Zakaz dokarmiania nie jest wymysłem – ma swoje uzasadnienie w trosce o zdrowie i bezpieczeństwo zwierząt. Każdy gatunek ma ściśle określoną dietę, opracowaną przez specjalistów. Nawet pozornie zdrowe jedzenie, jak liść sałaty czy marchewka, może zaszkodzić mieszkańcom ogrodu zoologicznego. Dokarmianie może prowadzić do poważnych problemów zdrowotnych, a w skrajnych przypadkach nawet do śmierci zwierząt. Co więcej, takie zachowanie może wywołać konflikty w grupie zwierząt, ponieważ w stadzie obowiązuje hierarchia, a niektóre osobniki mogą zostać poszkodowane, gdy ktoś ingeruje w naturalny porządek karmienia.
Pracownicy wrocławskiego zoo podkreślają, że dokarmianie to nie tylko zagrożenie dla zwierząt, ale także dla ludzi. Niektóre gatunki mogą być niebezpieczne, zwłaszcza jeśli są prowokowane przez jedzenie spoza ich diety. Niestety, mimo licznych apeli i tabliczek z zakazami, wielu turystów lekceważy te zasady. Niedawno rozgłos zyskała sytuacja z poznańskiego zoo, gdzie ktoś rzucił zużytą pieluchę na wybieg dla mrówkojadów. Z kolei w Warszawie kobieta rzucała jabłka w nosorożce i słonie.
Dokarmianie zwierząt w zoo to problem, który powraca jak bumerang. Wrocławskie zoo znalazło oryginalny sposób, by przypomnieć o zakazie i jego przyczynach – humorystyczne wideo z gangiem, który „ma swoje sposoby”, skutecznie zwraca uwagę na powagę sytuacji. To nie tylko kwestia przestrzegania zasad, ale przede wszystkim troski o zdrowie i życie zwierząt oraz bezpieczeństwo odwiedzających. Każdy, kto zauważy nieodpowiednie zachowanie, powinien reagować, ale w bezpieczny sposób, informując pracowników zoo. W ten sposób wszyscy możemy przyczynić się do lepszego funkcjonowania ogrodów zoologicznych i ochrony ich mieszkańców.