„Produkty typu fast food, a także wyjścia do barów szybkiej obsługi nie mogą stanowić formy nagrody dla dziecka i towarzyszyć celebracji wspólnych uroczystości.” – czytamy w uzasadnieniu pisma przekazanego do MEN.
Nie od dziś wiadomo, że menu restauracji McDonald's do najzdrowszych nie należy. Masa badań i dochodzeń w sprawie dodatków do żywności czy pozyskiwania mięsa, nieustające afery o fragmenty odpadów odzwierzęcych w daniach, dodatkowo produkcje takie, jak chociażby „Super Size Me” (2004). Wszystko potwierdza to, o czym dietetycy alarmowali już od jakiegoś czasu: to jedzenie jest po prostu szkodliwe.
„Mamy nadzieję, że interwencja resortu zdrowia nie pozostanie bez echa w MEN. Będziemy monitorować sprawę – zwrócimy się do rzecznika praw dziecka i sejmowej komisji zdrowia z prośbą o wsparcie inicjatywy wprowadzenia zakazu szkolnych i przedszkolnych wycieczek do fast foodów. To sprawa ponadpartyjna: dzieci nie powinny być dostarczane do fast foodów przez publiczne szkoły i przedszkola.” – mówi Klaudia Anioł, prezes fundacji Instytut Ochrony Praw Konsumentów, która zainicjowała całą sprawę w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną. Fundacja ujawniła, że restauracje McDonald’s w Polsce nagradzają opiekunów szkolnych i przedszkolnych wycieczek darmowymi posiłkami. W efekcie wyjazdy kończą się odwiedzinami w tej restauracji – zdarza się nawet, że zjedzenie tam posiłku jest jedynym celem wyjścia dzieci. Same placówki edukacyjne nie wydają się zbytnio przejmować szkodliwością oferty baru szybkiej obsługi ze zlotym M w logo.
„Na stronie jednego z radomskich przedszkoli można przeczytać, że wizyta dzieci w McDonald’s pod opieką pedagogów może mieć cel edukacyjny, jakim jest >kształtowanie umiejętności odpowiedniego zachowania się i spożywania posiłku w miejscu publicznym<”– donosi Dziennik Gazeta Prawna, która o wypowiedź w tej sprawie poprosiła też Centralę McDonald's w Polsce. Centrala zapewniła, że nie prowadzi żadnych skoordynowanych działań mających na celu przyciągnięcie wycieczek szkolnych, a nagradzanie wychowawców darmowym posiłkiem to indywidualna decyzja każdej z restauracji.
„Wśród naszych gości dużą część stanowią rodziny z dziećmi. Jesteśmy w pełni świadomi odpowiedzialności wynikającej z tego faktu. Zmieniamy ofertę dla dzieci, by uwzględniała owoce, warzywa, niskotłuszczowe produkty mleczne, wodę i naturalne soki. ” – wyjaśnia Dominik Szulowski, kierownik ds. relacji korporacyjnych w McDonald’s.
To prawda. McDonald, zagoniony w róg przez wzrastającą świadomość konsumencką i modę na bycie eko, wprowadził już do oferty zdrowsze produkty. Cel – walka z opinią niezdrowej restauracji. W zeszłym roku fastfoodowy gigant ogłosił globalną strategię „Scale For Good”, która zakłada podniesienie wartości odżywczej zestawów dla dzieci przy jednoczesnym obniżeniu ich kaloryczności. Plan ma zostać wykonany do końca 2020 roku.
To nie wszystko, podobno teraz w McDonaldzie można dostać nawet owoce (takie jak winogrona bezpestkowe i mus truskawkowy) i warzywa (np. paluszki z marchwi). Tylko co z tego, skoro większość dzieci wybierając się do McDonalda i tak wybierze burgera z frytkami? McDonald's Corporation to spółka-moloch, która obecnie inwestuje krocie w przekonanie opinii publicznej, że oferowane przez nią jedzenie nie jest aż tak niezdrowe, jak mogłoby się wydawać.
Tylko, czy to jest wystarczający powód, żeby przyzwolić szkołom i przedszkolom na karmienie dzieci fastfoodami?