Manipulacja pod lupą
Adaptacja telewizyjna skupia się głównie na postaciach Fatimy, agentki szwedzkiej służby bezpieczeństwa; Pervin, młodej szwedzkiej kobiety zwiedzionej do Syrii; oraz Sulle, nastolatki przekonywanej przez Państwo Islamskie. Tym razem nie ma miejsca na sentymenty – twórcy Wilhelm Behrman i Niklas Rockström konstruują narrację jak precyzyjny zegar, gdzie każdy element wprawia w ruch następny, aż do nieuchronnej eksplozji.
„Kalifat” odrzuca pokusę prostych wyjaśnień. Sulle, w porażającej kreacji Nory Rios, nie jest ofiarą rodzinnego zaniedbania czy społecznej marginalizacji. Przeciwnie – dorasta w szwedzkiej klasie średniej, otoczona opieką rodziny, która stara się zachować równowagę między tradycją a integracją. Serial pokazuje mechanizm rodzenia się ekstremizmu w niczym nie wyróżniających się członkach społeczeństwa. To właśnie ta normalność czyni „Kalifat” tak niepokojącym – nie możemy oddalić zagrożenia, opierając się na wygodnych stereotypach o „dysfunkcyjnych rodzinach” czy „gettach radykalizmu”.
Dobry nauczyciel
Ibbe, nauczyciel-rekruter grany przez Lancelota Ncube, operuje niczym wirtuoz manipulacji. Nie przychodzi z hasłami o świętej wojnie czy męczeństwie – zaczyna od pytań o tożsamość, o miejsce w świecie, o sens istnienia. To szczegółowo przemyślane, długo i skrupulatnie przygotowywane akcje, w których biorą udział przeszkoleni, dobrze zakamuflowani działacze islamskich, ekstremistycznych ugrupowań. Jego warsztat przypomina techniki poznawczo-behawioralne, tyle że odwrócone – zamiast pomagać, psychoaktywnie niszczy.
Proces radykalizacji nastolatek w serialu przypomina farmakologiczne działanie narkotyku. Pierwszy kontakt przynosi poczucie przynależności, zrozumienia, wyższości nad rówieśnikami. Następnie dawka musi być zwiększona – coraz bardziej ekstremalne treści, coraz większe izolowanie od zewnętrznego świata, coraz głębsze zanurzenie w alternatywnej rzeczywistości. Gdy dziewczyny zaczynają wątpić, mechanizm uzależnienia już działa – wycofanie oznacza utratę tożsamości, przyjaciół, sensu życia.
Kobiety w niewoli
To, co wyróżnia „Kalifat” od innych produkcji o terroryzmie, to mocne skupienie na kobiecej perspektywie. Szczególny nacisk położono w serialu na rolę i losy kobiet wobec islamu. Mężczyźni nimi manipulują, krzywdzą i traktują wybitnie przedmiotowo. Serial nie zadowala się powierzchownym portretem „uciskanych muzułmanek” – penetruje psychologię kobiet, które świadomie wybierają ekstremizm, licząc na władzę, której nie mają w zachodnim świecie.
Pervin, w hipnotyzującej kreacji Gizem Erdogan, przechodzi przez wszystkie fazy tego procesu. Widzimy ją jako młodą Szwedkę, która w poszukiwaniu sensu życia podąża za charyzmatycznym bojownikiem ISIS. Gdy dociera do Rakki, szybko uświadamia sobie brutalną rzeczywistość kalifatu i postanawia uciec. To nie jest historia o „uratowanej” kobiecie – to anatomia osoby, która musi sama odbudować swoją tożsamość po całkowitym załamaniu się jej systemu wartości.
Fatima jako alter ego Europy
Aliette Opheim konstruuje postać Fatimy jako metaforę całego zachodniego świata. Agentka wywiadu, która sama jest imigrantką z Bośni, musi stawić czoła zagrożeniu, które wyrasta z serca społeczeństwa, które ją przyjęło. Fatima trafia do Szwecji jako młoda dziewczyna w połowie lat 90. Wszystko dzięki jej ojcu – oficerowi bośniackich służb, który ewakuuje całą rodzinę tuż przed masakrą w Srebrenicy. Jej osobista historia splata się z większą narracją o Europie, która musi zmierzyć się z konsekwencjami własnej otwartości.
Fatima nie jest doskonałą bohaterką – popełnia błędy, ulega presji, czasem kieruje się emocjami zamiast procedurami. Ale właśnie ta niedoskonałość czyni ją wiarygodną. Nie mamy do czynienia z fantasy o superagentce, która zawsze znajdzie rozwiązanie, ale z porywającym portretem osoby, która musi podejmować decyzje w sytuacjach, gdzie nie ma dobrych wyborów.
Pytania bez odpowiedzi
Analiza serialu „Kalifat” pod kątem islamofobiczności jego przekazu stała się przedmiotem akademickiej debaty. Niektórzy krytycy zarzucają produkcji stereotypowe przedstawianie muzułmanów, inni bronią jej jako rzetelnej próby zrozumienia fenomenu radykalizacji. Ta polaryzacja opinii może być jednak najlepszym dowodem na to, że serial trafia w sedno problemu – nie dostarcza prostych odpowiedzi na skomplikowane zagadnienia.
Serial kończy się tak, jak zaczął – pytaniami. Czy udało się zapobiec zamachowi? Czy Sulle rzeczywiście zrozumiała, w co się uwikłała? Czy społeczeństwo nauczyło się rozpoznawać mechanizmy radykalizacji? Te kwestie pozostają otwarte, co może frustrować widzów spragnionych jednoznacznych konkluzji, ale oddaje złożoność rzeczywistości.
Od premiery minęło 5 lat, a to wciąż najwyżej oceniany szwedzki serial na Netfliksie. „Kalifat” pozostaje aktualny nie dlatego, że problem terroryzmu nie został rozwiązany, ale dlatego, że mechanizmy, które opisuje, działają w każdej epoce. Wymiana algorytmów YouTube'a na aplikacje TikToka, ISIS na inne ruchy ekstremistyczne, nie zmienia podstawowej prawdy: młodzi ludzie poszukujący tożsamości zawsze będą podatni na manipulację.