Większość z nich musi oddać swoje życie młodo. W końcu ludzie zrobili z nich zaledwie trybiki w maszynie chowu przemysłowego.
„Gdy rozpoczęłam ten projekt, galerie nie były pewne, czy ludzie będą chcieli kupować te prace, ponieważ są zbyt smutne. Opublikowałam więc w internecie film o tym, co robię. Natychmiast zalało mnie morze maili o starzejących się rodzicach i zwierzętach domowych. Gdy w końcu zdecydowałam się pokazać prace na wystawie, ludzie podchodzili do mnie ze łzami w oczach. Nie byłam na to wszystko gotowa” – mówi autorka.
„Myślę jednak, że to niesamowicie ważne, żeby rozmawiać o tym, że ludzie i zwierzęta, które kochamy, starzeją się i umierają. Te zdjęcia dają innym pozwolenie na wyrażanie strachu i żałoby” – dodała.
Zdjęcia amerykańskiej fotografki zebrane zostały w książce Allowed To Grow Old: Portraits of Elderly Animals from Farm Sanctuaries. Przedstawiają portrety starszych zwierząt hodowlanych. Ten widok jest niecodzienny – przecież większość z nich traci życie zanim zdążą się zestarzeć, a niektóre jeszcze w dzieciństwie.
Niektórzy bohaterowie zostali więc uratowani z rzeźni lub farm (np. po interwencji dotyczącej znęcania się nad zwierzętami), a potem umieszczeni w jednym z sanktuariów znajdujących się na terenie Stanów Zjednoczonych. Inni, tak jak Buddy, 28-letni koń rasy apaloosa, zostali oddani, gdy właściciele przestali być w stanie zapewnić im odpowiednią opiekę.
„W miarę, jak podczas projektu poznawałam coraz więcej zwierząt, stawało się dla mnie coraz ważniejsze, żeby mówić w imieniu tych, którzy nie mieli tyle szczęścia” – wspomina fotografka w wywiadzie z the Guardian.
„Produkty pochodzenia zwierzęcego może i są wszechobecne, ale zwierzęta hodowlane na codzień właściwie ciężko zauważyć – są jakby niewidzialne. Mam nadzieję, że ludzie, którzy zajrzą do tej książki przestaną uważać je za żywy inwentarz, a spojrzą bardziej jak na żywe stworzenia, indywidualności, a nie towar. Bo one czują, mają wyjątkowe osobowości i emocje” – mówiła.