Advertisement

„Ze względu na ich retorykę, ja dostaję groźby śmierci”. Rozmawiamy z Lex Q o nowej kampanii stawiającej PiS na świeczniku

Autor: Michelle Brustad
05-04-2023
„Ze względu na ich retorykę, ja dostaję groźby śmierci”. Rozmawiamy z Lex Q o nowej kampanii stawiającej PiS na świeczniku
Aktywiści Lex Q ruszają z nową kampanią, w której obnażają manipulacje partii rządzącej w mediach. Łączą przy tym siły z reżyserką, Kamilą Ćwiklińską, która tworzy film m.in. opowiadający o aktywizmie Wiktorii Magnuszewskiej i Franka Brody, mający pokazać sytuację Polski na międzynarodowych festiwalach.

Przeczytaj takze

Kolektyw Lex Q ponownie zwrócił na siebie uwagę na początku marca, podczas głośnej akcji w warszawskim kościele, kiedy to w tęczowych szatach aktywiści Wiktoria Magnuszewska i Franek Broda leżeli krzyżem przed ołtarzem w trakcie mszy.Miał to być zapalnik do zwrócenia uwagi na akcję Lex Q ogłoszoną chwilę później.
W kampanii „Znam To” aktywiści zwracają uwagę na język propagandy i techniki manipulacji używane przez polityków. Wśród ambasadorów znajdziemy takie nazwiska jak Agnieszka Holland, Wanda Traczyk-Stawska, Dominika Lasota, czy Klementyna Suchanow.
Porozmawialiśmy z przewodniczącą Lex Q Wiktorią Magnuszewską i reżyserką Kamilą Ćwiklińską o ich najświeższej akcji.
Dlaczego to robicie?
Wiktoria Magnuszewska: Kamilę spotkałam w momencie, kiedy czułam blokadę w swoim aktywizmie na rzecz praw osób LGBTQIA i kobiet. Wszyscy próbują reagować na to co już się dzieje, mniej jest pytań „czemu”, analizowania skoordynowanych zachowań składających się na tą sytuację, od środka. Działania antydyskryminacyjne są bardzo ważne. Na swojej drodze poczułam jednak potrzebę przyjrzenia się, dlaczego są one w pierwszym miejscu potrzebne.
Spotkałyśmy się z Kamilą w czasie, kiedy szukałam odpowiedzi na te pytania. Kamila zaczęła robić wtedy film dokumentalny na temat mojego aktywizmu LGBTQIA, więc trochę całe to załamanie przechodziłyśmy razem. Przez jakiś rok analizowałyśmy, co tak naprawdę w Polsce się dzieje. To były nasze pierwsze wejścia w temat propagandy w Polsce, z modelami rosyjskimi, czy węgierskimi. Dużo czasu zajęło nam poukładanie sobie tego w głowie. To wychodziło z takiego wkurwienia, frustracji, ale też potrzeby zrobienia czegoś więcej. Dojścia do korzeni problemu.
Kamila Ćwiklińska: Z mojej perspektywy to było odkrywanie aktywizmu przez sztukę. Brakowało mi tego w Polsce, sztuki która nie boi się opowiadać o tym, co dzieję się teraz, która nie idzie na kompromis. Według mnie polityka i sztuka są nieodłączne, bo jedno i drugie mnie otacza, to moja interpretacja i zapis współczesności. Masowe Strajki Kobiet w 2020 nie pozwoliły mi patrzeć w drugą stronę, zrezygnowałam z dużej hollywoodzkiej produkcji Warner Brothers i wróciłam z emigracji w poszukiwaniu bohaterki do mojego debiutu reżyserskiego. Tak poznałam Wiktorię, młodą osobę która wbrew całemu systemowi i ignorancji, walczy o prawa dla środowiska LGBTQIA i kobiet. Osobę o nieprzeciętnej inteligencji i charyzmie, która niejednokrotnie swoimi działaniami poruszyła statusem quo. Między nami nastąpiła totalna harmonizacja i siostrzeństwo.
Teraz współpracujecie z kultowymi postaciami sfery aktywistyczno-artystyczynej. Czerpiecie w ten sposób inspirację do swojego aktywizmu?
WM: Wychodzimy z założenia, że rzeczy, które teraz robimy nie były poruszane w formacie, w którym my je przekazujemy. Stawiamy duży nacisk na popkulturę, przystępność dla każdego widza. Jest to kluczowe, aby w najbardziej efektywny sposób naświetlić intencjonalność języka propagandowego, jakiego używają politycy w Polsce. Jesteśmy dwiema młodymi, zdeterminowanymi kobietami. Robimy to same, więc nauczyłyśmy się ufać przede wszystkim sobie. Udział tak szerokiego przekroju osób ambasadorskich w naszym projekcie jest bardzo inspirujący. Czujemy międzypokoleniowe wsparcie w naszych działaniach od osób z doświadczeniem i ogromnym autorytetem. Na przykład udział pani Wandy Traczyk-Stawskiej... usłyszeć słowa wsparcia i dumy z naszego pokolenia z jej ust jest pięknym przeżyciem, szczególnie cennym z perspektywy historycznej jej działań, doświadczenia. Z drugiej strony stawiamy nacisk na reprezentację młodych osób w gronie ambasadorskim, takich jak Wiktoria Jędroszkowiak, Dominika Lasota, czy Maciej Rauhut. To dla mnie ważne, aby młode osoby ze swoim autorytetem miały przestrzeń do wsparcia sprawy, wyrażenia swojego buntu przeciwko trwającej propagandzie strachu. W moich oczach są najważniejszym elementem walki o społeczeństwo obywatelskie w Polsce. To one sercem są w centrum spraw. W moim odczuciu, rozumieją najwięcej, a ich twarze najlepiej uosabiają ten bunt.
KĆ: Szukając ambasadorów spotykałyśmy się z entuzjastycznym podejściem, jak również ignorancją. Chyba nie jest szokujące, że w tym kraju ludzie kalkulują, czy opłaca im się narażać dzisiejszą władzę. Tak jak Wiktoria wspomniała, wytykamy palcem, robimy bezpośredni calling out.
Nasi ambasadorzy to połączenie sił międzypokoleniowych i międzybranżowych, w sprzeciwie wobec propagandy strachu. Tak szeroki zakres osób biorących udział w kampanii pokazuje, że nie tylko my widzimy co się dzieje. To potrafi być inspirujące, ale też przerażające.
Chcę zwrócić też uwagę na Tymona (Tymańskiego). Znany jest z antyreżimowego, a dokładniej z antypisowskiego nastawienia. Jego postawa, walka o demokratyczny kraj jest dla mnie inspiracją. Tymon jako pierwszy wspierał i pomagał rozwijać LexQ.
WM: Mówimy o propagandzie nienawiści i strachu. Stawiamy mocny nacisk na obnażanie winy polityków biorących czynny udział w szerzeniu nienawiści kosztem wybranych grup i osób. Chcemy, żeby wzięli odpowiedzialność za sianie dezinformacji, manipulowanie społeczeństwem. Wskazujemy palcami osoby przedstawiające poszczególne grupy jako wrogów Polski dla zdobywania wyborców. System strachu działa najlepiej. Sprawia, że elektorat motywuje się do walki o swoje dobro. Chcą na nich głosować, bo to oni ich bronią przed feministkami, gejami, lesbijkami. Strasznymi rzeczami. Osobami uchodźczymi, końcem świata. Chcemy wywoływać z nazwiska szczególnie, że zwracamy się do takich osób jak Ziobro, czy Kaczyński.
KĆ: Tabu i to co niedopuszczalne zacieśnia się jak pętla, Polska cofa się do systemu opresyjnego, z cenzurą religijną i polityczną. Reakcja na działania LexQ to potwierdza, jesteśmy niewygodni dla takich osób jak Ziobro czy Warchoł.
Chcą na nich głosować, bo to oni nas bronią przez feministkami, gejami, lesbijkami. Strasznymi rzeczami. Osobami uchodźczymi, końcem świata.
Zauważyłyście jakieś zmiany w społeczeństwie wobec PiS-u odkąd działacie w aktywizmie?
WM: W moim odczuciu jest więcej ludzi, którzy są na tyle sfrustrowani tym co się dzieje, że mają odwagę żeby brać udział w takich inicjatywach. Z drugiej strony, nie uważam że konsekwencje takiego zaangażowania się zmniejszają.
Czy ostatnim akcjom towarzyszyły ostre reperkusje?
WM: Pojawiały się często, ale teraz przekroczyliśmy pewną granicę, która jest raczej metaforyczna, symboliczna. Akcja była pytaniem postawionym z naszej strony; czy sama tęcza w przestrzeni kościelnej będzie ofensywna.
Kościół to przecież najwyższe dobro polski, symbol naszej tożsamości, naszego narodu, który musimy bronić. Przynajmniej tak przedstawia to propaganda prowadzona przez PiS. Tęcza z kolei, jest symbolem zewnętrznego produktu, ‘Ideologii LGBT’, która narodowi zagraża.
Jeszcze w życiu nie spotkałam się z takimi reperkusjami, jak w momencie kiedy ta granica została przekroczona. Od razu pojawiła się Straż Narodowa, robienie zdjęć i wrzucanie twarzy mojej i Franka na różne portale. Dostałam otwarte groźby ze stron Żołnierzy Chrystusa, Straży Narodowej. Pojawiają się groźby śmierci. Musiałam chwilowo wyjechać z Warszawy. W tym samym czasie Minister Warchoł wydał konferencję prasową, na której oświadczył, że nasza akcja odbyła się na mszy dla dzieci, przedstawiając sytuację w odniesieniu do ich zagrożenia. Biorąc pod uwagę, że ta akcja rozpoczynała właśnie naszą kampanię na temat manipulacji i dezinformacji, Minister Warchoł podał nam to na tacy. Zrobiliśmy bezpośrednią odpowiedź. Ze względu na jego retorykę ja dostaje groźby śmierci. Msza nie była mszą dla dzieci, a my nie zakłóciliśmy obrzędu mszy świętej. Ziobro i wielu innych polityków podawali dalej tweeta pana Warchoła. Świergotali dalej, że odbył się atak na Kościół. Ich odpowiedź, była dokładnie tym, co tą akcją chcieliśmy zobrazować.
Ten performens ma też być wykorzystany w filmie Kamili. Moja akcja w Kościele Św. Krzyża z Frankiem, miała być takim zapalnikiem do kampanii, którą teraz prowadzę z Kamilą. Chcieliśmy uchwycić ten moment, tę reakcję.
Dostałam otwarte groźby ze stron Żołnierzy Chrystusa, Straży Narodowej. Pojawiają się groźby śmierci.
Kiedy możemy spodziewać się premiery filmu?
KĆ: Producentem filmu jest Studio Munka, do nich należy ostateczna decyzja, ale nacisk z mojej strony jest na to, żeby film wyszedł przed wyborami, chciałybyśmy wykorzystać film do screeningów, debat i warsztatów, nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Jest to długoplanowe działanie. Staramy się dopełniać tę akcję, działać na wszystkich frontach.
WM: Kamila jest totalną geniuszką w swojej dziedzinie i jestem wdzięczna, że możemy razem pracować. Jest to ważne, że film pokazany będzie za granicą. Zobrazuje co dzieje się w Polsce, faktyczną historię dwójki aktywistów. „Ok mają barwy tęczowe na płaszczu, patrzcie co się dzieje dalej”. Robota Kamili jest tutaj strasznie ważna, łączy politykę ze sztuką. Ujęcie kulturowe pozwala przekazywać tę historię dalej.
KĆ: Nie ma innej drogi niż iść z tym w świat. Mieszkając w Anglii, czułam zderzenie dwóch rzeczywistości, tamtejszej i tutejszej. Odsłona symbolu tęczy w tutejszej rzeczywistości spowodowała konkretną reakcję osób rządzących. Polaryzacja z udziałem kozłów ofiarnych w postaci kobiet, środowiska LGBTQIA oraz osób uchodźczych jest w tym kraju na dużej skali.
To w jaki sposób Warchoł, minister “sprawiedliwości” opowiedział o akcji Wiktorii i Franka, domknęło krąg intencjonalnych kłamstw, pokazało czarno na białym to, o czym tutaj mówimy. O dezinformacji i propagandzie strachu rządzących wobec społeczeństwa polskiego.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement