Advertisement

Z archiwum: Kim jest kobieta demoniczna? Rozmawiają Ewa Kasprzyk, Krzysztof Skonieczny i Monika Smolicz

23-01-2023
Z archiwum: Kim jest kobieta demoniczna? Rozmawiają Ewa Kasprzyk, Krzysztof Skonieczny i Monika Smolicz
Ewa Kasprzyk: Musimy chyba ustalić jakąś definicję kobiety demonicznej. To określenie różnie funkcjonowało na przestrzeni epok i dla niektórych ma jakieś pejoratywne zabarwienie.
Krzysztof Skonieczny: Dla mnie wręcz przeciwnie.
Monika Smolicz: Ja w tym określeniu słyszę jakiś zachwyt. Dla mężczyzny kobieta demoniczna jest czymś tajemniczym, nieznanym. Jest wyzwaniem.
Ewa: Mnie kobieta demoniczna też kojarzy się z czymś zachwycającym. Z czymś więcej niż po prostu kobieta. Z obrazami Witkacego, z czymś podniesionym do rangi nadkobiety.
Monika: Jest nie do poskromienia.
Krzysztof: Dla mnie kobieta demoniczna jest przede wszystkim obiektem adoracji i kultu.
Ewa: A nie jest niebezpieczna?
Krzysztof: Na pewno jest.
Ewa: Czyli pojawia się element zła. Ale jest to zło świadome, którego w jakiś sposób chcemy dotknąć. Czyli grzech.
Krzysztof: Tam, gdzie nie ma jakiegoś dreszczu emocji, jest nieciekawie.
Monika: Ja myślę, że to pojęcie ukuli mężczyźni. Kobiety też nie lubią grzecznych chłopców, tak jak mężczyźni grzecznych dziewczynek – chociaż żenią się najczęściej z tymi grzecznymi. Ale marzą i adorują te kobiety, które wydają im się choć trochę niezdobyte. I to chyba oni, jakoś odrzuceni, wykreowali to pojęcie, bo nawet ta na pozór demoniczna kobieta jest w środku czuła i delikatna.
Krzysztof: Mnie wydaje się jeszcze bardziej krucha i wrażliwa pod pancerzem demoniczności. W Dekalogu VI Kieślowskiego, czyli „Krótkim filmie o miłości”, też pojawia się taka femme fatale, która kusi granego przez Olafa Lubaszenkę bohatera swoją demonicznością, a jednocześnie ulega jego wrażliwości. Babcia mówi mu: „Dziewczyny tak naprawdę lubią delikatnych chłopców”...
Monika: Lubią?!
Ewa: Teraz mówimy już o chłopcach? To bardzo dobrze, nie ma chyba ciekawszego tematu. W każdym razie mężczyzna nie chciałby mieć w domu na co dzień demonicznej kobiety.
Monika: Też tak uważam. Mężczyźni wybierają raczej te, które się dają udomowić.
Ewa: Ona wtedy traci swój urok, w oparach tej zupy pomidorowej. Ale ten wizerunek jest chyba jednak czymś wykreowanym.
Monika: Nie ma takich kobiet, które chciałyby przez całe życie być same i unieszczęśliwiać mężczyzn tylko po to, by być postrzeganymi w ten sposób. A to właśnie z tego – mylnego – postrzegania wynika taka ich ocena.
Ewa: Z drugiej strony może mężczyznom wydaje się, że z tą demoniczną kobietą będzie inaczej, ciekawiej, że nie będzie się z nią nigdy nudził?
Krzysztof: Istnieje silna pokusa, by taką kobietę usidlić, ale jednocześnie świadomość, że to niemożliwe, bo wtedy przestanie się ona jawić jako demoniczna. Paradoks. To otoczenie kreuje taki wizerunek. Ona może wydawać się niedostępna, bo po prostu jest posągowo piękna i nie lubi okazywać uczuć. Kusi więc swoją pruderią. Każdy kto ją spotyka, myśli, że chodzi o niego jako potencjalną ofiarę – a ona ma takich adoratorów każdego dnia setki.
Ewa: Zauważyłam, że nie ma takiego określenia jak mężczyzna demoniczny.
Monika: Ale jest zimny drań.
Ewa: To już jest negatywne.
Monika: W takim razie łobuz.
Ewa: Te wszystkie cechy, o których mówiliśmy, występują również u mężczyzny, a jednak nigdy nie nazywamy go demonicznym. A jest wielu mężczyzn, którzy też odpychają od siebie adoratorki. Są modelowi, piękni, wystudiowani, a kobiety się ich obawiają. Boją się tego, że on je unieszczęśliwi.
Krzysztof: Jeżeli taki mężczyzna nie ma charyzmy, nie będzie pociągający dla kobiety. Taką ikoną charyzmatyczności był Stanisław Przybyszewski.
Ewa: Mężczyzna nie może przecież siedzieć niewinnie, jak królowa w pszczelim roju, i czekać, aż zostanie obsłużony.
Krzysztof: U Bruno Schulza w „Xsiędze Bałwochwalczej” kobieta jest przedstawiana jako piękna władczyni, dojrzała kokota, modliszkowata bestia z łobuzerskim grymasem twarzy, natomiast mężczyzna jako skarłowaciały adorator, poddający się z satysfakcją jej perwersyjnym praktykom. Pojawiają się też istotne artefakty – jakiś pejcz, bucik, pończoszka, pantofelek...
Ewa: Taki był Schulz. Podniecał się tylko wtedy, kiedy był zdominowany.
Krzysztof: Dlatego w twórczości oddawał całe pole sadystyczne kobiecie, a mężczyznę przedstawiał jako tego ze skłonnościami masochistycznymi.
Ewa: Wspomniałam na początku o Witkacym. Jestem w trakcie pracy nad filmem o nim. W którymś momencie on mówi, że ma dosyć rozszarpującej go miłości, w związku z czym przechodzi na kurwy.
Monika: Jednak adorowanie jest domeną mężczyzn. Kobieta jest tą, za którą się ogląda. Dlatego też mniej jest męskich modeli – bycie modelem jest wręcz niemęskim zajęciem. Co prawda, to się zaczyna zmieniać. Kiedyś było tak, że księżniczka była w wieży i ewentualnie spuszczała warkocz. A teraz czasami jest tak, że to książę jest w wieży. Spuszcza może coś innego niż warkocz.
Krzysztof: Dla mnie najbardziej wartościowe w tym kulturowym wyrównaniu jest zanikanie szowinizmu i bycia mizoginem, przynajmniej w niektórych środowiskach.
Monika: To ma też swoje złe strony. Bo przez to, że mężczyźni zaczęli traktować nas po partnersku, zmniejszyła się ich odpowiedzialność za nas. Zaczyna funkcjonować takie przekonanie, że kobieta sobie poradzi, bo jest tak silna jak mężczyzna. Związki naszych dziadków czy pradziadków trwały bardzo długo też dlatego, że mężczyźni brali odpowiedzialność za rodzinę i za kobietę.
Krzysztof: To były fikcyjne związki, oparte na konwenansie.
Ewa: Mężczyzna wychodził na polowanie i przynosił kobiecie do domu to, co zdobył. A dziś kobieta może być zagrożeniem dla mężczyzny – zwłaszcza jeśli więcej od niego zarabia. O mężczyznach z tamtych pokoleń mówiło się, że są męscy. A potem już Danuta Rinn śpiewała „gdzie te chłopy...”. Młodym chłopcom czegoś jednak brakuje. Mam na myśli 23-26-letnich. Gdybym miała mieć romans z młodym chłopcem, wyobrażałabym go sobie w takim właśnie wieku.
Monika: Ta granica się chyba bardzo przesunęła, bo ja znam młodych mężczyzn w wieku 40 lat. Mam wrażenie, że w związku z tą emancypacją, którą sobie wywalczyłyśmy, mężczyźni dostali przyzwolenie na bycie słabymi, chwiejnymi i niezdecydowanymi – czyli niedojrzałymi. A my nadal jesteśmy tymi żonami i matkami, które zajmują się domem, więc mamy podwójne zadanie. Ja sama jestem niezależną kobietą – finansowo i życiowo – i trudno mi spotkać mężczyznę, który mi zaimponuje. A ja bym chciała, żeby ktoś poprowadził mnie silną ręką.
Ewa: Może w tym właśnie jest ta demoniczność. W kobiecie, której mężczyzna nie potrafi sprostać.
Monika: Mężczyzna z pasją, który się realizuje, kto wie, czego chce w życiu, jest imponującym mężczyzną.
Krzysztof: Tak jak tę mroczną kobietę cechuje skrywana wrażliwość, tak nie ma też nic równie ciekawego i intrygującego jak mężczyzna męski i wrażliwy zarazem. A jeśli jeszcze jest charyzmatyczny, inteligentny i potrafi dbać o siebie, to staje się Przybyszewskim XXI wieku.
Monika: Chyba nie ma takiego.
Ewa: Ja widzę tu dwóch takich przed sobą... I jeszcze jeden tam za szybą, też niczego sobie... Zresztą idealny partner wcale nie musi być piękniejszy, bogatszy, mądrzejszy ode mnie. Najważniejsze, byśmy byli w stanie razem milczeć. Jeżeli to nam się uda, reszta będzie cudowna.
Krzysztof: Nie wiem, czy widziały już panie „T.E.O.R.E.M.A.T” Jarzyny wg Passoliniego? Tam dzieje się dokładnie to, o czym pani powiedziała, i nagle to wszystko lgnie w gruzach, kiedy przychodzi młody mężczyzna znikąd, który kusi swoimi przymiotami oraz intrygującą osobowością, co sprawia, że wszyscy do niego lgną jak magnes. I wszystko się rozpada. Zawsze może pojawić się taki kusiciel i zniwelować coś, co trwało w harmonii przez 20 lat. I pani też się może coś takiego przytrafić.
Ewa: Ja podchodzę do życia z pełną otwartością i daj Boże, żeby mi się jeszcze przydarzyło niejedno... Nigdy nie zakładam, że coś jest skończone, bo wtedy moje życie byłoby skończone. Czasami obserwuję takie śliczne pary i myślę o tym, jacy są szczęśliwi i ułożeni. Ale często okazuje się, że w rzeczywistości ona go zdradza z kobietą, dziecko jest z innego związku, i tak dalej.
Krzysztof: Taki model szczęśliwej rodziny staje się nudny i monotonny. W efekcie młodsze pokolenie poszukuje coraz silniejszych bodźców, rzuca się w wir coraz wymyślniejszego hedonizmu. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że ten uładzony model stopniowo odchodzi w zapomnienie.
Ewa: Ale to widać na przykładzie sztuki – brutaliści, nagość, epatowanie erotyką – to się też przeżyło. Orgia też się może znudzić. Są tacy, którzy nie potrafią już osiągnąć orgazmu bez naszprycowania się, adrenaliny czy innych bodźców, ale każdy człowiek tak naprawdę szuka miłości albo chciałby jej chociaż raz zaznać.
Monika: Mam wrażenie, że coraz mniej osób wie, co zrobić z tą miłością, kiedy już ją znajdą. Nawet demoniczne kobiety szukają miłości. Czytałam ostatnio taką książkę „Jak zepsuć związek i jak go naprawić”. Autorka, która jest psychologiem, wysnuła teorię, że psychologia dzisiejszych mediów do takiego stopnia wymusza na nas kult jednostki i potrzebę samorealizacji, że nie potrafimy współegzystować z drugą osobą. Jeżeli twoje potrzeby nie są zaspokajane, to zabierasz zabawki i idziesz szukać zaspokojenia gdzie indziej.
Ewa: Podobno w Niemczech są teraz bardzo modne małżeństwa, które mieszkają osobno. Taki sposób na bezstresowe funkcjonowanie.
Monika: Ja znam małżeństwa, które nie mieszkają nawet w jednym kraju...
Ewa: … z kolei w naszym kraju ludzie mieszkają razem nawet po rozwodzie.
Krzysztof: To już jakieś wyższe stadium arystokracji. Nawet nie dwie sypialnie i widzimy się na śniadaniu, tylko dwa mieszkania i widzimy się w sobotę na kolacji.
Ewa: Raz u mnie, raz u ciebie.
Krzysztof: Pani chyba była, czy nadal jest postrzegana, i nawet w „Szewcach” Klaty została obsadzona, jako kobieta demoniczna.
Ewa: Ho, ho, dziękuję Ci bardzo...
Krzysztof: Powiem Pani taką ciekawostkę...
Ewa: No powiesz. Pan mi powie...
Krzysztof: Pani dla mnie kiedyś była polskim odpowiednikiem...
Ewa: Zaraz dowiem się czegoś ciekawego.
Krzysztof: Może inaczej. Monica Bellucci byłaby pani włoską wersją.
Ewa: Słyszałam już Sharon Stone, ale tego jeszcze nie.
Krzysztof: Chodzi mi o typ kobiety, o tę demoniczność. O ikonę do adoracji. Dla mnie właśnie Pani była kimś takim w polskim kinie.
Ewa: Była! (śmiech).
Krzysztof: Teraz mi po prostu nie wypada tego mówić...
Ewa: Rozumiem. Ja byłam bardzo demoniczna w filmie „Kogel-mogel”. Powiedziano mi wtedy, że takich kobiet już nie ma. I wszyscy się mnie po tym filmie bali. Ale tu dotykamy już zagadnienia mediów i tego jak nasze role nas kreują. Widzi Pan przecież, że nie jestem wcale demoniczna...
Krzysztof: Nie, nie. Nie zgodzę się z tym. Jest Pani demoniczna. Ale z tym wiążą się same pozytywy, czyli klasa, obycie, osobliwa charyzma i enigmatyczność.
Monika: Demoniczność kobiety jest tylko odczuciem mężczyzny na jej temat.
Ewa: Kobieta demoniczna to taka, z którą może chciałoby się przeżyć jakąś przygodę...
Krzysztof: … a potem umierać w mękach.
Ewa: I do końca życia mieć co wspominać.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 6 Absolwent 2009, tekst: Bartek Kraciuk.
Ewa Kasprzyk – charyzmatyczna aktorka filmowa, telewizyjna i teatralna (obecnie teatr Kwadrat). Z czasem tworzyła swoje aktorskie emploi – bohaterek zdecydowanych, silnych i niezależnych, oraz drugi typ postaci – afektowanych, przejaskrawionych, niespełnionych kobiet po przejściach, co najlepiej zaprezentowała w monodramie teatralnym Patty Diphusa według opowiadania Pedro Almodóvara oraz w filmie „Bellissima”. Za tę drugą rolę otrzymała w 2001 roku nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
Monika Smolicz – doskonale znana i rozpoznawana w branży, była modelka, od wielu lat pracująca jako agentka modelek w Polsce i za granicą. Od pięciu lat prowadzi agencję Rebel Models, która odpowiedzialna jest za kariery tak znanych modeli jak Kasia Knioła („L´Officiel”, „Harpers Bazaar”, „Italian Vogue”), Ada W. („Telva”, „Elle Germany”, „Vanidad”), Adrian W. (Gucci, Calvin Klein, Zegna) czy Bartek Borowiec („Numero Homme”, „Dazed & Confuzed”, „ID”). Dziś świat podbija ich świeże odkrycie, Olga Salwa.
Krzysztof Skonieczny – młody aktor teatralny i filmowy, performer, reżyser. Związany z teatrem Studio w Warszawie i Stowarzyszeniem Twórców Sztuk Wszelkich im. S.I. Witkiewicza. Otrzymał m.in. Nagrodę Ministra Kultury i Nagrodę im. Jana Machulskiego za Najciekawszą Osobowość na XXVI Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi i wyróżnienie Debiut Roku. Współpracował m.in. z Andrzejem Wajdą, Michałem Kwiecińskim, Kasią Adamik, Michałem Zadarą, Markiem Fiedorem i Marcinem Liberem.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement