Jak zawsze jak na uzależnionego melomana przystało, lista jest bardzo eklektyczna. Mamy tu sporo elektroniki, ale także gitarowego grania, soulu, folku, hip-hopu, popu a nawet i punka. Oczywiście nie da się przesłuchać wszystkich tegorocznych płyt, ale starałem się. Nieco wybiórczo, bo jest kilka muzycznych okolic, które po prostu nie są dla mnie, ale i tak wybór jest raczej szeroki. W 2020 w moich podsumowaniach wygrała głównie muza marzycielska, która przenosi słuchacza do innych światów. Niewątpliwie pandemia, lockdowny, czas protestów w ważnych celach i inne przybijające kwestie obecne w tym trudnym roku przyczyniły się do tej chęci oderwania, ale z całą odpowiedzialnością zapewniam, że poniższe albumy będę polecał również po latach.
Mam szczerą nadzieję, że moja tegoroczna lista pomoże wam nieco lepiej odnaleźć się w zalewie muzyki i chaosie internetu. Kto wie, może nawet poznacie nowe dla siebie obszary muzyczne? Dobrego odbioru i do siego!