Zestawienie płyt roku to pewnego rodzaju zabawa uzależnionego melomana, wyczekiwana tradycja. Recenzowałem muzykę na łamach różnych tytułów przez ostatnie 20 lat, ale nawet przez chwilę nie straciłem tej zajawy. Ostatni rok to niestety kolejny, w którym królował cukierkowy pop i wyskakujące w co drugiej reklamie kremów na pryszcze trapy... Jak się można domyślać, nie jestem fanem wymienionych, jednak staram się być na bieżąco i słucham.
Prawdziwy hip-hop, który uwielbiam, na szczęście nadal się ma dobrze. Istnieje coś więcej niż te wokodery głosu, autotune’y, bity i rap na jedno kopyto. Mistrzem, który pokazał ze hip-hop nie ma ograniczeń i można w nim uprawiać istne pogo, jest Tyler, The Creator. Ta finezja, to wyczucie, ta fantazja i łączenie gatunków przy zachowaniu stylu uskrzydla! Do tego świetna i zadziorna raperka Little Simz, czy mroczny, wręcz posępny, ale jak potężny Clipping., jak również powracający w świetnym stylu weterani z Gang Starr!
2019 to również rok rewelacyjnych kobiet z pazurem. Przebojowa Sharon Van Etten, poetycka acz prowokująca Jenny Hval czy „nowa Kate Bush” barokowego popu - Wayes Blood. Stworzyły swoje światy i skutecznie nimi uzależniają. No i mój numer jeden, czyli autor ścieżki dźwiękowej do nieistniejącego Bonda z lat sześćdziesiątych. Podróż do dźwięków sprzed blisko 60 lat jest naprawdę kosmiczna i pełna przygód. Magiczny soul spod znaku Curtisa Mayfielda w fuzji z rockową psychodelią, filmową aurą, urzekającymi chórkami i produkcją jednego z najbardziej progresywnych producentów ostatnich lat - Danger Mouse'a. Przy tej płycie mam ochotę się uśmiechać, marzyć, kochać, tańczyć i zarażać tym innych. A któż to? Odsyłam was do prześledzenia całego zestawienia i odkrycia tego pięknego świata, jaki mnie oczarował. Dobrego odsłuchu!