McCarthy dorastał w Salt Lake City, jednym z najbardziej konserwatywnych miast USA, które mormoni do dzisiaj trzymają pod kloszem. Miasto, gdzie najdrobniejszy występek może wywołać skandal, wychowało artystę, który dobrze wie, jak rozjuszyć tłumy. W 2008 roku na terenie jednego z najpiękniejszych parków sztuki w szwajcarskim Bernie ustawił pracę „Complex Shit”, czyli olbrzymie gówno, wielokrotnie przekraczające ludzką skalę. Po co? Trudno powiedzieć, ale wytłumaczenia podjął się krytyk Donald Kuspit w swoim eseju – również poświęconym kupie. Jeśli odcinając sobie ucho, Van Gogh chciał zamanifestować swoją chorobę, to McCarthy manifestuje chorobę sztuki. Oprócz gigantycznych dildo na podorędziu ma także krasnoludki rubasznie bzykające się w galerii czy Świętego Mikołaja niosącego nam w podarku olbrzymi wibrator.
„Ushering in Banality", Jeff Koons, 1988
Na wielkie wody Koons wypłynął w latach 80., generując przy tym ogromny medialny szum, skandal i zgorszenie zarówno z lewej, jak i z prawej strony. Stworzył bowiem wówczas swój pierwszy głośny cykl, zatytułowany „Banality series”, i tym samym postanowił zostać propagatorem banału o możliwie najgorszym wpływie na przyszłe generacje. Choć tak naprawdę pod płaszczem infantylnej sztuki obśmiewa rzeczywistość, w jakiej żyjemy. Największą popularność z całej serii „Banałów” zdobyła praca „Michael Jackson and Bubbles”, prezentująca muzyka wraz z jego ukochanym zwierzątkiem – szympansem Bubbles. Obaj biali, obaj lśniący i ociekający złotem. Rasistowski żart? Tak. Jackson stale padał ofiarą podobnych dowcipów, a Koons skarykaturował tę niesprawiedliwość. Publiczność jeszcze bardziej się wkurzyła, gdy twórca wyznał, że komponując rzeźbę, myślał o „Piecie” Michała Anioła, co podsumował stwierdzeniem, że Królowi Popu należy się boska cześć.
W 1991 roku artysta ożenił się z aktorką i węgiersko-włoską gwiazdą porno Ciccioliną, która w czasach przed Pornhubem była u szczytu popularności. Koons doskonale o tym wiedział, dlatego wielokrotnie przedstawiał Cicciolinę w swoich pracach – w tym także tej najsłynniejszej „Made in Heaven”, gdzie wraz ze swoją partnerką układają się w erotycznych pozach. To jedna z najbardziej ikonicznych prac lat 90. Od tego czasu Koons jeszcze intensywniej skupił się na poszukiwaniu absolutu przyjemności. Dzisiejsze katalogi jego wystaw wyglądają niczym biuletyny sklepu oferującego krasnale ogrodowe przy trasie Warszawa-Kalisz, tyle że za ich cenę moglibyśmy kupić cały sklep, a nawet fragment autostrady łączącej oba miasta. W 2013 roku praca „Balloon Dog (Orange)” została sprzedana za rekordowe pięćdziesiąt osiem milionów czterysta tysięcy dolarów. Koons nie brudził sobie rąk pracą przy tej ani przy innych rzeźbach, które sprzedaje za grube miliony. Nie miał na to czasu. Jeff Koons to przede wszystkim szef wielkiej korporacji o nazwie Koons, która na swoim koncie ma między innymi stworzenie kolekcji toreb dla Louis Vuitton czy deski snowboardowej „The Philosopher” dla marki Burton. Dakis Joannou, cypryjsko-grecki biznesmen i kolekcjoner, pływa jachtem „Guilty” zaprojektowanym przez artystę, zaś Lady Gaga, chcąc zmienić swój dotychczasowy wizerunek na nieco bardziej artystyczny, w 2013 roku złapała za telefon, by prosić Koonsa o zaprojektowanie okładki do jej nowej płyty. Koons się zgodził – stworzył dla niej wielką niebieską kulę. I pomyśleć, że artysta zaczynał od trzech piłek wsadzonych do akwarium.
Projekt deski snowboardowej „The Philosopher" dla firmy Burton, Jeff Koons
Akwarium w swojej pracy wykorzystał także inny skandalista lat 90., czyli Damien Hirst, wsadzając do niego zdechłą rybę. Podczas pobytu w Australii artysta kupił truchło rekina za sześć tysięcy funtów, do tego akwarium i formalinę za kolejne czterdzieści tysięcy, by po dziesięciu latach sprzedać bliźniaczo podobną pracę za blisko dziesięć milionów funtów. Wcześniej, w 1995 roku, zgarnął za nią najważniejszą w świecie sztuki nagrodę Turnera. Wiele mówiący tytuł dzieła – „Fizyczna niemożliwość śmierci w umyśle istoty żyjącej” – na długie lata pozostał ateistycznym wyznaniem wiary artysty. Jednak zamiast na egzystencjalnych przemyśleniach z samych początków kariery, Hirst wolał koncentrować się na tym, jak dużą wartość mogą osiągać jego dzieła. Skoro wydane w Australii sześć tysięcy funtów w ciągu kilkunastu lat tak znacząco się pomnożyło, to ile można zarobić na pracy, której wartością będą już same jej elementy, na przykład drogocenne kamienie? Ta myśl doprowadziła Hirsta do jednej z najbardziej cynicznych realizacji, jakie widział świat sztuki. W 2007 roku w londyńskiej galerii White Cube zaprezentował bowiem ludzką czaszkę wypchaną diamentami. Ponoć gdy na kilka dni przed wernisażem pokazał pracę swojej matce, ta z niedowierzaniem krzyknęła: „Na miłość boską!”. I tak też Hirst zatytułował pracę, którą kilka miesięcy później sam kupił za pięćdziesiąt milionów funtów.
Niezmienną ambicją Hirsta jest bycie jeszcze bogatszym i jeszcze popularniejszym, zaś sztuka to świetna maszynka, w której mielą się oba te pragnienia. W 2012 roku znamienity kolekcjoner, Larry Gagosian, zorganizował symultaniczną wystawę trzystu kropkowanych obrazów Hirsta w jedenastu filiach swojej galerii Gagosian. Artysta od jakiegoś czasu wciąż maluje kropki, motylki albo muchy. Kilka z wyżej wymienionych obrazów trafiło do sypialni ukochanej córki Davida Beckhama, Harper, która prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, że sympatyczne motylki to dzieło artysty będącego nie mniejszym graczem w branży sztuki niż jej ojciec na stadionach piłkarskich. Spośród kilkuset obrazów kilka trafiło nad łóżko basisty zespołu Red Hot Chili Peppers – Flea. I tu historia kończy się podobnie jak w przypadku Jeffa Koonsa, bowiem mucha siedząca na pigułce to projekt okładki Hirsta do przedostatniej płyty RHCP „I’m with You”. „Naziści", Piotr Uklański
Poza „Nazistami” Uklański ma na koncie kilka innych obrazoburczych prac. Wystarczy wspomnieć realizację „Bez tytułu. Dirty Sanchez” z 2003 roku, czyli dziurę w ścianie, wokół której artysta flamastrem dorysował pokraczną twarz Latynosa. Ta praca nie spowodowała wielkich konsekwencji, ale za to „Naziści” doprowadzili do usunięcia Andy Rottenberg z posady dyrektorki Zachęty. Po kilku latach cykl zdjęć – z Olbrychskim w roli głównej – sprzedano za czterysta osiemdziesiąt jeden tysięcy funtów. Aby zapoznać się z twórczością Uklańskiego, można odwiedzić trwający do października festiwal documenta 14 w Kassel. Z tym że w niewielkim niemieckim miasteczku artysta postanowił pokazać prawdziwych, nie filmowych nazistów. Póki co nie pojawił się jeszcze żaden wojak z szabelką, chcący ukarać Uklańskiego za wszystkie grzechy, których – jak można się domyślać – artysta nie żałuje.