Trzy lata temu w jednym z wywiadów, powołując się na artykuł w prasie, powiedziałaś, że żyjemy w najlepszym okresie w historii świata. Nadal zgadzasz się z tą tezą?
Patrząc globalnie, podtrzymuję to zdanie. Bez wątpienia mamy obecnie największy w dziejach dostęp do wiedzy, kultury, osiągnięć medycyny i technologii ułatwiających życie, a kraje demokratyczne dają człowiekowi wolność w decydowaniu o sobie. Łazienka, kuchnia, samochód, telefon czy możliwość podróżowania – to wszystko jest dla nas oczywistością, a przecież jeszcze nie tak dawno były to dobra luksusowe i dla większości ludzi niedostępne. Martwi mnie jednak bardzo, że w Polsce od kilku lat odbiera się nam stopniowo nasze prawa, zwłaszcza kobietom. Tracimy wolność, o którą tak walczyliśmy. Nie wiem za bardzo, co można z tym teraz zrobić. Protestowaliśmy na ulicach, a niewiele to dało. Mamy głos, ale nikt nas nie słucha.
A jednak angażujesz się społecznie i charytatywnie.
Staram się, bo co innego mi pozostaje? Skoro tyle rzeczy dostałam od życia, urodziłam się w Europie, w XXI wieku, to odczuwam potrzebę walki, by nie odebrano nam wolności. Staram się też zachęcać innych, aby próbować ulepszać rzeczywistość wokół nas. Jako społeczeństwo sami sobie psujemy świat, bywamy dla siebie potworami, nie wyciągamy lekcji z przeszłości, powtarzamy te same błędy, a nie musi tak być.
Na swoim profilu instagramowym regularnie prezentujesz książki i namawiasz do ich czytania. To również traktujesz jako działalność aktywizującą?
Chcę w ten sposób przełamać trendy na Instagramie, gdzie dominują podobne zdjęcia zwykle pozbawione jakiejkolwiek głębszej treści. Skoro jestem obecna w tym serwisie, to obok prezentowania produkcji, w których biorę udział, chciałam dodać coś wartościowego, od serca. Czytelnictwo w Polsce spada, a czytanie książek to moim zdaniem coś wspaniałego. Pozwala zajrzeć w inny świat, uwrażliwia nas na innych ludzi i to, co się dzieje wokół. Chcę się dzielić miłością do książek i zarażać nią innych. Co ciekawe, moje posty o książkach mają najwięcej reakcji i komentarzy, wiele osób pisze do mnie o swoich lekturach w wiadomościach prywatnych. To bardzo mnie cieszy i czuję, że moja działalność ma sens.
Osoby stroniące od literatury twierdzą często, że nie mają na nią czasu.
Zawsze można znaleźć czas na czytanie, chociażby w pociągu czy w wannie. Z tego powodu wolę pociąg od samochodu. Jeśli ktoś kocha czytać, musi to robić, żeby żyć. Można czytać na telefonie lub czytniku. Trzeba tylko chcieć.
Skąd u ciebie miłość do sztuki i decyzja aktorstwie? Nie pochodzisz z artystycznej rodziny.
W dużej mierze sama to odkryłam. Faktem jest, że u mnie w domu oglądało się bardzo dużo dobrych, klasycznych filmów w telewizji, w tym widzę wpływ rodziców. Możliwe też, że ktoś w dalekiej przeszłości w mojej rodzinie był artystą i zostało mi to przekazane w genach. W podstawówce okazało się, że świetnie recytuję wiersze, dzięki czemu mogłam omijać lekcje, bo jechałam na konkurs poetycki lub się do niego przygotowywałam. Na początku zatem moja chęć do występowania przed publicznością wynikała z pragmatyzmu. W liceum także włączałam się w artystyczne przedsięwzięcia, by unikać szkoły. Zajmowanie się sztuką po prostu było dla mnie ciekawsze, a w życiu zawsze staram się wybierać to, co jest dla mnie ciekawe. Tą samą zasadą kieruję się przy wyborze ról.
Często grasz silne postaci. Na co dzień też czujesz się silna?
Czuję się silna i dość wymagająca, ale z drugiej strony bardzo wrażliwa i łatwo mnie dotknąć. Teraz na pewno trudniej niż kiedyś. Staram się cały czas poznawać lepiej samą siebie i wzmacniać.
Mówi się, że kobieta w sferze zawodowej musi się starać dwa razy bardziej niż mężczyzna. Zgodzisz się z tym?
To niestety prawda. Cały czas musimy coś udowadniać, często też przed drugą kobietą. Kobiecy język nadal się wytwarza, wciąż mówimy głównie językiem męskim. Kobiety są bardziej emocjonalne, wrażliwe, histeryczne w dobrym rozumieniu tego słowa, trudniej nam podjąć decyzję, bo uwzględniamy wiele różnych aspektów. To może powodować, że stereotypowo postrzega się nas jako mniej pewne, musimy więc dawać z siebie więcej. Współcześni, świadomi mężczyźni też nie mają łatwo, oczekuje się od nich bardzo wiele. Ogólnie zatem – wspierajmy się nawzajem.
W serialu „Receptura” grasz Marię Kielicz, która w latach trzydziestych wraca do Polski po studiach architektonicznych w Bauhausie. Ma dziecko, które samotnie wychowuje, chce zrobić karierę jako architektka. Jakie jej cechy ci imponują?
Imponuje mi, że potrafiła postawić wszystko na jedną kartę, że walczyła o siebie i swoje dziecko, nie wiązała się z jego ojcem z różnych względów. Wiedziała, czego chce w życiu, i szła pod prąd. Dążyła do tego, by zdobyć wykształcenie, wiedziała, że jest dobra w tym, co robi. W tamtym czasie zawód architekta był zdominowany przez mężczyzn, kobiet-architektek nikt nie traktował poważnie. Dzięki kobietom takim jak Maria są możliwe zmiany na lepsze. Trafiła też na odpowiednich ludzi, którzy potrafili ją wspierać, tak jak postać Jana Wedla grana przez Jacka Komana, ponieważ wiele zaryzykował, zatrudniając Marię.
W „Recepturze” istotny jest też wątek więzi pokoleniowej. Prawnuczka żyjąca współcześnie odkrywa dziennik Marii i postanawia pójść w jej ślady.
To wątek w serialu, który dla wielu był niezwykły, a dla mnie jak najbardziej naturalny, bo jestem bardzo związana z moją mamą i babcią, pielęgnuję te relacje. Nie każdy ma takie szczęście w życiu, by móc dobrze mówić o swoich rodzicach. „Receptura" świetnie pokazuje, jak teraźniejszość czerpie z przeszłości. Dawne wydarzenia mogą ułatwiać nam podejmowanie trudnych decyzji w obecnym życiu.
Jak odnalazłaś się w serialowych latach trzydziestych?
Był to w Polsce niezwykły czas – z jednej strony niestabilność polityczna i widmo nadciągającej wojny, a z drugiej wielka radość z odzyskania niepodległości, wolności słowa i modernizacji kraju. Bardzo się cieszyłam, że jako Maria Kielicz mogłam nosić kostiumy szyte na miarę i fryzurę z tej epoki. Popularne były wtedy suknie z wąską talią, co dodawało kobiecości, z szerokimi ramionami symbolizującymi siłę. Strój wyrażał to, że kobieta jest ważna, ma prawa wyborcze, może studiować i realizować się w wybranym zawodzie. Nadal tak jest, że ubranie to nasza zbroja, która ma nam dodawać pewności siebie.
Czy nadal potrafisz marzyć? U niektórych wraz z upływem wieku ta umiejętność zanika.
Gdy patrzę na to, co się dzieje w naszym kraju i na świecie, nie pozostaje nic innego, jak marzyć, że będzie lepiej. W zawodzie aktorki marzenia są czymś bardzo ważnym, stanowią siłę napędową w artystycznym rozwoju. Trzeba jednak zachować ostrożność, bo gdy się spełniają, nie zawsze okazuje się to dla nas najlepsze. Ważne też, by doceniać to, co się ma, i nie oddawać się stale fantazjowaniu, które oddala nas od tego, co realnie się dzieje i na co mamy wpływ.
Serial „Receptura” rozgrywa się między innymi w fabryce Wedla. Podjadałaś coś na planie?
Miałam okazję spróbować oryginalnych pianek Ptasie Mleczko®, które były wykonane ręcznie tak, aby uzyskać nieregularny kształt tych przedwojennych. Jadłam je klasyczną techniką, czyli najpierw ogryzanie z czekolady, a potem pianka. Na planie serialu było bardzo słodko.
Agnieszka Więdłocha – aktorka teatralna i filmowa, absolwentka PWSFTviT w Łodzi. Gra między innymi w zespole łódzkiego Teatru im. S. Jaracza. Występowała w takich filmach, jak „Planeta Singli”, „Kobieta sukcesu”, „Proceder”. Najnowsza produkcja z jej udziałem to serial „Receptura”, emitowany w stacji TVN i na platformie Player.