Dziwaczne? To uważajcie dalej: urządzenie działa na podobnej zasadzie jak Tamagotchi – hakując i rozwijając swoje umiejętności hakerskie zapewniacie rozwój i rozrywkę elektronicznemu pupilowi, którym jest mały delfinek. Zwierzątko reaguje na poczynania użytkownika i motywuje go do przechodzenia na następne etapy wprawnego włamywania się do systemów.
Na czym dokładnie polega "hakowanie", którego potrafi nauczyć Flipper Zero? Otóż urządzenie zostało wyposażone w narzędzia umożliwiające przechwytywanie i zapisywanie praktycznie każdego rodzaju sygnałów, dla bardziej wprawionych istnieje też opcja samodzielnego programowania. Następnie sygnał można przekazywać dowolnym urządzeniom, dzięki czemu pełni on funkcję zarówno pilota radiowego, nadajnika podczerwieni czy czytnika dotykowego. Twórcy zapewnili dodatkową gratkę dla fanów technologii i swój sprzęt oparli o budowę otwartoźródłową, co w praktyce daje możliwość dodawania własnych wtyczek i podpinania urządzenia do zewnętrznych modułów.
Ten niewinnie wyglądający, uroczy gadżet dzięki swoim funkcjom może umożliwiać na przykład włamywanie się do domów poprzez otwieranie bramy czy przejęcie kontroli nad dowolnym urządzeniem dzięki nadajnikom podczerwieni. Oczywiście producenci nie zachęcają do korzystania ze sprzętu w ten sposób.
Kampania Flippera Zero na Kickstarterze okazała się być na tyle skuteczna, że produkt wyprzedał się z milionowym zyskiem w niewiele więcej niż jedną dobę. Aktualnie jego cena została podniesiona i finalnie ma wynosić 169 dolarów, czyli w przeliczeniu jakieś 635 złotych.
Design produktu to ostatni, równie atrakcyjny smaczek dla kolekcjonerów, bowiem producenci pokusili się o typową estetykę lat 90. połączoną z funkcjonalnością. Dlatego delfinka możemy oglądać na monochromatycznym wyświetlaczu charakterystycznym dla dawnych przenośnych konsolek, na których można było grać w takie gry jak "Snake" czy "Packman". W sam raz dla tęskniących za dzieciństwem 90's kids!