Akcja jego debiutanckiego filmu rozgrywa się podczas ostatniego tygodnia gimnazjum w małym, polskim miasteczku. To wnikliwy portret współczesnej młodzieży przepuszczony przez filtry Instagrama, który uwodzi estetyką, zaskakującymi scenami tanecznymi oraz magnetyczną ścieżką dźwiękową.
Po „Ostatnim komersie” wiedziałam, że obejrzę wszystko, co wyreżyseruje Nickel. Byłam bardzo zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że będzie to serial młodzieżowy dla HBO. Bądźmy szczerzy – w naszym kraju raczej nie kręci się seriali młodzieżowych. Pewne próby podejmowały stacje TVN czy Polsat, lecz nie były to produkcje, które mogłyby konkurować o uwagę z zagranicznymi tytułami. Bardzo dobry był „Belfer”, ale nie był to serial stricte młodzieżowy. Dopiero Netflix przełamał zaklęcie, wypuszczając produkcje takie jak „Sexify”, „Otwórz oczy” czy „Krakowskie potwory”. Teraz swoich sił postanowiło spróbować HBO Max.
Tajemnica zaginięcia młodej influencerki
#BringBackAlice opowiada historię popularnej influencerki Alicja Stec, która niespodziewanie znika podczas imprezy ze swoją paczką – przystojnym, wysportowanym chłopakiem Michałem (Marcel Opaliński), najlepszą przyjaciółką Moniką (Katarzyna Gałązka), nieśmiałym i wrażliwym Jankiem (Vitalik Havryla), dilerem Patrykiem (Bartłomiej Deklawa) oraz zbuntowaną siostrą Michała, Paulą (Mila Jankowska).
Alicja odnajduje się po roku i twierdzi, że nic nie pamięta, a jej odnalezienie nie przynosi przełomu w sprawie Weroniki, która również zaginęła tamtej nocy. Ala, prześladowana przez fragmenty wspomnień, próbuje na nowo nauczyć się żyć. Choć przyjaciele witają ją z otwartymi ramionami, nic nie jest takie, jak wcześniej. Tamta noc zmieniła nie tylko ją, ale także ich. „Tajemnica to najsilniejsza więź” – przekonuje hasło z plakatu promujące #BringBackAlice.
Serial budzi skojarzenia ze znanymi i uwielbianymi zagranicznymi produkcjami takimi jak np. „Słodkie kłamstewka”, „Riverdale”, „Plotkara”, „Szkoła dla Elity”, „Euforia” czy „Ktoś z nas kłamie”. Mamy grupę nastolatków, mniej lub bardziej zamożnych, szkolne intrygi i jakąś tajemnicę w tle. W każdej grupie przewijają się znane i lubiane archetypy postaci – Queen B., zazdrosna przyjaciółka, kujonka, sportowiec, diler, dziwak, bad boy itd. Wszyscy wiemy, o co chodzi i z czym to się je. Seriale młodzieżowe są przerysowane, taki ich urok. Mimo pewnej przewidywalności, tego typu produkcje wciąż jednak cieszą się dużą sympatią i popularnością. Nowy serial HBO czerpie z tego wszystkiego świadomie, czego dowodzi choćby mrugnięcie w postaci kawałka „Mount Everest” Labrintha, odpowiedzialnego za muzę w obu sezonach „Euforii”.

Pierwszy odcinek wrzuca nas w wir wydarzeń. Alicja jest zagubiona i zdezorientowana, jej przyjaciele martwią się, że będą mieć przechlapane, jeśli wyjdzie na jaw, co wydarzyło się tamtej nocy, policja prowadzi śledztwo, a Tomek (Sebastian Dela), brat Weroniki, postanawia zbliżyć się do towarzystwa Alicji, aby wyciągnąć jakieś informacje na temat jej zaginięcia. Tomek uważa bowiem, że te dwie sprawy muszą mieć ze sobą związek. W teorii na pierwszym planie są wydarzenia z nocy siódmego na ósmego, lecz jednocześnie dostajemy solidną dawkę nastoletnich dramatów, okraszonych cringe'owymi dialogami. Miłostki, zdrady, nieporozumienia... Czasem jest tego nieco za dużo i aż prosiłoby się o większy fokus na wątek kryminalny. Zwłaszcza że końcówka i samo rozwiązanie zagadki jest dość mroczne.
Postacie są nierówne. Część ma szansę się wykazać, część ginie pod wybrakowanym scenariuszem i nie ma bardzo ma, co grać. Na pierwszym planie błyszczy zmienna niczym kameleon Helena Englert. Raz jest straumatyzowaną młodą kobietą, a raz chaotyczną duszą towarzystwa lub podstępną manipulatorką (scena tańca w drugim odcinku!). Wypada przekonująco i ogląda się ją z ogromną przyjemnością. Wyróżniłabym także Sebastiana Delę i Bartłomieja Deklewę. Postać Deli jest naszkicowana grubymi kreskami, ale czas ekranowy i umiejętności pozwoliły mu tchnąć w nią życie. Dużo świeżości wnosi też jego relacja z Paulą. Z kolei Deklewa dostaje swoje pięć minut w znakomitym piątym odcinku, w którym poznajemy jego sytuację rodzinną, motywacje, perspektywę. Coś wspaniałego!
fot. Ola Grochowska, mat. pras. HBO Max Polska
fot. Krzysztof Wiktor, mat. pras. HBO Max Polska
Jednym z najciekawszych wątków są nierówności. Gdy zniknęła Alicja, mówiła o tym cała Polska. Gdy zniknęła Weronika, nie obeszło to nikogo poza jej rodziną. Dlaczego? Bo Ala miała zasięgi i cieszyła się zainteresowaniem mediów. Brzmi to strasznie, ale taka jest prawda – żyjemy w świecie, w którym zasięgi i media mogą decydować o czyimś losie. W serialu ten smutny wniosek udaje się przekuć w coś pozytywnego, bo Ala łączy siły z Fundacją ITAKA, zajmującą się poszukiwaniem ludzi zaginionych. Fundacja ITAKA istnieje i działa prężnie od 1999 roku. Jest jedyną organizacją pozarządową w Polsce, która całościowo zajmuje się problemem zaginięcia. Poruszenie tego tematu w serialu to strzał w dziesiątkę. Największe zastrzeżenia mam wobec ostatniego odcinka i finału. Nie chodzi o to, że jest zły – rozwiązanie nie jest zaskakujące, ale jest wiarygodne. Jest też dość ciężkie, co trochę odstaje od klimatu serialu i tego, jak zostały przedstawione różne kwestie. Wszystko dzieje się też nieco za szybko i zanim się obejrzymy, jest już po wszystkim. Chyba po prostu zabrakło mi wyważenia ciężkości finału. Może wystarczyłoby bardziej skupić się na wątku kryminalnym lub dołożyć dodatkowy odcinek? W ogólnym rozrachunku #BringBackAlice jednak ogląda się naprawdę nieźle.
Premiera dwóch pierwszych odcinków #BringBackAlice odbyła się w piątek 14 kwietnia na HBO Max. Kolejne odcinki będą ukazywać się co tydzień.