Advertisement

Artysta ukradł muzeum 84 tysięcy dolarów i twierdzi, że to właśnie jego dzieło sztuki

30-09-2021
Artysta ukradł muzeum 84 tysięcy dolarów i twierdzi, że to właśnie jego dzieło sztuki

Przeczytaj takze

Kim jesteśmy, aby nadal spierać się o to, co można nazwać sztuką, a czego nie? Duński artysta Jans Haaning stworzył na zlecenie puste płótna, uciekł z pieniędzmi za niewykonaną pracę, a cały akt potraktował jako swoją nową pracę, którą zatytułował „Take the Money and Run”. W porównaniu z tokenami NFT, których nie zobaczymy fizycznie i artystami sprzedającymi niewidzialne rzeźby, tutaj dostaliśmy chociaż ramki po obrazie...

„Work It Out”

W zeszłym tygodniu Kunsten Museum of Modern Art w północnej Danii otworzyło nową wystawę pt. „Work It Out”, która pokazuje związki sztuki z pracą i zawiera dzieła około 20 różnych współczesnych artystów. Jednym z nich jest 56-letni Jans Haaning, znany z wykorzystywania sztuki jako komentarza do świata pełnego pieniędzy, władzy i grup zmarginalizowanych. Muzeum zleciło mu odtworzenie jego wcześniejszych prac – „Średni roczny dochód w Danii” z 2010 roku i „Średni roczny dochód z Austrii” z 2007 roku. Oba dzieła wykorzystywały fizyczne banknoty, a przyklejone do płótna wizualnie reprezentowały dochody obu krajów.
Na potrzeby nowej pracy Haaning otrzymał od Kunsten 534 000 koron (około 83 600 dolarów) w gotówce, aby stworzyć z nich fizyczne dzieło, a także 25 000 koron (3900 dolarów) zapłaty za zlecenie, jak powiedział artysta w rozmowie dla radia „P1 Morgen”. Kiedy zdał sobie jednak sprawę, że samo sfinansowanie projektu kosztowałoby go 25 000 koron, postanowił zmienić koncepcję pracy.
– Dwa dni przed otwarciem wystawy Haaning wysłał nam wiadomość e-mail z informacją, że przysłał nam nową pracę, powiedział na łamach „The Guardian” Lasse Andersson, dyrektor muzeum Kunsten.
Po otwarciu pudełek pracownicy muzeum zobaczyli inny tytuł instalacji – „Take the Money and Run”, a w dwóch szklanych ramach brakowało pieniędzy.

Czym jest sztuka współczesna?

Można by pomyśleć, że artysta po prostu okradł muzeum i nie wypełnił zlecenia. Haaning upiera się jednak, że „dziełem sztuki jest to, że wziąłem ich pieniądze. To nie jest kradzież. To naruszenie umowy, a naruszenie umowy jest częścią pracy”. Kiedy Andersson zobaczył „puste dzieło”, przyznał, że naprawdę się roześmiał.
– Jens jest znany ze swojej sztuki konceptualnej i aktywistycznej z humorystycznym akcentem. I dał nam to – ale była to też pobudka, ponieważ wszyscy się zastanawiają, gdzie są pieniądze, powiedział.
„Dlaczego nie zrobię pracy, która dotyczy mojej własnej sytuacji zawodowej?” – zapytał Haaning. Jak czytamy w jego komunikacie prasowym, pierwotnie „ideą było pokazanie, w jaki sposób można wykorzystać wynagrodzenia do pomiaru wartości pracy i pokazanie różnic narodowych w Unii Europejskiej”. Jednak poprzez zmianę tytułu na „Take the Money and Run” Haaning „kwestionuje prawa artystów i ich warunki pracy w celu ustanowienia bardziej sprawiedliwych norm w przemyśle artystycznym”.
Artysta chce podkreślić, że wynagrodzenie było zbyt niskie, a jego zachowanie to tylko odpowiedź na „nędzne warunki pracy”. Przyznał też, że koszt odtworzenia oryginalnych dzieł mijał się z celem ich pierwotnego stworzenia, ponieważ stanowią one „ilościowe ujęcie” chwili w czasie.
– Dlaczego mielibyśmy pokazać pracę, która dotyczy Danii sprzed 11 lat temu, czy taką, która dotyczy relacji Austrii z bankiem 14 lat temu?” zapytał. Zachęcał też innych „ aby robili to samo. Jeśli siedzą w jakiejś gównianej pracy i nie otrzymują wynagrodzenia, a praktycznie muszą płacić za pójście do pracy, to łapcie, co możecie i wynoście się stamtąd, powiedział duńskiemu radiu „P1 Morgen”.

Czyli jednak nie można kraść i nazywać to sztuką?

Kunsten zdecydowało się pokazać dzieła Haaninga na wystawie, ponieważ, jak przyznał dyrektor w duńskiej gazecie Jyllands-Posten, „to komentarz na temat tego, jak wszyscy pracujemy, i prawdopodobnie jest to również komentarz do wartości tego, co tworzy, więc istnieje wiele warstw, które naszym zdaniem są interesujące”. Radiu „P1 Morgen” powiedział, że chce „dać Jensowi absolutne prawo do tego, że dzieło zostało stworzone samo w sobie, co faktycznie komentuje wystawę, którą mamy, ale nie jest to umowa, którą mieliśmy”. Zastrzega, że artysta naruszył dokument prawny i jest w posiadaniu ponad 84 000 dolarów należących do instytucji.
Umowa, którą wcześniej zawarli, wymaga od Haaninga zwrotu pieniędzy do 16 stycznia, czyli do końca trwania wystawy. Po tym czasie Kunsten będzie chciało zawiadomić policję.
– Wierzę, że zwróci nam pieniądze. Jest cenionym artystą. Ale jeśli ich nie odzyskamy, będziemy musieli wnieść oskarżenie przeciwko niemu. Nie jesteśmy bogatym muzeum. Musimy dokładnie przemyśleć, w jaki sposób wydajemy nasze fundusze i nie wydajemy więcej, niż możemy sobie pozwolić, powiedział Andersson.
Muzeum usłyszało oskarżenia o sztuczną reklamę promującą wystawę, a kradzież Haaninga była ustawiona. Andersson upiera się jednak, że sytuacja jest prawdziwa: „Jesteśmy platformą sztuki, nie tworzymy sztuki performatywnej. Jestem tak samo zaintrygowany jak wszyscy inni”.
Warto wspomnieć, że w Warszawie możemy zobaczyć jedną z prac Haaninga. W 2012 roku stworzył on w Parku Bródnowskim ceglaną rzeźbę w kształcie napisu „BRÓDNO”. Rzeźba „jest artystycznym komentarzem na temat pracy, wysiłku fizycznego oraz związków pomiędzy myślą, językiem i materiałem” – czytamy na stronie internetowej Urzędu Dzielnicy Targówek.
/tekst: Kasia Lendzion/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement