Teraz burzę rozpętał pomysł Roberta Buciaka ze Stowarzyszenia Zielone Mazowsze, zgodnie z którym w stolicy miałoby stanąć 666 tęczowych ławek. W rzeczywistości kolor nie ma nic wspólnego z ideologią LGBT, a Buciak po prostu uważa, że Warszawa jest nieco zbyt ponura. Mimo to środowiska prawicowe podchodzą do tego wyjaśnienia raczej sceptycznie.
Pomysł nie jest zupełnie nowy, ponieważ w ramach realizacji Kieleckiego Budżetu Obywatelskiego 20 tęczowych ławek stanęło już w Kielcach. Wówczas pomysł poparło 1300 osób i przeznaczono na niego 136 tysięcy złotych. Jednym ze zwolenników był Robert Biedroń. Jak zauważyła w komentarzu jedna z internautek, tęczowa ławka znajduje się również pod duńskim kościołem w Aarhus i "nikomu nie wadzi".
Buciak apeluje, że ławki mogą być "dodatkowym elementem kolorystycznym w Warszawie". Jeżeli jego projekt zostanie oceniony pozytywnie, obiekty pojawią się w stolicy w 2021 roku. Wiele osób zastanawia liczba wskazana przez autora, w wielu kręgach nazywana Liczbą Bestii i kojarząca się z Szatanem. Nieprzypadkowo, ponieważ pojęcie odnosi się do postaci Bestii opisanej w 13. rozdziale Apokalipsy św. Jana.
fot. app.twojbudzet.um.warszawa.pl
Zarzuty są podobne, jak w przypadku projektu kieleckiego. Wśród argumentów przewija się m.in. brak neutralności światopoglądowej, szerzenie ideologii LGBT czy nawet odpychający wygląd ławek. "Gejowskie ławki w szatańskiej liczbie" czy "Kolejny absurd LGBT" to jedne z wielu negatywnych komentarzy. Równie często zresztą inicjatywa jest nazywana "kuriozalną".
Odstraszająca może być także wysoka cena realizacji projektu. Jedna ławka kosztuje niecałe trzy tysiące złotych, przez co cała inwestycja - jeśli dojdzie do skutku - wyniesie niemal trzy miliony złotych. Czy Warszawa rzeczywiście potrzebuje aż tylu ławek? To kwestia sporna, ale w razie niewystarczającego budżetu, pomysł Buciaka z pewnością dałoby się rozłożyć w czasie.