Na początku András Arato zupełnie nie cieszył się ze swojej popularności. Wszystko zaczęło się, kiedy zgodził się na sesję fotograficzną i upublicznienie swojego wizerunku w celach komercyjnych. Wtedy nie sądził, że zdjęcie zostanie wykorzystane w tak wielu reklamach oraz że stanie się pożywką dla twórców memów.
Tymczasem reklamował prawie wszystko: od usług medycznych, przez technologie, po biura podróży. Odbiorcy jednak szybko dostrzegli komediowy potencjał wyrazu twarzy Andrása. W jednym z memów został nazwany „Hide the Pain Harold”, a obrazek zyskał taką popularność, że dzisiaj wszyscy internauci znają go właśnie pod tym pseudonimem. Twierdzą oni, że za uśmiechem Harold kryje ból i cierpienie, co jednak nie jest prawdą. W jednym z wywiadów węgierski elektryk przyznał, że w rzeczywistości jest bardzo pogodnym i wesołym człowiekiem.
Z czasem András Arato zaczął dostrzegać pozytywne strony swojej sławy. Zainteresowały się nim największe stacje telewizyjne, był zapraszany na liczne wywiady, a nawet wystąpił w teledysku muzycznym. Zapraszano go do grania w kolejnych reklamach oraz filmach, co przełożyło się również na korzyści finansowe.
W najnowszej produkcji „dziwny pan ze Stocka” zagra już samego siebie. Miniserial został stworzony we współpracy z węgierską firmą Seon i będzie miał charakter komediowy. W trailerze dostajemy zresztą tego zapowiedź: „The internet made him a legend, but sometimes, he cannot Hide The Pain”. Zobacz jak naprawdę wygląda życie człowieka-mema!