Advertisement

Technologia nie wyprze rzemiosła, a projektant to nie tylko artysta. Rozmawiamy z dyrektor artystyczną School of Form, Agnieszką Jacobson-Cielecką

Autor: KB
15-12-2018
Technologia nie wyprze rzemiosła, a projektant to nie tylko artysta. Rozmawiamy z dyrektor artystyczną School of Form, Agnieszką Jacobson-Cielecką

Przeczytaj takze

Agnieszka Jacobson-Cielecka od 7 lat pełni funkcję dyrektor artystycznej poznańskiej School of Form, jednej z najlepszych szkół projektowania i dizajnu w Polsce. Jeśli ktoś rozważa tę ścieżkę kariery, powinien sprawdzić, co o branży ma do powiedzenia Jacobson-Cielecka, która jest również kuratorką licznych wystaw w kraju i na świecie.
Technologia daje możliwości wyboru, ale czy jednocześnie nie ogranicza twórców, wpływając na umiejętność samodzielnego decydowania?
Technologia jest włączana w projekty – tzw. inteligentne rozwiązania czy internet rzeczy. Wygodne, często zbawienne, ale niebezpiecznie ubezwłasnowolniające. Rzeczy decydują za nas, porozumiewają się poza nami. Nie obawiam się, że maszyny przejmą władzę nad światem, jednak obawiam się, że z lenistwa i wygody sami im ją oddamy. Ale oczywiście są i dobre aspekty: technologie pozwalają nam produkować „czyściej”, mniej truć i zanieczyszczać, mniej marnować, więcej odzyskiwać i przetwarzać. Nie można również przecenić możliwości, które internet rzeczy stworzył dla ratowania ludzkiego życia czy opieki medycznej. Ponieważ są takie możliwości musimy się nad tym, co najmniej zastanawiać. Technologie wpływają na projektowanie, na myślenie i na to, jak żyjemy. I nie unikniemy tego.
W takim razie jak zmiany technologiczne wpływają na odbiór dizajnu?
Technologie interaktywne, których udział jest coraz większy, zmieniają nasze zachowania i oczekiwania, często w kierunku wyuczonej bezradności. Przejedźcie się starym samochodem, niewyposażonym we wszystkie systemy ostrzegania i kontroli, które mają nowoczesne auta. Wiadomo, te nowe są bezpieczniejsze, ale jak zawiodą systemy albo ich nie ma, okazuje się, że wpadamy w poślizgi lub nie umiemy zjechać ze skrzyżowania bez świateł. Znowu technologia nas wyręcza. Ale zmiany technologiczne wpływają też na popularyzację i dostępność rzeczy i usług. Z jednej strony mamy targetowany nachalny marketing, który nam mówi, co jest dobre, a co nie. Przypomina nam o czymś, co zatrzymało naszą uwagę w internecie i tworzy potrzeby, bo pojawia się na naszych ekranach tak długo, aż to kupimy i - co gorsza - długo potem.
Jednak internet pozwala również na szybsze wyszukiwanie interesujących nas produktów.
Dokładnie, z drugiej strony możemy łatwo zweryfikować informacje, sprawdzić opinie, pochodzenie, materiały - na tej podstawie porównać i w efekcie wybrać to, czego naprawdę chcemy. Jeszcze 20 lat temu nie było tak łatwo. Żeby mieć gruntowną widzę na temat trendów i rynku ogólnie, trzeba było podróżować z targów na targi, ze stolicy do stolicy. Dziś nie trzeba być bywalcem targów, żeby znać nowinki i opinie użytkowników. Paradoksalnie, często globalność wspiera lokalność, bo na koniec dochodzimy do wniosku, że to, co blisko, prawdopodobnie też jest dobre.
Projekty ceramiczne august design studio
Z jakimi wyzwaniami mierzą się projektanci wobec tych zmian?
Nowe narzędzia dają projektantom potężne możliwości sprzedażowe i researchowe. Ale są obosieczne. Bardzo łatwo prześwietlić projektanta, źródło materiałów, z których korzysta, lub dowiedzieć się, że działa nieetycznie. To prowokuje cenne zachowania: widzimy coraz więcej małych firm, które komunikują w sposób transparentny swoich dostawców, koszty produkcji, sprzedaży, promocji i zysk. Najpierw projektant, a potem konsument muszą podjąć decyzję: chcę tanio i szybko, ale kosztem innych, a może wolę wydać więcej, poużywać dłużej i spać spokojnie?
