Advertisement

5 spektakularnych momentów Milan Fashion Week

01-10-2025
5 spektakularnych momentów Milan Fashion Week
Mediolański fashion week dobiegł końca, ale jego echa zostaną z nami na długo. Tegoroczna edycja to mieszanka elegancji i szaleństwa, powrót do modowego chaosu i zapowiedź ery maksymalizmu.
Na wybiegach królowały kolory, cekiny i ekstrawaganckie okrycia przypominające zarówno ptaki, jak i eksperymenty sztucznej inteligencji. Prada postawiła na „messy chic”, Versace zaprezentowało odświeżoną paletę barw, a Fendi ozdobiło swoje ikoniczne torebki Peekaboo cekinami i kryształami.
Spośród setek momentów tegorocznego Milan Fashion Week wybraliśmy pięć najciekawszych, które zawładnęły internetem i stały się definicją mody 2026.
tekst: Patrycja Pyza
Left Arrow
1/5
Right Arrow
Miranda Priestly i Anna Wintour na pokazie Dolce & Gabbana
Jednym z najbardziej komentowanych momentów Milan Fashion Week było spotkanie dwóch ikon – realnej i fikcyjnej. Na pokazie Dolce & Gabbana w pierwszym rzędzie obok Anny Wintour, najsłynniejszej redaktorki mody na świecie, pojawiła się Miranda Priestly, czyli legendarna bohaterka filmu „Diabeł ubiera się u Prady”, grana przez Meryl Streep.
To zestawienie wyglądało jak sen każdego fana popkultury – świat mody połączył się z Hollywood w sposób tak naturalny, że internet natychmiast zalały spekulacje. Czy to przypadek, czy może przemyślana zapowiedź drugiej części filmu? I jeśli tak, to czy tym razem „diabeł” będzie ubierał się u Dolce & Gabbany?
Wszystko to nie mogło wydarzyć się bez kontekstu. Domenico Dolce i Stefano Gabbana od lat balansują na granicy skandalu. Od pamiętnej kampanii z modelką jedzącą pizzę pałeczkami po publiczne obrażanie celebrytów – kontrowersje wokół marki były tak duże, że wielu uznało ją za skończoną. A jednak D&G wciąż wracają z siłą – ich pokazy odwiedzają największe gwiazdy, a projekty regularnie trafiają na czerwone dywany.
Czy więc obecność Mirandy Priestly to sprytna próba „kupienia” publiczności wiralowym smaczkiem? Być może. Jedno jest pewne: obie strony wyszły na tym zwycięsko. Kultowy film zyskał na autentyczności w oczach fanów, a Dolce & Gabbana zdobyli potężny rozgłos, który zdominował media bardziej niż sama kolekcja.
Ten surrealistyczny moment – spotkanie fikcji i rzeczywistości – okazał się prawdopodobnie największym viralem całego pokazu. Bo zamiast śledzić każdy krok modelek na wybiegu, większość spojrzeń skierowana była na pierwszy rząd.
Debiut Louise Trotter w Bottega Veneta i moda z odzysku
Jednym z najgłośniejszych wydarzeń Milan Fashion Week był debiut Louise Trotter w roli dyrektorki kreatywnej Bottega Veneta. To nazwisko od dawna budziło ciekawość branży, a jej pierwsza kolekcja pokazała, że Bottega wchodzi w nową, świeżą erę.
Największe wrażenie zrobiły „swetry” i spódnice ombre wykonane z odzyskanego włókna szklanego. Wyglądały jakby powstały w wyniku eksperymentów sztucznej inteligencji – futurystyczne, hipnotyzujące i całkowicie redefiniujące pojęcie luksusu. Ich forma balansowała między rzemiosłem a sztuką cyfrową, a jednocześnie niosła ze sobą ważne przesłanie o zrównoważonej modzie przyszłości.
Trotter nie tylko zaprezentowała kolekcję, ale też wpisała się w historię branży – jest obecnie jedyną kobietą na stanowisku dyrektorki kreatywnej w grupie Kering i jedną z nielicznych w całej modzie luksusowej. Jej spojrzenie – kobiety projektującej dla kobiet – wnosi do Bottegi czułość, świadomość i autentyczność. Jej debiut udowodnił, że moda odpowiedzialna i moda ekskluzywna mogą iść ze sobą w parze.
Wielkanoc we wrześniu – polowanie na jajka z Dieslem
Diesel od kilku sezonów udowadnia, że moda może być dostępna dla każdego. Glenn Martens, dyrektor kreatywny marki, wielokrotnie otwierał pokazy dla szerszej publiczności – wcześniej zapraszał m.in. studentów, którzy mogli zasiąść obok redaktorów i celebrytów. Tym razem poszedł o krok dalej: nie było biletów z napisem „first come, first serve”, nie było też pierwszych rzędów wypełnionych gwiazdami. Pokaz Diesla mógł zobaczyć każdy, bo został przeniesiony na ulice Mediolanu.
W całym mieście rozstawiono 55 przezroczystych jajek, wewnątrz których stali modele i modelki prezentujący sylwetki z nowej kolekcji. Mediolan na jeden dzień zamienił się w gigantyczne, interaktywne muzeum mody – dostępne dla przechodniów, turystów i wszystkich ciekawskich.
Martens już wcześniej udowadniał, że jego pokazy są bardziej widowiskami niż klasycznymi prezentacjami. Na poprzednich edycjach Diesel rozdawał darmowe prezerwatywy w sklepach na całym świecie, tworząc globalną kampanię z silnym przekazem społecznym. Tym razem postawił na koncept „Wielkanocy we wrześniu” i zaprosił publiczność do udziału w interaktywnym polowaniu na jajka.
Wszystko miało również mocny wymiar kulturowy – instalacja nawiązywała do eksperymentalnego pokazu belgijskiego projektanta Jurgi Persoonsa z wczesnych lat 2000., gdzie modelki również prezentowały kolekcję w przezroczystych kapsułach. Glenn Martens świadomie czerpie z historii awangardy, pokazując, że Diesel to marka, która nie boi się łamać zasad i reinterpretować modowych tradycji.
Polowanie było grą: uczestnicy mieli 3,5 godziny, aby odnaleźć i zeskanować jak najwięcej jajek. Na zwycięzców czekały prawdziwe skarby – looki z pokazu, torebki, buty i inne elementy kolekcji. To wydarzenie wykraczało daleko poza klasyczne rozumienie fashion weeku było połączeniem mody, zabawy i technologii, które sprawiło, że Diesel znów stał się bohaterem social mediów.
„To jest Diesel dla ludzi, kolekcja odkrywana przez publiczność w tym samym momencie, co przez wszystkich innych. Moda to gra, a my w nią gramy: każdy może usiąść w pierwszym rzędzie. Przestrzegaj zasad, a potem je łam — dla udanego życia!”, mówi dyrektor kreatywny Diesela – Glenn Martens
Spódnice na szelkach na pokazie Prady
Projekty Miuccii Prady i Rafa Simonsa są nadal świeże, zaskakujące i cholernie aktualne. To moda, która nie próbuje być wyłącznie piękna – ona jest inteligentna, wielowymiarowa i kobieca na nowych zasadach. W ich ubraniach zawsze jest szczypta transparentności, odrobina kontrolowanego chaosu, coś, co ujawnia, że nawet perfekcyjna kobieta czasem może mieć gorszy dzień.
Spódnice na szelkach z tego sezonu wyglądają jak eksperyment balansujący między dekonstrukcją a elegancją. Nieregularne, asymetryczne, wręcz niewygodne dla oka – a przy tym nieprzyzwoicie intrygujące. To ubrania, które mówią: „nie muszę być perfekcyjna, żeby być silna”.
To trochę tak, jakby pod tą perfekcją i intelektualnym chłodem kryła się chaotyczna, emocjonalna, prawdziwa twarz kobiety. Prada i Simons przypominają nam, że kobiecość to nie tylko doskonała sylwetka czy elegancki gest, ale też rozdarcie, emocje i wewnętrzny nieład. I właśnie dlatego ich projekty wydają się tak autentyczne – bo pokazują kobietę w całej jej pełni, a nie tylko w wyretuszowanym, magazynowym kadrze.
Można powiedzieć, że to właśnie Prada zapoczątkowała estetykę „kontrolowanego chaosu”: ubrania wyglądają jak przypadkowe, wręcz nieidealne, a jednocześnie każdy detal jest perfekcyjnie przemyślany. To mieszanka swobody i rygoru, nonszalancji i precyzji. I chyba nie trzeba tutaj wspominać o właściwie super wygodnej naturze tych projektów – bo to moda, która pozwala oddychać, siedzieć krzywo, spóźnić się piętnaście minut i nadal wyglądać jak ikona. Prada uczy nas, że prawdziwa kobiecość nie polega na perfekcji, tylko na tym, że pod warstwą chaosu wciąż bije serce pełne odwagi i siły.
Torebki Fendi Peekaboo
Nowa odsłona ikonicznych torebek Fendi Peekaboo udowadnia, że klasyka nigdy się nie starzeje – ale może ewoluować w najbardziej zaskakujących kierunkach. Stworzona w 2009 roku, torba zainspirowana dziecięcą grą w chowanego od początku bawiła się kontrastem: tym, co widoczne na zewnątrz, i tym, co ukryte w środku.
Wersje pokazane na SS26 wyniosły tę ideę na zupełnie nowy poziom. Z pozoru – proste, wręcz basicowe wykończenia, jakby nic się nie działo. Ale otwierasz środek i nagle eksplozja: kryształy, cekiny, kalejdoskop kolorów, połyskujące detale, które wyglądają jakby żyły własnym życiem. To kwintesencja współczesnej mody, która mówi jasno: im więcej przepychu, tym lepiej.
To Peekaboo, które z zewnątrz gra minimalistyczną kartą, a w środku chowa czysty, maksymalistyczny spektakl. I chyba właśnie o to chodzi w dzisiejszej estetyce – żeby moda nie tylko zdobiła, ale też opowiadała historie, zaskakiwała i dawała przyjemność odkrywania. Fendi przypomina, że w świecie, gdzie minimalizm powoli odchodzi w cień, czasem największa frajda kryje się w środku.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement