Spurek i Anaszewicz: „Jest nas więcej niż mężczyzn nienawidzących kobiet" [wywiad]
Autor: Monika Kurek
27-11-2020
![Spurek i Anaszewicz: „Jest nas więcej niż mężczyzn nienawidzących kobiet" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fbf879bed260e05adc1b28f/_MG_6637%20FULL.jpg)
![Spurek i Anaszewicz: „Jest nas więcej niż mężczyzn nienawidzących kobiet" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fbf879bed260e05adc1b28f/_MG_6637%20FULL.jpg)
Przeczytaj takze
Od ponad miesiąca trwają protesty przeciw wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W kontekście trwającej walki polskich kobiet o prawo do decydowania o własnym ciele, zupełnie nowego znacznie nabiera tegoroczna kampania „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet", która rozpoczęła się 25 listopada i w którą od czterech lat angażuje się była zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich oraz europosłanka Sylwia Spurek. Tegoroczna edycja jest wyjątkowa jest z wielu powodów. W trakcie pandemii odnotowano wzrost przemocy domowej, polski rząd represjonuje kobiety i planuje wycofać się z Konwencji Stambulskiej, ministrem edukacji został Przemysław Czarnek, a do dyskusji o aborcji wciąż zapraszani są panowie w garniturach.
Walcząca od wielu lat o prawa kobiet doktorka Sylwia Spurek nie ma wątpliwości, że pewnych rzeczy już w Polsce nie załatwimy. Właśnie dlatego w tym roku głównym punktem kampanii jest list do Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, który podpisało już ok. 30 tysięcy osób. Jakby tego było mało, w tym roku Spurek zaprosiła do kampanii swojego partnera doktora Marcina Anaszewicza, aby podkreślić, jak ważna jest rola mężczyzn w walce o prawa kobiet. Spurek i Anaszewicz są ze sobą od niemal 20 lat, wspólnie działali w Wiośnie i razem napisali książkę „Związek partnerski. Rozmowy o Polsce". W ramach tegorocznej edycji kampanii „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet" rozmawiamy ze Spurek i Anaszewiczem m.in. o oczekiwaniach wobec Unii Europejskiej, prawach kobiet jako prawach człowieka, roli mężczyzn w ruchach feministycznych, ogromnym wpływie Kościoła na kształtowanie prawa oraz rządzie, który nienawidzi kobiet.
Na czym właściwie polega kampania „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet"? Angażujesz się w nią już po raz czwarty.
Sylwia Spurek: Kampanię „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet” zorganizowano po raz pierwszy w 1991 roku i odbywa się co roku pomiędzy Międzynarodowym Dniem Eliminacji Przemocy Wobec Kobiet a Międzynarodowym Dniem Praw Człowieka, aby podkreślić, że prawa kobiet są prawami człowieka. Od tamtej pory różne osoby, podmioty i organizacje z różnych krajów włączają się w „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet” i realizują swoje działania. Jeżeli chodzi o Polskę i Europę, to najbardziej powszechnymi formami przemocy jest przemoc w rodzinie i przemoc seksualna. Poza naszym kręgiem kulturowym kobiety są jednak dotknięte także innymi formami przemocy takimi jak np. wymuszone małżeństwa, okaleczenie narządów płciowych dziewczynek czy zbrodnie honoru. Kobiety doznają różnych form przemocy tylko dlatego, że są kobietami.
Tegoroczna kampania nabiera zupełnie nowego znaczenia w kontekście decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zakazu aborcji, prawda?
Sylwia Spurek: Decyzja Trybunału Konstytucyjnego to systemowa przemoc państwa wobec kobiet. To odbieranie praw, które są nam przyrodzone, bo zgodnie z dokumentami międzynarodowymi, których Polska jest stroną, aborcja jest prawem człowieka. Tego rodzaju decyzje podejmowane przez rządy, parlamenty, sądy i trybunały stanowią przemoc państwa wobec swoich obywatelek. Dlatego my w ramach tej kampanii nie mówimy wyłącznie o przemocy domowej i seksualnej, ale też pokazujemy, jak zaniedbania polityków i obecny system prawny wpływają negatywnie na realizację praw człowieka kobiet.
Główny punktem kampanii jest list do Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Czego od niej oczekujemy?
Sylwia Spurek: Od Przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, oczekujemy działań, do których zobowiązała się ponad rok temu. Przewodnicząca Komisji Europejskiej obiecała, że dopilnuje ratyfikacji Konwencji Stambulskiej przez Unię Europejską, a dodatkowo zobowiązała się do prac nad wpisaniem przemocy wobec kobiet do katalogu przestępstw unijnych. Napisaliśmy ten list, by pokazać, że jedną z największych patologii XXI wieku jest fakt, że kobiety nie tylko nie są bezpieczne we własnych domach, ale także uznaje się je za winne tej sytuacji. I warto dodać, że pod listem na www.trzymamstronekobiet.pl podpisało się już około 30 tysięcy osób.

Tej samej Konwencji Stambulskiej, z której nasz rząd planuje się wycofać.
Marcin Anaszewicz: I podjął nawet konkretne działania, bo jest już w Trybunale wniosek o zbadanie zgodności Konwencji Stambulskiej z Konstytucją. Użyta w nim argumentacja nie jest merytoryczna, ale skoro Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej podjął decyzję o ograniczeniu praw kobiet i o zakazie aborcji, równie dobrze może zdecydować, że Konwencja Stambulska nie jest zgodna z Konstytucją. Konwencja Stambulska jest jedynym aktem prawnym, który kompleksowo mówi, czym jest przemoc, skąd się bierze i jakie są obowiązki każdego demokratycznego państwa. Czasem zapominamy, że Konwencja Stambulska jest taką samą częścią polskiego porządku prawnego, jak ordynacja podatkowa, prawo oświatowe czy kodeks ruchu drogowego. Mówię o tym, bo jakiś czas temu prezydent Duda powiedział, że nie musimy stosować Konwencji Stambulskiej, co jest oczywiście absurdalne. Musimy ją stosować tak samo, jak każde inne prawo. Tak naprawdę kampania szkalującą Konwencję Stambulską rozpoczęła się już w 2015 roku, kiedy w Parlamencie mówiono m.in. o ideologii gender, co tylko dowodzi, że politycy tego dokumentu nie czytali. Gdyby go przeczytali, to wiedzieliby, że ten dokument stanowi, tylko i aż, o prawach kobiet oraz innych ofiar przemocy.
Skąd ta niechęć?
Sylwia Spurek: Rząd tłumaczy, że konwencja antyprzemocowa jest o ideologii, zmienianiu płci i małżeństwach osób tej samej płci. Chociaż jestem za małżeństwami osób tej samej płci oraz pełnymi prawami osób LGBT, to o tych prawach nic w dokumencie nie ma. Ta konwencja jest o ochronie życia i zdrowia kobiet doświadczających przemocy ze względu na swoją płeć oraz o prawach wszystkich osób, które doświadczają przemocy domowej. Tworzy standardy podnoszenia świadomości w szkole, mówi o izolacji sprawcy od ofiary, traktuje o ściganiu sprawców oraz gwarantuje wsparcie dla ofiar. Rząd zwyczajnie odwraca uwagę od problemu przemocy, jakiej kobiety doświadczają na co dzień.
Marcin Anaszewicz: To już tradycja, że każde regulacje, które chronią kobiety lub tworzą nowe gwarancje ich praw, budzą w Polsce kontrowersje. Tak samo było z antykoncepcją awaryjną, przemocą domową, leczeniem niepłodności metodą in vitro czy godną opieką okołoporodową. Można wręcz odnieść wrażenie, że Polska jest krajem, w którym od lat nienawidzi się kobiet. Zamiast gwarantować kobietom prawa, które Europejki mają już od dawna, w Polsce wiele spraw wciąż jest niezałatwionych. Chodzi m.in. o aborcję, dostęp do nowoczesnej antykoncepcji i zgodnej z wiedzą medyczną edukacji seksualnej, ochronę przed przemocą, system alimentacyjny, którego ofiarami są najczęściej kobiety, możliwość leczenia niepłodności metodą in vitro, czy wysokość emerytur kobiet. Wciąż jest także mało kobiet w przestrzeni publicznej, czyli w parlamencie, organach spółek, rządzie. To pokazuje, że niechęć rządu do kobiet nie jest przypadkowa. Poprzednie rządy zresztą również lekceważyły prawa kobiet i w tym kontekście bardzo ważne jest to, co Sylwia mówi w ramach tej kampanii. My już w Polsce pewnych rzeczy nie załatwimy. Właśnie dlatego przyszedł czas na Unię Europejską i stąd list do Urszuli.
Sylwia Spurek: Tak i to jest jeden z filarów tej kampanii. Drugim filarem jest rola mężczyzn w dyskusji o prawach kobiet.
Właśnie! Dlaczego tym razem zdecydowaliście się wystąpić razem?
Sylwia Spurek: Zaprosiłam do kampanii Marcina, mojego partnera oraz doradcę strategicznego, ponieważ oboje zgadzamy się, że mężczyźni powinni odgrywać dużą rolę w przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie oraz przemocy kobiet. Niestety, zazwyczaj nic w tym zakresie nie robią. Ja i Marcin trzymamy stronę kobiet. Pokazujemy, że rolą mężczyzn jest także ochrona praw kobiet i walka o ich prawa. Tak naprawdę problem przemocy wobec kobiet to jest problem mężczyzn, którzy tę przemoc stosują. W Polsce 90 proc. dorosłych ofiar przemocy w rodzinie stanowią kobiety, a 90 proc. sprawców to są mężczyźni. Tych dobrych facetów jest naprawdę dużo, a my zachęcamy ich do włączenia się w tę kampanię.
Marcin Anaszewicz: Choć w mediach często to właśnie mężczyźni mówią o prawie kobiet do aborcji, to najczęściej są to mężczyźni, którzy przez ostatnie lata byli zaangażowani w tworzenie systemu zamiatającego prawa kobiet pod dywan i którzy nie stoją po stronie praw kobiet. My w tej kampanii chcielibyśmy zachęcić tych facetów, którzy są feministami i reagują na przemocowe działania, ale ich w sferze publicznej nie widać, żeby się zaangażowali, włączyli w działania. Widoczny udział mężczyzn w debacie po stronie praw kobiet może być impulsem, który z jednej strony pokaże kobietom, że nie są w tej walce same, a z drugiej zwróci ich uwagę na to, że to nie jest wyłącznie ich problem. Przemoc w dużej mierze dotyka kobiety i to ogromny problem społeczny. I kiedy kilka lat temu w jednej z kampanii Sylwia powiedziała, że "przemoc ma płeć", wzbudziło to kontrowersje, ponieważ niektórzy mężczyźni odebrali to jako przypisywanie im jakieś negatywnej cechy zachowania. Fakty mówią jednak same za siebie.
Problem społeczny a nie prywatna sprawa, którą należy załatwić we własnym gronie? W Polsce nieczęsto można usłyszeć taką opinię w dyskusji o przemocy domowej.
Sylwia Spurek: Z mojego doświadczenia jako prawniczki, która od 21 lat działa na rzecz praw kobiet, przede wszystkim musimy odczarować mówienie o przemocy w rodzinie czy aborcji jak o problemach zastępczych. To jest nie tylko problem społeczny, ale też ekonomiczny. Przemoc w rodzinie kosztuje państwo ogromne pieniądze. To są miliardy euro wydawane na opiekę zdrowotną, działania policji, sądów czy prokuratury i jeżeli weźmiemy pod uwagę, ile pieniędzy tracimy przez niewydolność systemu, to zrozumiemy jeszcze dobitniej, że to są poważne problemy o charakterze publicznym. W tej debacie chodzi o to, żebyśmy zaczęli w końcu traktować prawa kobiet jako fundament naszej demokracji. Chodzi o to, żeby w końcu zapraszać do dyskusji kobiety, a także mężczyzn, którzy faktycznie stoją po naszej stronie, a nie prawicowych polityków i liberalnych publicystów zszokowanych narracją i tzw. estetyką protestów, używaniem brzydkich słów oraz pouczających kobiety, jak mają protestować. To nie jest dobry kierunek i wiele mediów popełnia błąd, wzmacniając w ten sposób debatę przeciw kobietom.
Marcin Anaszewicz: Przez ostatnie lata powtarzano nam, że przemoc wobec kobiet jest prywatną sprawą lub "sporem rodzinnym", w który państwo nie powinno się mieszać, jak zwykli mówić prawicowi politycy i kościół. To nieprawda. Odpowiedzialność państwa za rozwiązywanie problemu przemocy wobec kobiet jest oczywistością. Dla nas walka o prawa kobiet doświadczających przemocy to jest kwestia słusznościową, ale może do kogoś bardziej przemawia wspomniany przez Sylwię aspekt gospodarczy. Warto powiedzieć, że każdego roku na walkę z przemocą domową państwa członkowskie Unii Europejskiej tracą 1 proc. PKB. Dzieje się tak, ponieważ, także ze względu na tradycje i stereotypy nie próbujemy rozwiązywać problemu przemocy domowej systemowo i zostawiamy ofiary bez wsparcia.

fot. Karolina Harz
Mówiąc o pewnych tradycjach i ideologiach... Jak duży wpływ na kształtowanie naszego postrzegania przemocy w rodzinie i przemocy wobec kobiet ma Kościół?
Sylwia Spurek: W każdej normalnej demokracji kościoły i związki wyznaniowe powinny mieć swobodę działania ze względu na wolność sumienia i wyznania, która też jest przecież prawem człowieka. Ostatnie trzydzieści lat w Polsce pokazało jednak, że Kościół Rzymskokatolicki zacząć odgrywać ogromną rolę prawotwóczą i to nie ze względu na własne ambicje czy aspiracje, tylko dlatego, że władze publiczne pozwoliły na wejście Kościoła do sfery publicznej. Doskonałym przykładem jest tutaj, oczywiście, kwestia przerywania ciąży. Nie dość, że mieliśmy, mamy i pewnie wciąż będziemy mieć najbardziej restrykcyjne prawo w Europie, to nawet obowiązujące, restrykcyjne prawo nie było stosowane. Kobiety, które chciały przerwać ciążę w trzech wyraźnie wskazanych w ustawie przypadkach często musiały wyjeżdżać za granicę lub korzystać z podziemia aborcyjnego. Lekarze zasłaniali się klauzulą sumienia, przewlekali sprawę, wprowadzali bezpodstawne procedury, które powodowały, że przerwanie ciąży było w praktyce niemożliwe, choć legalne.
Marcin Anaszewicz: W kontekście przemocy wobec kobiet, ważne jest to, ile by się zmieniło, gdyby Komisja Europejska rzeczywiście zrealizowała obietnice przewodniczącej von der Leyen sprzed roku. Mowa nie tylko o ratyfikacji Konwencji Stambulskiej, ale także o wpisaniu do katalogu przestępstw unijnych przemocy wobec kobiet. I to byłaby rewolucyjna zmiana, ponieważ wtedy Unia Europejska mogłaby zacząć tworzyć własne prawo. W naszym liście mówimy: szanowna Urszulo, zobowiązałaś się do pewnych rzeczy i powinnaś się z nich wywiązać, ponieważ w Unii Europejskiej są kraje, które nie stoją po stronie kobiet. Bez tych zmian Polki czy Węgierki nie będą tak chronione jak chociażby Niemki czy Francuzki, a Unia Europejska opiera się przecież na spójności i równości.
Tegoroczna kampania ma szczególne znaczenie nie tylko w kontekście decyzji Trybunału Konstytucyjnego, ale także wzrostu przemocy w trakcie pandemii koronawirusa. Dlaczego tak mało się o tym mówi?
Sylwia Spurek: Podczas lockdownu ofiary przemocy są bardziej narażone na tę przemoc, ponieważ są zamknięte w domach ze swoimi oprawcami. To może być nawet trzykrotny wzrost skali przemocy. Wielokrotnie apelowaliśmy do Komisji Europejskiej o to, aby podjęła konkretne działania i zastanowiła się, jak skoordynować działania poszczególnych państw, żeby chronić ofiary przemocy w rodzinie. To jest kwestia, która dotyka kobiet, dzieci, dorosłych osób z niepełnosprawnością czy osób starszych zamkniętych ze swoimi oprawcami w domach lub instytucjach opieki. Nie mogą wychodzić, nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym, nie mogą się poskarżyć, nie mają nawet komu tego zgłosić! Pandemia pokazała, że osoby wykluczane i narażone na przemoc, tak naprawdę są pozostawione same sobie. I wszystko dlatego, że w tym tzw. normalnym czasie, tj. przed pandemią, nie stworzyliśmy systemu, który by je chronił zarówno w czasach pandemicznych jak i niepandemicznych.
Marcin Anaszewicz: Dobry system praw człowieka tworzymy po to, aby gwarantował prawa i wolności, ale też po to, żeby przeciwdziałał naruszeniom. Sytuacja związana z pandemią pokazuje, że zabrakło systemu, który by przeciwdziałał przemocy, zapewniał odpowiednie procedury i szkolenia dla Policji, prokuratury i sądów. Nie tworząc przez ostatnie lata systemu ochrony ofiar przed przemocą, zostawiliśmy w domach na całe dni, tygodnie i miesiące miliony kobiet, dzieci i osób starszych. Dzisiaj powinniśmy zrobić wszystko, żeby w przyszłości kobiety nie były skazane na łaskę sprawców przemocy, tylko czuły, że mają za sobą państwo i prawo.
I niestety nie widać żadnych realnych działań, które miałyby tę sytuację poprawić.
Sylwia Spurek: Ja dostaję wiele sygnałów od rodziców osób z niepełnosprawnością intelektualną oraz niepełnosprawnością ruchową, które zostały całkowicie pozbawione wsparcia. Od wsparcia zostały odcięte również małe dzieci, które jeszcze do niedawna miały szansę na działania terapeutyczne czy wzmacnianie swojego rozwoju w szkole. W ogóle straciliśmy z oczu część dzieci w systemie edukacji, w tym dzieci zdrowych, które żyją w rodzinach gorzej sytuowanych, patologicznych albo przemocowych. Nie docieramy do nich, bo o nich nie wiemy. Kiedy chodziły do szkoły, nauczyciele i nauczycielki mogli zauważyć, że dzieje się coś niedobrego i zareagować. W tym momencie o takich sytuacjach po prostu nie wiemy, co dzieje się w ośrodkach pomocy społecznej czy w ośrodkach wsparcia całodobowego. Rodziny nie mogą odwiedzać swoich bliskich i nie mają z nimi kontaktu bezpośredniego. Myślę, że o wielu rzeczach dowiemy się już pandemii, kiedy będzie za późno, aby udzielić tym osobom pomocy i wsparcia. Oczywiście, rozumiem, że gasimy w tym momencie pożary, ale to jest też czas na refleksję i ustalenie, czego zabrakło przed pandemią i czym powinniśmy zająć się w pierwszej kolejności, żeby ten system naprawić.
Marcin Anaszewicz: Proszę wyobrazić sobie, że w najbardziej sensytywnej sferze, jaką jest dom, dochodzi do przemocy, a kobiety, dzieci, osoby starsze żyją w nim z poczuciem zagrożenia o swoje życie i zdrowie. W tej sytuacji możemy mieć tylko nadzieję, że któryś z przyszłych rządów wyciągnie wnioski i stworzy zupełnie nowy system.
Czyli jaki?
Marcin Anaszewicz: System wsparcia ofiar pomocy domowej musi być taki, jak np. system podatkowy. Musimy traktować z taką samą powagą płacenie podatków czy przestrzeganie zasad ruchu drogowego, jak ochronę ofiar przemocy domowej. Tak długo, jak przemoc domowa będzie traktowana przez polityków jako sprawa rodzinna, prywatna, osobista, tak długo kobiety nie będą czuły się bezpiecznie w domu.
Przez to, że przemoc domową traktuje się jak sprawę prywatną, bardzo często dochodzi do stygmatyzacji ofiar. Czy to dlatego podczas zeszłorocznej kampanii zdecydowałaś się podzielić własnymi doświadczeniami z przemocą?
Sylwia Spurek: Chciałam pokazać, że każda kobieta może stać się ofiarą przemocy i to nigdy nie jest jej wina. Niestety w XXI wieku osoby doświadczające przemocy w rodzinie wciąż spotykają się z reakcjami, które kompletnie nie zachęcają ich do opowiadania o swoich doświadczeniach. Są zawstydzane i obwiniane przez rodzinę, znajomych, sąsiadów, policjantów, prokuratorów czy nawet sędziów, podczas gdy to wyłącznie sprawca jest winny swojego zachowania. Jeżeli nawet spojrzymy na statystyki, to musimy mieć świadomość, że nie oddają rzeczywistości, bo wiele ofiar nie zgłasza się na policję. Nie robią tego wyłącznie przez strach o własne bezpieczeństwo, ale także dlatego, że wcześniej opowiadając o swoich doświadczeniach spotkały się z reakcjami typu „A może pani go sprowokowała, może był zdenerwowany?”, „A może dzieci były niegrzeczne lub ma problemy w pracy?”. On zawsze jest usprawiedliwiany, choć sytuacja jest czarno-biała: albo trzymamy stronę ofiary albo sprawcy. Im bardziej będziemy usprawiedliwiać takie sytuacje i pokazywać odcienie szarości, to tym częściej ofiary będą wybierać milczenie i w efekcie będą pozbawione pomocy.
Na czym w takim razie nasz kraj powinien się skupić w kontekście walki z przemocą? Które kraje można postawić za wzór?
Sylwia Spurek: W Austrii od 1997 roku obowiązuje ustawa federalna o ochronie przed przemocą w rodzinie, na której zresztą wzorowałam się pisząc projekt pierwszej polskiej ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. To był 2003 rok, a ja pracowałam wtedy dla Izabeli Jarugi-Nowackiej. Na podstawie austriackiej ustawy policjanci mogą nakazać sprawcy przemocy w rodzinie opuszczenie mieszkania lub domu na czternaście dni. Cieszy mnie, że rząd PiS przyjął podobne rozwiązanie i że wkrótce wchodzi ono w życie. Zastanawiam się jednak, jak to będzie wyglądało, bo regulacje austriackie zostały wprowadzone po wielomiesięcznych specjalistycznych szkoleniach policjantów i policjantek, żeby potrafili rzetelnie podejść do sprawy, odrzucić wszystkie mity oraz stereotypy na temat przemocy w rodzinie i stanąć po stronie ofiary. Jeżeli chodzi o kwestie podnoszenia świadomości, to wzorem mogą być państwa skandynawskie, gdzie przemoc w rodzinie nie jest tematem tabu. Kobiety zgłaszające się na policję wiedzą, że mogą liczyć na rzetelne procedury, a ryzyko wtórnej wiktymizacji jest ograniczone do minimum. Jeśli mamy do czynienia z taką sytuacją jak w Polsce, gdzie przemoc jest tematem tabu, to kobiety są mniej skłonne do mówienia o swoich doświadczeniach. W efekcie mamy niepełne statystki i niedziałający system. Jest wiele państw, od których możemy się uczyć, ale kluczowa jest wola polityczna, której nie było widać także wcześniej, której bez presji ze strony obywateli i obywatelek może nie być w ogóle. Właśnie dlatego zbieramy podpisy pod tym listem, staramy się zainteresować ludzi problemem przemocy wobec kobiet oraz pokazać, że jest nas wiele. Więcej niż przemocowców, mężczyzn, którzy nienawidzą kobiet oraz mężczyzn i kobiet, którym jest wszystko jedno. Nam nie jest wszystko jedno, a politycy powinni wziąć się do roboty.
Zobaczcie spot promujący kampanię „16 dni przeciw przemocy wobec kobiet":
Polecane
![J.Wise: „Przeważnie pisanie tekstu zajmuje mi od 15 do 18 minut" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fb25e82ce564c3931fe6f7a/JWise_fot_nowe_7.jpg)
J.Wise: „Przeważnie pisanie tekstu zajmuje mi od 15 do 18 minut" [wywiad]

Para lekarzy z Gdańska zapozowała nago w tęczowym kalendarzu „Repliki"

Ksiądz na TikToku porównał kobiety uprawiające seks przed ślubem do brudnych szklanek

Zara bezprawnie wykorzystała zdjęcie Kasi Tusk, więc blogerka poprosiła o nietypowy prezent świąteczny
Polecane
![J.Wise: „Przeważnie pisanie tekstu zajmuje mi od 15 do 18 minut" [wywiad]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/5fb25e82ce564c3931fe6f7a/JWise_fot_nowe_7.jpg)
J.Wise: „Przeważnie pisanie tekstu zajmuje mi od 15 do 18 minut" [wywiad]

Para lekarzy z Gdańska zapozowała nago w tęczowym kalendarzu „Repliki"

Ksiądz na TikToku porównał kobiety uprawiające seks przed ślubem do brudnych szklanek




