„Violator” wyniósł brzmienie Depeche Mode na zupełnie nowy poziom, co jest zasługą Alana Wildera, Martina Gore’a i zapoczątkowaniem współpracy z producentem niezwiązanym z wytwórnią Mute, w której wydawał zespół, czyli Markiem „Flood” Ellisem, odpowiedzialnym za produkcję „The Joshua Tree” U2 z 1987 roku oraz innych późniejszych albumów obu grup i nie tylko – Brytyjczyk współpracował również m.in. z Nine Inch Nails i Nickiem Cave’em. „Violator” zaskakiwał przede wszystkim wprowadzeniem gitary, a nawet perkusji, przy jednoczesnym zachowaniu wierności elektronice, co zwyczajnie zaburzyło panujący dotychczas porządek i podział na style oraz gatunki.
Ponadto Depeche Mode słynęło z tego, że w erze samplingu nie korzystało z gotowych banków brzmień, dzięki czemu każda ich płyta była totalną nowością zarówno pod względem technicznym, jak i technologicznym. Swoje industrialne sample tworzyli chociażby z dźwięków natury czy uderzeń rozmaitych narzędzi i urządzeń. „Violator” był jedną z tych płyt, które położyły kres podziałom gatunkowym. Słuchali jej zarówno fani popu, jak i rocka czy elektroniki.
„Violator”, siódmy długogrający album Depeche Mode, jest pierwszą płytą grupy, która trafiła do mainstreamu. Można jej przypisać znamiona popu, ale zdecydowanie bardziej grzesznego, co zwiastował już pierwszy singiel, wydany latem 1989 roku „Personal Jesus”, który wywołał ogromne oburzenie środowisk chrześcijańskich. Teledysk do utworu nakręcił Anton Corbijn, przyjaciel i stały współpracownik zespołu, odpowiedzialny za wszystkie okładki singli, teledyski i wizuale z trasy koncertowej World Violation Tour oraz projekt okładki albumu: legendarną czerwoną różę – prosty, lecz tak bardzo charakterystyczny dla grupy symbol.
„Personal Jesus” pierwszy raz od czasów „People Are People” z albumu „Some Great Reward” (1984) trafił także na szczyt listy przebojów w Stanach Zjednoczonych i osiągnął najlepszy wynik sprzedaży w historii Warner Bros. Records, zaś cały album za Oceanem pokrył się potrójną platyną, osiągając wynik trzech i pół miliona sprzedanych egzemplarzy. Popularność „Personal Jesus” nie zmienia jednak faktu, że na uznanie zasługują także pozostałe utwory z płyty. Tak naprawdę każdy z nich mógłby spokojnie funkcjonować jako singiel – zarówno senne i marzycielskie „Waiting For The Night”, jak i lekko perwersyjne „Blue Dress”, czy miłujące seks i przyjemność „World In My Eyes”.
Nasze uwielbienie i szacunek do zespołu podkreśla fakt, że w 2009 roku K MAG stworzył całe wydanie inspirowane Depeche Mode pod hasłem „Enjoy The Silence”. Obejrzyjcie sesję z tego numeru autorstwa naszego naczelnego: