W stworzenie trzyczęściowego serialu „The Dollhouse" Elbertsona było zaangażowanych ponad 30 osób. Streamer udawał, że jest jednym z bohaterów „The Sims", a widzowie głosowali, jakie czynności ma wykonywać. Decydowali m.in. o tym, co ma robić, jak się zachowywać i w co ma być ubany. Zamknęli go także w domu oraz zmusili do przymierzania kolekcji kapeluszy. W pewnym momencie okazało się, że widzowie nie zapewnili mu odpowiedniej dawki snu, więc Elbertson padł na ziemię i zasnął. W trakcie transmisji na ekranie wyświetlały się paski funkcji życiowych i potrzeb. Zupełnie tak jak w prawdziwej grze „The Sims.
Trudno nie zauważyć, że pomysł Elbertsona jest bardzo świeży. Autor potraktował „The Dollhouse" jako eksperyment i biorąc pod uwagę liczbę widzów, śmiało można uznać go za sukces. Trzeba przyznać, że organizacja tego wydarzenia wyszła bardzo sprawnie. Transmisje wymagały od Elbertsona aktorskich umiejętności i musiał on dostosować swoje zachowanie do różnych sytuacji, w jakich przyszło mu się znaleźć. W serialu „The Dollhouse" zachowano także estetykę charakterystyczną dla gry „The Sims", dzięki czemu uczestnicy streamu mogli poczuć się jak prawdziwi gracze. Podczas gdy Elbertson wykonywał polecenia widzów, ekipa dostosowywała światła, przynosiła rekwizyty i aranżowała sceny przejściowe. Scenografia dynamicznie się zmieniała, a transmisja momentami przypominała przedstawienie teatralne.