

Przeczytaj takze
W 1995 roku Alexander McQueen przedstawia w Londynie swoją piątą kolekcję „Highland Rape”, wywołując za sobą domino zmian. Pokaz całkowicie zmienia nastawienie publiczności do projektanta i udowodnił, że McQueen wszedł w artystyczną dorosłość. W tamtej dekadzie mało które show powoduje aż taką lawinę oburzonych nagłówków, ciętych wypowiedzi i roztrzęsionych opinii – w tytule i podartych strojach McQueen odnosi się do aktu gwałtu. Niezaprzeczalna kontrowersja, jaką roznieca 26-latek, oficjalnie dotyczy jednak historycznych ataków Anglii na Szkocję (oraz nieoficjalnie nadużyć seksualnych, jakich doznali on i jego siostra z rąk jej byłego męża). Pomimo oskarżeń o komercjalizację przemocy, McQueen wypływa na szerokie wody światowej mody, ogrzewając się w świetle podzielonej opinii publicznej, a wraz z nim na pokładzie znalazł się również londyński fashion week.
W Nowym Jorku oglądasz, w Londynie myślisz, w Mediolanie kupujesz, w Paryżu marzysz
London Fashion Week, uformowany w 1984 roku przez British Fashion Council, jest najmłodszym członkiem „Wielkiej Czwórki” miast dóbr luksusowych. O ile lata 80. okazały się być dla niego przyjemną dekadą (tak samo jak np. dla Vivienne Westwood), o tyle w 90. za sprawą recesji pokazy ograniczono tylko do kilku wynajętych pokoi w hotelu The Ritz ze skromną grupą projektantów. Z przybyciem McQueena, Stelli McCartney, a także Naomi Campbell i Kate Moss na wybiegach, London Fashion Week odżył. Dziennikarze nie mogli być bardziej wdzięczni, ponieważ nareszcie formowały się brytyjskie ikony, które miały coś do powiedzenia i które skupiały uwagę całej Europy.
To ekscytujące poczucie świeżej kreatywności i niespodziewanej sensacji utrzymuje się aż do dzisiaj. Londyn przyciąga nowe talenty. Może i jest najbardziej chaotyczny, ale tym samym innowacyjny pod względem materiałów, krojów i wyjątkowo inkluzywny w castingu modelek. To właśnie tutaj absolwenci uczelni takich jak Central Saint Martins stawiają pierwsze kroki na rynku i tutaj najłatwiej o dofinansowanie dla młodych twórców. London Fashion Week stanowi swoisty inkubator eksperymentów i, o dziwo, według Betway przed pandemią zaraz po Nowym Jorku rocznie dostarczył drugie największe dochody (269 mln funtów) i odwiedziła go druga największa liczba osób (105 tysięcy). Londyn jako pierwszy potrafił się przystosować do pandemii COVID-19, przestawiając się całkowicie na pokazy wirtualne. Nigdzie indziej nie znajdziemy też ludzi tak mocno skupionych wokół środowiska i tak wielu ekologicznych kolekcji, a wynika to po prostu z ogromnego odsetka młodych projektantów, którzy uczą się na błędach globalnych domów mody.
Oczywiście, że możecie wyczekiwać Chanel w Paryżu czy Fendi w Mediolanie, ale żaden Fashion Week was nie zaskoczy tak pozytywnie jak Londyn. Poniżej znajdziecie zestawienie sześciu młodych marek i ich kolekcji z wiosennych pokazów 2022, o których być może za 10 lat będziemy mówić tak samo, jak dziś o McQueenie!
/tekst: Kasia Lendzion/

1/6

Richard Quinn
Pierwszy szczery zachwyt twórczością Richarda Quinna poczułam w trakcie oglądania jego wspólnej kolekcji z Moncler podczas FW20. Od tamtej pory projektant wypracował sobie stałą pozycję między fetyszem, romantycznymi printami a sylwetkami, które toną w klejnotach. W tym sezonie zobaczyliśmy te same charakterystyczne elementy, zwłaszcza kwieciste tekstury, ale podkręcone o hiperbolizację rodem z Balenciagi Demny Gvasalii. W wywiadzie dla „Vogue'a” przedstawił główną inspirację stojącą za show: „to była idea piękna i napięcia oraz tego, jak działają razem po czasie, gdy wszyscy są zamknięci”. Śmiałość, za którą kochamy Quinna, została przedstawiona przez stylistkę Katie Grand w ekstremalnie dużych ramionach płaszczy i duszących czepkach, co nadało prawie złowrogiego wrażenia jakby modelka miała skrzywiony kręgosłup.
Główny punkt stanowią jednak kolory, a tym razem Quinn przebił nawet barwy tęczy. „Ostatni sezon był szczytem mojej kariery. Ten sezon to spokojny nastrój po bardzo intensywnej nocy lub spokój po burzy. Jest wiele kolorów blokowych i przenosimy codzienne ubrania w nowy wymiar” – przyznaje projektant. Pokazał siedem intensywnie drapowanych i plisowanych zestawów z szyfonu naciągniętego na buty. „Interesuje mnie zakrywanie ciała i tworzenie napięcia i pewnych nastrojów z lateksu”, którego również nie zabrakło. Gorsetowe suknie, główny filar jego marki, zostały rozcięte na pół przy użyciu technik drapowania inspirowanych couture, dając swobodę podczas chodzenia. Projektant po raz kolejny udowadnia, że nawet jeśli kwiaty były już wykorzystane w modzie w każdy możliwy sposób, to i tak wciąż nic o nich nie wiemy.
Simone Rocha
Rocha projektuje dokładnie takie ubrania, jakie chciałam mieć w wieku 8 lat. Niezliczone warstwy tiulu, bufiaste rękawy, kokardy i tony haftów wydawały się bajkowe, zaczarowane. Teraz, patrząc na pracę Rochy, nie widzę dziecinności, a raczej szlachetną niewinność. W jej kolekcjach zawsze odnajdziemy nawiązania do Biblii, chrztu czy innych sakramentów, tym razem nawet pokaz (a może procesja?) odbył się w średniowiecznym kościele św. Bartłomieja Wielkiego w dystrykcie City of London. Irlandka chciała w ten sposób przekazać metaforę nowego życia – odwoływała się do ponownych spotkań po pandemii, ale także (i możliwie, że bardziej) miała na myśli niedawne narodziny swojej drugiej córki.
Kolekcja SS22 jest przeładowana szczegółami, koronkami, falbanami, warstwami, biżuterią. Zupełnie tak, jakby za wzór służyłe jej dzieci, które przebierają w szafach swoich rodziców. „Chciałam, żeby było dużo tekstur, ponieważ jest to pokaz osobisty i po raz pierwszy wszyscy będą dość blisko ubrań” – wyjaśniła w swoim studio dla „Vogue'a”. „Dużo przyglądałam się temu, jak dzieci interpretują i noszą ubrania, ale także patrzyłam na narodziny, ceremonię chrztu i komunii. I na dzianiny typu baby pointelle. I na moherowe kardigany niemowlęce. I na pieluszki” – zaśmiała się – „i na niekontrolowane przemieszczenie ciała, które cały proces [ciąży] powoduje...”. Simone pomyślała nawet o otwieranych biustonoszach do karmienia, niektóre z nich były wysadzane klejnotami, oraz wpadła na pomysł, by pościel i koszule nocne stapiały się ze sobą. „Więc jest też trochę zabawny, obłąkany negliżowy rodzaj upiornej, obłąkanej bezsenności” – powiedziała Rocha, mając na myśli pozbawione snu noce młodych rodziców. Nawet płaszcze z wielkimi kołnierzykami przypominały pościel i kościelne obrusy. Poza tym zwróćcie uwagę na buty – Simone stworzyła własną definicję słowa „boot”...
Kiko Kostadinov
W 2018 roku Kiko postanowił podzielić projekty męskie dla siebie, a modę damską oddał w ręce Laury i Deanny Fanning. Od tej pory siostry tworzą dla niego dwie kolekcje rocznie i w tym sezonie zdecydowały się obrać kierunek typowo letni (na miarę marki, więc nie czekajcie na stroje kąpielowe). Czerpały inspiracje z rodzinnej Australii, kojących wakacji, które tam spędzały i uświadomiły sobie, że plaża stanowi dla nich czas przejścia – to tam dziewczyny stają się kobietami, obserwują swoje ciała, znajdują wolność i może nawet miłość. Za wzór posłużyły im opowiadania Tima Wintona, czyli pisarza wzorującego się na krajobrazach z wybrzeża Australii Zachodniej, oraz powieść autorstwa Kathy Lett „Puberty Blues”, która od lat 80. wzbudza kontrowersje, ponieważ przedstawia stosunek seksualny w trakcie okresu dojrzewania. Fanning odkrywając karty intymności, stworzyły projekty od dzianiny w prążki po lniany żakard.
Ubrania Kiko zawsze sprawdzą się w wielu sytuacjach, nawet tych bardziej ekstremalnych, a ta kolekcja dostosuje się i do huraganu (kurtki cargo), i do popołudnia na plaży (spódnice z muszelkami). Paleta barw jest rozjaśniona przez słońce i ich popularne sneakersy zostały rozcięte na klapki – łatwiej je zdjąć, gdy trafisz na piasek. Sukienki w paski i neonowe pomarańczowe kamizelki to ich wersja australijskich mundurków szkolnych. Marynarki z wysokim zapięciem na kształt staników, spódnice z suwakowym rozcięciem na udzie oraz spodnie z wywiniętymi kieszeniami to dokładna definicja marki i mimo, że nie możemy określić ich dokładnych cech, to zawsze wpisują się w kanon Kiko Kostadinov.
Nensi Dojaka
Wydawać by się mogło, że granica między bielizną a ubraniem jest przede wszystkim fizyczna i nie wymaga kwestionowania. Mimo to, Nensi Dojaka odnalazła mnóstwo niezagospodarowanej przestrzeni między tymi dwoma polami. W tym miesiącu wygrała LVMH Prize 2021, czyli konkurs LVMH dla młodych twórców, a już zorganizowała swój pierwszy samodzielny pokaz (wcześniej wystawiała wraz Fashion East). Urodzoną w Albanii projektantkę rynek zna od sezonu FW20 – to wtedy po raz pierwszy wypracowała misterną, przypominającą pajęczynę stylistykę. Jej delikatnie zalotne paski materiału okalają dekolt, nabierając po drodze sensualności i bezczelnie prezentują kobiecą formę.
Studiując sztukę technologii bielizny, nauczyła się bardziej niż kto inny na obecnym rynku, jak skutecznie kalibrować warstwy tiulu i organzy, by prawidłowo objąć biust (we wszystkich rozmiarach) i to nawet w kształcie płatków kwiatów. Tylko w momencie, gdy zobaczymy jej prace, zrozumiemy faktyczny poziom skomplikowania tych prawie fanatycznych detali np. 3-listkowych form w talii. Przedstawiła też bardziej zakryte sylwetki, takie jak wydłużone cygaretki z podkreślającymi talię pasami, dłuższe ołówkowe spódnice i marynarki. Nie są idealne, ale udowadniają, że Nensi będzie się bawiła formą, którą sama stworzyła – moda nie lubi powtarzalności.
Richard Malone
To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to filozoficzny punkt startowy całej kolekcji – motyw, dla którego Malone rozpoczął pracę. Wystawiając pokaz w Victoria and Albert Museum, projektant zastanawiał się nad wartością sztuki w porównaniu do przedmiotów użytkowych, w tym mody. „Naprawdę musiałem ocenić, jakie jest znaczenie tworzenia tych rzeczy [ubrań] i co może oznaczać umieszczenie ich w przestrzeni takiej jak V&A i próba uczynienia ich wzniosłymi i interesującymi. Myślę, że czasami idąc do muzeów lub do sklepów [wielkich marek] można się wstydzić, że nasze wychowanie nie będzie zbyt wartościowe. Teraz mówię: „O nie, to najcenniejsza rzecz, jaką mam” powiedział Malone przez pokazem. Prezentując swoją kolekcję pośród m.in. „Raphael Cartoons”, serii siedmiu pełnowymiarowych obrazów Rafaela z 1516 roku, projektant na nowo interpretuje oskarżenie, jakie zarzuca się przemysłowi, a mianowicie: „moda nie jest sztuką”. Irlandczyk nie widzi swoich ubrań przez pryzmat dóbr luksusowych, ale jako fizyczne przedmioty (tak samo jak obrazy), które wykonał w swojej własnej firmie działającej w obcym kraju. Nie pyta o ich wartość w stosunku do klasycznych dzieł, a bardziej mówi: „jestem po prostu dumny z tego, co osiągnąłem i nie umniejsza to ani moim ubraniom, ani obrazom Raphaela”.
Jego kolekcja jest też znakiem zapytania postawionym między modą sprzedażową a nieużytkową. Oprawa pokazu „naprawdę podkreśliła fakt, że duża część mody to imitacja lub nie jest prawdziwa” – jak sam powiedział (przy czym jego prace działają na podobnej zasadzie). „Jest jedna strona tego, co robię, dość teatralna i abstrakcyjna, ale są też prawdziwe kobiety, które kupują ode mnie ubrania, i mężczyźni, i to są dwa różne tematy” – zauważył. „We wszystkim jest więcej niż jedna prawda”. Same ubrania zachwyciły i kolorami (dawno nie widzieliśmy takiej intensywności pomarańczy i niebieskiego), i teksturą (patrzę na skórzane płaszcze), i niespotykanym drapowaniem. Okrągłe formy, które pojawiają się w całej kolekcji, zostały zainspirowane uroczystymi, dekoracyjnymi rozetami (przypominającymi scrunchie – jak zaobserwował Malone) i opaskami, które babcia projektanta ręcznie montowała. Finałowe looki można opisać niemal jako „zasłanianie okien” i stanowiły hołd dla kampanii Mulberry, z którą Richard współpracował nad limitowaną kolekcję kapsułową stworzoną na 50. rocznicę założenia firmy. Na nowo zinterpretował dwie ich torby – Bayswater, jeden z najbardziej rozpoznawalnych projektów marki, oraz Darley. Oprócz tego Malone użył w swojej kolekcji zidentyfikowanej skóry dostarczonej przez Mulberry, a większość jersey zostało uratowane z reklamy promującej współpracę.
Polecane

The Dumplings pozostają w zawieszeniu, ale jeszcze na chwilę wracają! Porozmawialiśmy z zespołem przed ostatnim koncertem
![Biograficzny dokument „Jestem Greta” wchodzi do kin! Porozmawialiśmy z jego reżyserem [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61434b61dd49ea3b0d03491b/3%20%281%29%20%281%29.jpg)
Biograficzny dokument „Jestem Greta” wchodzi do kin! Porozmawialiśmy z jego reżyserem [wywiad]
![„Arkadius ucieleśniał ducha epoki” – mówią twórczynie audioserialu o słynnym projektancie [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/614338350eaeda3b5a430dd4/Zrzut%20ekranu%202021-09-16%20o%2012.24.52.png)
„Arkadius ucieleśniał ducha epoki” – mówią twórczynie audioserialu o słynnym projektancie [wywiad]

10 powodów, dla których warto kupić 106. wydanie K MAG-a „Cabaret”

Polscy projektanci z pokazem mody na polskiej wsi. Przyszłość mody rysuje się w zupełnie nowych barwach?
Polecane

The Dumplings pozostają w zawieszeniu, ale jeszcze na chwilę wracają! Porozmawialiśmy z zespołem przed ostatnim koncertem
![Biograficzny dokument „Jestem Greta” wchodzi do kin! Porozmawialiśmy z jego reżyserem [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/61434b61dd49ea3b0d03491b/3%20%281%29%20%281%29.jpg)
Biograficzny dokument „Jestem Greta” wchodzi do kin! Porozmawialiśmy z jego reżyserem [wywiad]
![„Arkadius ucieleśniał ducha epoki” – mówią twórczynie audioserialu o słynnym projektancie [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/614338350eaeda3b5a430dd4/Zrzut%20ekranu%202021-09-16%20o%2012.24.52.png)
„Arkadius ucieleśniał ducha epoki” – mówią twórczynie audioserialu o słynnym projektancie [wywiad]

10 powodów, dla których warto kupić 106. wydanie K MAG-a „Cabaret”