Czyli projektant nie jest już tylko pomysłodawcą. Jest również odpowiedzialny w szerszym kontekście powstawania produktu.
Projektant musi brać odpowiedzialność za skutki swoich działań. I te wynikające z decyzji materiałowych, czyli skąd pochodzą, jaka jest technologia produkcji, skutki ubocznie i życie po życiu produktu, a także za powodzenie rynkowe. Dziś nie jest tak (a w każdym razie nie powinno być), że twórca wraz z przekazaniem producentowi swojego projektu oddaje odpowiedzialność za jego sukces. Projektant powinien być partnerem biznesowym swojego producenta i razem z nim pracować na sukces.
Czyli dzisiaj projektant musi być znacznie bardziej wszechstronny – powinien łączyć w sobie artystę i kreatora, a także naukowca, biznesmena i specjalistę ds. promocji i budowania wizerunku.
To jedna z dróg, bardzo trudna. Lepsza i pewniejsza jest taka, w której projektant zawiązuje sojusze z innymi twórcami lub specjalistami z innych branż. To znaczy, że musi być przede wszystkim świadomy: potrzeb, własnych możliwości i ograniczeń. Zdecydowanie pomagają w tym humanistyczne narzędzia, rozumienie trendów, rynku i potrzeb odbiorcy. Ważna jest umiejętność analizowania, na przykład: czy pomysł lub produkt funkcjonuje już na rynku? A jeśli nie, to czy istnieje ku temu powód?
Czyli obecnie projekty bardziej się współtworzy niż realizuje indywidualnie?
Dzięki otwartym źródłom (open source) i zmianie myślenia o prawach autorskich (otwarte licencje pozwalają powielać projekty bez płacenia praw autorskich), powstają „twórcze wspólnoty” (creative commons), które pozwalają doprojektowywać i rozwijać projekty cudzego autorstwa, dopisując się jako ich współautor. To jest bardzo zasadnicza zmiana w myśleniu o roli projektanta, o jego odpowiedzialności, o prawie autorskim. To także owoc rozwoju technologicznego.
Fotel R58, VZÓR
Czy powrót do lokalnych źródeł oznacza, że tradycja i rzemiosło nie zostaną wyparte przez technologie?
Na pewno nie. Przeciwnie - rzemiosło przeżywa prawdziwy renesans. Wraca prestiż zawodu rzemieślnika, rękodzielnika. Kucharz, cukiernik, fryzjer, ale też stolarz, ceramik, mały wytwórca deskorolek czy kolekcjonerskich rowerów. Bardzo liczę, że odrodzi się szkolnictwo zawodowe.
Nie tylko sposób produkcji, ale także ludzie i historie stojące za projektami są ważne dla dzisiejszego konsumenta.
Ceramika od august design studio, Mleko Living, Zaczyn - to przykłady krótkoseryjnej lokalnej produkcji, gdzie każdy przedmiot wydaje się przenosić dotyk projektanta. Majolika z Nieborowa niesie ze sobą także ułamek historii. To ożywiona po latach radziwiłłowska manufaktura, w której każda z filiżanek odlanych na wzór tych XIX-wiecznych jest ręcznie dekorowana. Z sentymentu do lat 50. i 60. powstały fotele R58 marki VZÓR i 366 od 366 Concept. Ten pierwszy, zaprojektowany przez Romana Modzelewskiego, niejako przy okazji jego szkutniczej pasji, został wykonany chałupniczą metodą w kilku egzemplarzach. Po latach opracowany na nowo, w nowej niedostępnej Modzelewskiemu technologii, jest popularnym meblem klubowym, ikoną dizajnu z czasów, w których tak naprawdę nie miał szansy zaistnieć. Podobnie mebel projektu Józefa Chierowskiego - niewdrożony do produkcji w latach 60. dziś, dzięki nowej technologii, jest łatwy do wyprodukowania i dostępny. Wreszcie kolekcjonerski sprzęt sportowy od lokalnej marki KEENO. Na wskroś nowoczesny w formie, zgodny z modą i wiedzą o ergonomii, godzinami polerowany ręcznie w warsztacie, dopasowywany, dobierany, pieszczony przez rzemieślnika, a może i artystę.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement