „Listy do matki” (wyd. Ossolineum), J. Zieliński, „Słowacki. SzatAnioł” (wyd. W.A.B.), A. W. Kulik, „Leśmian, Leśmian. Wspomnienia o Bolesławie Leśmianie” (wyd. Słowo/obraz terytoria), J. Iwaszkiewicz, „Dzienniki 1911-1955” (wyd. Czytelnik), J. Iwaszkiewicz, „Książka moich wspomnień” (wyd. Czytelnik).
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement