Australijska blogerka Freelee Banana Girl w swojej misji życia zero waste posunęła się do radykalnego kroku. Na początku roku uciekła od zgiełku miasta, obowiązków i pracy, by przenieść się do południowoamerykańskiej dżungli.
37-letnia wegańska aktywistka popularność zdobyła, prowadząc bloga i kanał na YouTube. Jak przyznała, nazwa „Freelee” nie jest przypadkowa. Blogerka ceni sobie wolność, którą uważa za podstawę w życiu. Freelee uciekła od zachodniej cywilizacji (no prawie...) i zamieszkała w lesie deszczowym. Zrezygnowała z makijażu, golenia włosów oraz noszenia ubrań. Jak przyznaje, pozwoliło jej to zaoszczędzić już ponad 4 tysiące dolarów.
Blogerka oddaliła się od cywilizacji, jednak nie porzuciła swoich obserwatorów. Na Instagramie, gdzie ma blisko 80 tys. obserwatorów, dzieli się swoją egzotyczną przygodą. Pokazuje w jaki sposób się odżywia oraz jak ćwiczy. Często umieszcza prowokacyjne, nagie zdjęcia, gdyż jak twierdzi, w takiej odsłonie czuje się najlepiej. Nowy tryb życia pozwolił jej unikać problemów i stresu.
Nie jest to pełna izolacja - ma sprzęt do robienia zdjęć, nagrywania i publikowania wideo, dostęp do internetu itd. Gdyby jednak zupełnie się odcięła, nie widzielibyśmy o jej pomyśle na życie.
Jak radzi sobie blogerka w trudnych warunkach? Kąpie się w pobliskich strumieniach, żywi się owocami i warzywami zbieranymi prosto z ziemi. Na dobry początek dnia wypija 1,5-2,5 litra świeżego soku z pomarańczy. Ma to poprawiać krążenie i wzmacniać system odpornościowy. I choć brzmi to irracjonalnie, Freelee po wielu miesiącach spędzonych w dżungli ma duże pokłady energii i wykonuje treningi siłowe.
Kontrowersyjne filmy i zdjęcia 37-latki cieszą się dużą popularnością. Natomiast sama blogerka namawia do tego, aby czerpać z niej inspirację.