![[Z archiwum K MAG] Kultowe okładki płyt i ich twórcy](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/65d89f79c4d72d21eb70c6eb/sexpistols-pinkfloyd.jpeg)
![[Z archiwum K MAG] Kultowe okładki płyt i ich twórcy](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/65d89f79c4d72d21eb70c6eb/sexpistols-pinkfloyd.jpeg)
Istnieje wiele komercyjnych okładek płytowych, które są niczym innym, jak tylko banalnym odzwierciedleniem wizerunku wykonawcy. Jednak są też takie, które przeszły do historii i można je uznać za prawdziwe dzieła sztuki.
Materiał pochodzi z numeru K MAG 81 #HEARTOFGLASS #MUSICISSUE 2016, tekst: Anna Kłos.
Mówi się, że dobry projekt nie powinien być dosłowną ilustracją, lecz interpretacją tytułu i treści dzieła. Dobry projekt odzwierciedla zatem talent, styl, a nawet osobowość artysty-grafika. Historia okładek płytowych jest długa, sięga lat 30. minionego wieku i obejmuje setki godnych uwagi projektów. Poniższy tekst zawiera jedynie kilkanaście przykładów dzieł powstałych w drugiej połowie XX wieku.
Hipgnosis
Pod tą tajemniczą nazwą kryje się grupa piekielnie zdolnych grafików, którzy stworzyli legendarne okładki dla takich zespołów jak Pink Floyd, AC/DC, Led Zeppelin, Genesis, Yes, The Alan Parsons Project, Black Sabbath… Studio graficzne Hipgnosis powstało pod koniec lat 60. w Wielkiej Brytanii za sprawą Storma Thorgersona i Aubreya Powella. Musiało minąć kilka lat, zanim graficy zyskali rozgłos i renomę. Ich przepustką do sławy okazał się projekt okładki „Dark Side of the Moon” zespołu Pink Floyd z 1973 roku.
Okładka przedstawia pryzmat, przez który przechodzi światło rozszczepiające się w kolorową tęczę. Przezroczysty pryzmat w kształcie trójkąta – figury idealnej – symbolizuje krystalicznie czysty dźwięk muzyki Floydów. Zaś tęcza to symbol bogactwa, spektrum dźwięków w muzyce zespołu i kolorowych efektów świetlnych, z których słynęły ich koncerty. Początkowo wytwórnia płytowa nie chciała zgodzić się na tę wersję, tłumacząc, że okładka pozbawiona nazwy zespołu i tytułu albumu się nie sprzeda. Ale artyści z grupy Hipgnosis przyjaźnili się z członkami zespołu Pink Floyd i namówili ich, by postawili ultimatum: albo ta okładka, albo żadna. Wytwórnia ustąpiła, a płyta „Dark Side of the Moon” okazała się wielkim sukcesem komercyjnym. Sprzedano pięćdziesiąt milionów egzemplarzy i dziś jest to drugi najlepiej sprzedający się album w historii muzyki. Od tego momentu Hipgnosis mogło przebierać w zleceniach z całego świata.
Na okładce albumu „Falling Into Infinity” zespołu Dream Theater dwóch mężczyzn na morzu obserwuje się nawzajem przez lornetki, ale na pierwszym planie widać zarys jeszcze jednej lornetki, należącej do trzeciego obserwatora, którym jest odbiorca. Układ trzech postaci tworzy trójkąt.

„Falling Into Infinity”, Dream Theater
Graficy z Hipgnosis stworzyli setki rozmaitych projektów, chociaż stale posługiwali się tymi samymi motywami. Powtarzające się elementy to błękitne niebo, woda, ogień, kule, żarówki, szkło, odbicia lustrzane, łóżka ustawione w plenerze… Podstawą wielu kompozycji jest trójkąt.
Jaką techniką wykonano te projekty? Na pierwszy rzut oka są to doskonałe fotomontaże, ale w latach 70. nie było Photoshopa. Geniusz Hipgnosis tkwił w tym, że nie zważając na związany z tym ogromny nakład pracy, umieszczali na okładkach prawdziwe fotografie. Okładka albumu „A Momentary Lapse Of Reason” przedstawia kilkaset łóżek, które przywieziono i rozstawiono na plaży, a następnie sfotografowano, po długim oczekiwaniu na odpowiednią pogodę. Dodatkowo na niebie widać lotnię – nawiązuje ona do tytułu jednego z utworów na krążku, „Learning to fly”.

„Wish You Were Here", Pink Floyd
Okładka płyty „Wish You Were Here" zespołu Pink Floyd przedstawia dwóch mężczyzn podających sobie dłonie. Do zrobienia zdjęcia wynajęto kaskadera i zwyczajnie go podpalono, a cała scena rozgrywa się w centrum kreacji fikcyjnego świata, na tyłach studia Warner Bros. Album opowiada o samotności. Normalnie przestrzeń wokół budynków Warner Bros jest pełna ludzi – tutaj wieje pustką, co dodatkowo potęguje klimat wyobcowania bohaterów. A raczej bohatera, bo ten drugi jest jedynie wytworem jego wyobraźni. Tego typu dziwny, surrealistyczny nastrój jest cechą wszystkich projektów studia Hipgnosis.
Jamie Reid i punkowa rewolta
W pierwszej połowie lat 70. w Wielkiej Brytanii rozwinęła się undergroundowa subkultura, która do góry nogami wywróciła dotychczasowe projektowanie graficzne. Ruch punkowy ogarnął modę, muzykę oraz sztuki wizualne i w krótkim czasie rozprzestrzenił się na inne kraje. Jego znakiem rozpoznawczym stały się poszarpane ciuchy, irokezy, glany i zadziorna muzyka. Za pierwszy ważniejszy zespół punkrockowy uważa się Sex Pistols. Odpowiedzialny za oprawę graficzną ich koncertów oraz projekty okładek był Jamie Reid, a jego flagowym przedsięwzięciem jest oprawa graficzna do „Never Mind the Bollocks”. Projekt sprowadzono do samego liternictwa, ale przy użyciu bardzo jaskrawych kolorów. Taki styl okładki idealnie wstrzelił się w zadziorną, śmieciową estetykę punkową. Większość prac Jamiego Reida powstała w technice kolażu, polegającej na wycinaniu z gazet liter lub fragmentów zdań i zestawianiu ich w prowokacyjny sposób z innymi elementami graficznymi. Wylansowany przez niego styl stał się wyrazem buntu, anarchistycznych poglądów, walki ze skostniałym, konserwatywnym społeczeństwem. Doskonale pasował też do spontanicznej muzyki punkrockowej.

Sex Pistols, projekt Jamesa Reida
Kraftwerk i Niemiecka Nowa Fala
Nurt zwany Niemiecką Nową Falą (Neue Deutsche Welle) narodził się w latach 70., szybko zdobył popularność, ogarnął całe Niemcy, aż w końcu przeistoczył się w tandetną modę. Trzeba jednak zaznaczyć, że ma on swoje korzenie w bardzo dobrych niemieckich kapelach, takich jak Kraftwerk, DAF i Einstürzende Neubauten. Kraftwerk był jednym z pierwszych zespołów grających muzykę elektroniczną, a jednocześnie wywarł olbrzymi wpływ na rozwój innych gatunków muzycznych. Członkowie Kraftwerk zawsze mieli wyrazisty i rozpoznawalny image, który ulegał delikatnym zmianom w zależności od wydawanego albumu. Szata graficzna ich okładek była spójna z oprawą koncertów, pasowała też do jednostajnego, elektronicznego rytmu ich muzyki.

„Man Machine”, Kraftwerk
Przyjrzyjmy się okładce płyty „Man Machine”. Za projekt graficzny odpowiedzialni byli Karl Klefisch i Günther Fröhling. Gamę kolorystyczną zawężono do trzech kolorów: czarnego, czerwonego i białego – tak zwanych kolorów plakatowych, gdzie biel i czerń stanowią maksymalny kontrast, a czerwień pełni rolę dominaty. Czerwień ma też skrajnie różną symbolikę. Z jednej strony kojarzy się z miłością, ciepłem i energią, zaś z drugiej – z wojną, przemocą i krwią. Kompozycja okładki jest dynamiczna, oparta na liniach diagonalnych i skrótach perspektywicznych. Litery mają prosty, bezszeryfowy krój, zastosowano także wyraźny zabieg multiplikacji i powtarzalnego rytmu. Wszystkie wyżej wymienione cechy można przypisać popularnemu w latach 20. rosyjskiemu konstruktywizmowi. Okładka „Man Machine” jest pastiszem, świadomym nawiązaniem do istniejącego dzieła.

„Electric Cafe”, Kraftwerk
Innym ciekawym opakowaniem płyty grupy Kraftwerk jest „Electric Cafe” z 1986 roku. Członkowie zespołu wyglądają jak roboty, co doskonale pasuje do ich odhumanizowanej muzyki. Dziś tego typu efekty 3D nie robią na nas wrażenia, ale w tamtych czasach były nowością.
The Clash – London Calling
Pisząc o okładkach, nie sposób nie wspomnieć o „London Calling” The Clash. To jedna z najsłynniejszych okładek w historii muzyki rockowej, a powstała właściwie przypadkiem. Wszystko zaczęło się 21 września 1979 roku. Tego dnia w klubie Palladium w Nowym Jorku odbywał się koncert brytyjskiej grupy rockowej The Clash. Pod koniec koncertu poirytowany basista rozbił gitarę, a moment ten uwieczniła na zdjęciu Pennie Smith.

„London Calling”, The Clash
Finalny projekt przygotował grafik Ray Lowry. Początkowo Pennie Smith nie chciała użyczyć zdjęcia do projektu okładki, tłumacząc, że jest nieostre. Lowry przekonał ją jednak, że brak ostrości jest w tym przypadku zaletą, bo podkreśla autentyczność i spontaniczność całej sytuacji. Okładka „London Calling” szybko zyskała uznanie na całym świecie. Projekt był pastiszem podobnie jak okładka „Man Machine”. Za pomocą kompozycji i liternictwa Lowry nawiązał bowiem do wcześniejszej płyty Elvisa Presleya. Aluzja ta miała nieco prowokacyjny charakter – Elvis był w owym czasie uznawany za króla rocka, a The Clash dopiero rozpoczęli kolejną rewolucję w muzyce rockowej, tyle że w dużo ostrzejszym wydaniu.
Andy Warhol i The Velvet Underground
Andy Warhol, czołowy przedstawiciel pop-artu, kojarzony jest przede wszystkim z kolorowymi portretami słynnych amerykańskich gwiazd, między innymi Marilyn Monroe i Elizabeth Taylor. W latach 1960-1980 Warhol znajdował się w centrum nowojorskiej bohemy. Malował obrazy, tworzył grafiki i plakaty, kręcił eksperymentalne filmy. Mało kto wie, że jeden z jego plakatów reklamowych otrzymał główną nagrodę na pierwszym Międzynarodowym Biennale Plakatu w Warszawie w 1968 roku. Część jego dorobku twórczego stanowią okładki płyt. Artysta współpracował z wieloma muzykami, ale najsilniej związany był z The Velvet Underground. To właśnie dla tej grupy stworzył najbardziej kontrowersyjną w swoim dorobku okładkę – do ich debiutanckiego albumu „The Velvet Underground & Nico” z 1967 roku.

„The Velvet Underground & Nico”, The Velvet Underground

The Velvet Underground, projekt Andy’ego Warhola
Projekt przedstawia dużego banana, pod którym widnieje podpis „Andy Warhol”. Jego skórka to w rzeczywistości folia, którą można w łatwy sposób ściągnąć, by odkryć zabarwiony na czerwono owoc. Seksualny podtekst miał też kolejny słynny projekt okładki płytowej Warhola, tym razem dla zespołu The Rolling Stones. Przedstawiał opięte, męskie spodnie z prawdziwym zamkiem błyskawicznym, który można było rozsunąć. Wbrew powszechnej opinii, fotografia na okładce nie przedstawia Micka Jaggera, lecz jednego z asystentów Warhola. Tak czy owak, symbolizuje muzyczny i seksualny potencjał Stonesów.

„Sticky Fingers”, The Rolling Stones
Peter Saville i Joy Division
Peter Saville znany jest głównie z projektów okładek dla brytyjskich zespołów rockowych. Projektował między innymi dla New Order, A Certain Ratio, The Durutti Column, Happy Mondays, Northside czy Orchestral Manoeuvres in the Dark. Jego sławnym dziełem jest okładka debiutanckiego albumu „Unknown Pleasures” zespołu Joy Division. Ten zagadkowy projekt świetnie oddaje klimat samej muzyki. Okładka jest tajemnicza, nie ma na niej ani nazwy zespołu, ani nazwy płyty, jest tylko dziwny, pulsujący wykres, nieziemski jak muzyka Joy Division. Nieziemski w dosłownym znaczeniu – obraz pochodzi z encyklopedii astronomicznej i przedstawia fale radiowe pierwszego odkrytego pulsara. Muzyka Joy Division jest jak bicie serca, mroczna i depresyjna jednocześnie. Motyw na okładce zatopiony jest w czerni, czyli kolorze, z którym identyfikował się wokalista Joy Division, Ian Curtis. Czerń kojarzy się nie tylko ze śmiercią, jest także kolorem scenicznym, sumą wszystkich barw, absolutem – wszystko zaczyna się od czerni, by do niej powrócić. Jest w niej ta sama głębia, co w muzyce Curtisa.

„Unknown pleasures”, Joy Division
Anton Corbijn
W 2007 roku powstał uznany przez krytyków, brytyjski film biograficzny pod tytułem „Control” opowiadający o wokaliście zespołu Joy Division, Ianie Curtisie. Twórcą filmu jest Anton Corbijn – fotograf i reżyser, mocno związany z przemysłem muzycznym, znany ze współpracy z takimi zespołami jak Depeche Mode, U2, Nirvana, Metallica i inni. Jego czarno-białe fotografie mają surowy klimat i doskonale oddają charakter portretowanych postaci. Potęgują też klimat samej muzyki, dlatego często wykorzystywano je w projektach okładek.

„Violator”, Depeche Mode

Scena z filmu „Control”, reż. Anton Corbijn
Debbie Harry w rękach twórcy Aliena
Jednym z najbardziej niezwykłych malarzy XX wieku był Hans Rudolf Giger, który wywarł ogromny wpływ na twórców gier komputerowych, ma też rzeszę fanów wśród miłośników fantastyki. Jego styl jest na wskroś oryginalny, nie da się go zaszufladkować. Giger był twórcą wizerunku między innymi Aliena (Obcego), najsłynniejszej chyba postaci z filmów science-fiction. Jego dziwne i enigmatyczne prace są połączeniem industrialu i apokaliptycznej wizji przyszłości. Piękne, fascynujące, a zarazem straszne i odrażające. Twórczość Gigera przykuła uwagę muzyków tworzących niekonwencjonalne kompozycje. Pracował dla ELP, Danziga, zaprojektował mikrofon dla zespołu Korn.

„Brain Salad Surgery”, ELP (Emerson, Lake and Palmer)
Jego diaboliczne obrazy ściągnęły uwagę Debbie Harry, która zleciła mu stworzenie okładki do swojej płyty. W rezultacie powstał projekt przedstawiający zupełnie nietypowy wizerunek Debbie – brakuje rozczochranej blond fryzury, dzięki czemu cała uwaga widza koncentruje się na twarzy. Artysta przebił jej szyję, policzki i skroń czterema szpikulcami symbolizującymi cztery żywioły. To osobliwy projekt, gdzie piękno miesza się z bólem, a życie ze śmiercią, jak zresztą we wszystkich wizjonerskich dziełach Gigera.

„Kookoo”, Debbie Harry
David Carson i freestylowa typografia lat 90.
David Carson za projektowanie graficzne wziął się dość późno, a jego grafika budzi jednoznaczne skojarzenia z prawdziwą pasją artysty, czyli surfingiem. Stworzył styl, który w żargonie grafików zwany jest „freestylową typografią” – jazdą bez trzymanki. Napisy na jego projektach nie służą do czytania, a raczej do oglądania. Carson traktuje litery jak obrazy, bawi się, przycina, zamazuje, żongluje nimi, łamiąc wszelkie zasady typografii. Przez wiele lat projektował okładki do magazynu muzycznego „Ray Gun”. Każdy projekt to inny pomysł, każdy jest charakterystyczny i odzwierciedla klimat muzyczny danego zespołu. Carson musiał być fanem grup, dla których tworzył oprawę graficzną, widać to w jego projektach.

Okładka „Ray Gun” autorstwa Davida Carsona (1997)
Jest autorem okładek albumów między innymi Nine Inch Nails (NIN). Jego projekty są wieloznaczne, a formy nieokreślone, niedopowiedziane, dają pole do interpretacji. W ten sposób zmusza odbiorcę do myślenia i stania się jednocześnie współtwórcą dzieła. Carson bawi się kreacją i z premedytacją igra z widzem. Nigdy nie wykłada wszystkich kart na stół, wzbudzając pożądanie i apetyt. Patrząc na okładkę jego projektu, ma się ochotę zajrzeć do środka i rozkoszować dźwiękiem muzyki.

„We’re in This Together” z albumu „The Fragile” , Nine Inch Nails, projekt okładki: David Carson
„Malarskie” okładki Russella Millsa
Trent Reznor, wokalista grupy NIN, do projektowania okładek płyt swojego zespołu zawsze zatrudniał najlepszych grafików. Współpracował na przykład z Davidem Carsonem, innym znanym grafikiem zaprzyjaźnionym z NIN jest Russell Mills. Jego projekty to mieszanina technik i kolorów dających malarski efekt i przypominających abstrakcyjne obrazy. Ważną rolę odgrywa w nich również światło.

„The Downward Spiral”, Nine Inch Nails, projekt okładki: Russell Mills
Jego najnowszym projektem zrealizowanym dla NIN jest „Cargo in the Blood” – limitowana seria dwóch tysięcy książek w oryginalnej, ręcznie wypalanej oprawie; nie ma dwóch identycznych egzemplarzy. Russell Mills eksperymentował z różnymi technikami i materiałami, co nadało projektowi filozoficzny wymiar, tworząc szerokie pole do interpretacji.
Zaprezentowane okładki jednym podobają się bardziej, innym mniej, to rzecz gustu. Ale nie można im odmówić oryginalności. Przeciętny obraz szybko ulatuje z pamięci, natomiast oryginalny wzbudza emocje, intryguje. Jest jak dobra muzyka, która zapada w pamięć i prowokuje, by do niej powrócić.
Polecane
[Z archiwum K MAG] Wychudzone dziewczyny w porwanych ciuchach i rozmazanym makijażu. Problem z heroin chic
![[Z archiwum K MAG] Romantyzowanie samotności i bycia outsiderem przynosi rozczarowanie. Analizujemy wspólnotowość](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6582c7485882a52d83b0e86e/ACF12.jpg)
[Z archiwum K MAG] Romantyzowanie samotności i bycia outsiderem przynosi rozczarowanie. Analizujemy wspólnotowość
![[Z archiwum K MAG] Radzimir Dębski (JIMEK): „Wizerunek to najgorsze słowo świata, nienawidzę go”](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/59be75a9510981370995fe0c/IMG_9282a.jpg)
[Z archiwum K MAG] Radzimir Dębski (JIMEK): „Wizerunek to najgorsze słowo świata, nienawidzę go”

Soap&Skin wraca po 12 latach. Artystka w przejmujący sposób łączy melancholię z eksperymentalnym brzmieniem

Pomiędzy sztuką a dystrybucją: rozmawiamy z Romanem Gutkiem
![Influencerka zabrała młodego wombata od matki. Skandal w Australii [WIDEO]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/67d41e7b0098c930c7252803/Screenshot%202025-03-14%20at%2013.31.38.png)
Influencerka zabrała młodego wombata od matki. Skandal w Australii [WIDEO]
Polecane
[Z archiwum K MAG] Wychudzone dziewczyny w porwanych ciuchach i rozmazanym makijażu. Problem z heroin chic
![[Z archiwum K MAG] Romantyzowanie samotności i bycia outsiderem przynosi rozczarowanie. Analizujemy wspólnotowość](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/6582c7485882a52d83b0e86e/ACF12.jpg)
[Z archiwum K MAG] Romantyzowanie samotności i bycia outsiderem przynosi rozczarowanie. Analizujemy wspólnotowość
![[Z archiwum K MAG] Radzimir Dębski (JIMEK): „Wizerunek to najgorsze słowo świata, nienawidzę go”](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/59be75a9510981370995fe0c/IMG_9282a.jpg)
[Z archiwum K MAG] Radzimir Dębski (JIMEK): „Wizerunek to najgorsze słowo świata, nienawidzę go”

Soap&Skin wraca po 12 latach. Artystka w przejmujący sposób łączy melancholię z eksperymentalnym brzmieniem

Pomiędzy sztuką a dystrybucją: rozmawiamy z Romanem Gutkiem
![Influencerka zabrała młodego wombata od matki. Skandal w Australii [WIDEO]](https://kmag.s3.eu-west-2.amazonaws.com/articles/67d41e7b0098c930c7252803/Screenshot%202025-03-14%20at%2013.31.38.png)

