Advertisement

Fotograf Daniel Petryczkiewicz idzie na wojnę z plastikiem w kampanii #NoBeautyInPlastic

Autor: Monika Kurek
25-01-2020
Fotograf Daniel Petryczkiewicz idzie na wojnę z plastikiem w kampanii #NoBeautyInPlastic

Przeczytaj takze

Kryzys klimatyczny jest faktem i coraz więcej osób stara się podejmować choćby niewielkie kroki w celu zneutralizowania zagrożenia. Liczą się małe gesty, takie jak rezygnacja z plastikowych jednorazówek, ograniczenie spożycia mięsa czy segregowanie śmieci.
Przede wszystkim widać zaangażowanie dzieci i młodzieży. Są wściekli, wychodzą na ulice i nie zamierzają pokornie czekać, aż duże koncerny i politycy przedłożą przyszłość naszej planety ponad własny zysk. Dość tego ma również fotograf Daniel Petryczkiewicz, który ponad rok temu rozpoczął projekt #NoBeautyInPlastic. Jego celem jest zwiększenie świadomości na temat szkodliwości plastiku oraz edukacja ekologiczna odbiorców.
Z tej okazji porozmawialiśmy z fotografem o roli młodzieży w obecnym kryzysie klimatycznym oraz prowokacji jako formie docierania do społeczności odbiorców.

Kryzys klimatyczny nie jest sexy

Czy prowokacja jest obecnie jedynym sposobem na przebicie się przez internetowe śmieciowisko i znieczulicę ludzi?
Pomyślmy o tym w taki sposób. Naukowcy alarmują na temat zagrożeń związanych ze zmianami klimatycznymi od lat. Przytaczają badania, pokazują scenariusze, wykresy, liczby. I co? I nic, bo to nie jest sexy. To się w ogóle nie przebija przez medialną wrzawę i ilość informacji w mediach. Nie dociera ani do polityków, ani do zwykłych ludzi, którzy nie są w stanie zrozumieć informacji podawanych w takiej formie. Czy to wina naukowców? Nie, to wypadkowa sposobu przekazu i zalewu informacji. Odpowiadając wprost na twoje pytanie – prowokacja jest jednym z najskuteczniejszych, jeśli nie najskuteczniejszym, sposobem na przyciągnięcia uwagi ludzi.
Zobacz, ja swój projekt #NoBeautyInPlastic prowadzę od ponad roku. Zrobiłem ponad tysiąc zdjęć, wystąpiło u mnie 20 różnych artystów-modeli, byłem ileś razy w śniadaniówkach i pokazałem moją wystawę w Hali Koszyki, a i tak największe zainteresowanie wzbudziła dopiero dziesiąta sesja, w której wzięły udział uczennice warszawskich liceów. To też pokazuje, że kontrowersyjne projekty nie od razu przyciągają uwagę publiczności oraz generują zasięgi. Zdaję sobie sprawę, że nie jestem Anją Rubik, ale nieskromnie powiem, że swoje sesje rozpocząłem grubo ponad rok temu, zanim nasza super modelka wyszła naga z oceanu z foliówką na głowie.
Post z ostatnią sesją został udostępniony ponad 20 tysięcy razy, miał ponad 3 miliony wyświetleń i tysiące komentarzy. Zaskoczyło mnie to. Zwłaszcza że ta sesja miała w ogóle nie powstać. Po wystawie w Koszykach uznałem projekt za zamknięty i chciałem przejść do kolejnego zagadnienia społecznego. Zaangażowanie dziewczyn z Cervantesa mi zaimponowało, więc postanowiłem zrobić z nimi sesję portretową. Zainspirował mnie ich duch młodości. Podziwiam to, co robi Greta Thunberg. Wierzę, że jeśli ktoś ma zmienić przyszłość, to tylko młodzi. Oni mają do tego największą motywację i walczą o lepsze jutro.
Jak pozbyć się szkodliwych nawyków? Jak to wyglądało u ciebie?
Nasze nawyki to nasza druga natura. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy do nich przywiązani. Dla mnie praca nad nawykami była i jest elementem świadomego życia. Nie tylko w kwestiach ekologicznych, ale w ogóle. Jeżdżę samochodem, używam iPhone'a, mój aparat jest – jak każdy – zrobiony z wielu elementów plastikowych, czasem latam samolotem, lecz przykładam dużą wagę do codziennych czynności. Od 4 lat całą rodziną nie kupujemy wody w butelkach jednorazowych i pijemy wodę z kranu. Bez żadnych filtrów.
Nasza córka jest weganką, my również stopniowo odchodzimy od mięsa. Nie używamy jednorazowych reklamówek ani folii, zawsze chodzimy do sklepu ze swoją własną torbą oraz opakowaniami na warzywa luzem i pieczywo. Używamy wielorazowych opakowań, sortujemy śmieci, minimalizujemy zakupy ubraniowe, a także gromadzenie rzeczy.
Tak naprawdę chodzi o żmudną, nudną, codzienną pracę i świadomość tego, co robię, jak robię i gdzie kupuję. Uważam, że słowem roku 2020 powinno być "mniej" (zapożyczone od Sylwii Chutnik, którą pozdrawiam, choć znamy się tylko z Instagrama). We wdrażaniu świadomego życia pomaga skupienie, a jest o nie bardzo trudno w dzisiejszym świecie zdominowanym przez social media. W skupieniu pomaga mi joga, którą praktykujemy z żoną od ponad 4 lat.
fot. facebook.com/danielpetryczkiewiczphoto
Do swojego projektu zaprosiłeś młodzież. Młodzi ludzie szybciej nasiąkają ruchami proekologicznymi i ideologią Grety czy raczej stawiają na wygodę?
Młodzi ludzie to stanowczo mój ulubiony temat. Być może dlatego, że mam dwójkę dzieci, czternastoletnią córkę i siedemnastoletniego syna. Często problemem dorosłych jest to, że nie chcą ich zrozumieć. Próbujemy narzucić im konwenanse, które ukształtowały nas samych. Obecnie wartości takie jak miłość, patriotyzm czy ojczyzna straciły na znaczeniu, a młodzi ludzie próbują na nowo nazwać pewne rzeczy i odczucia.
Pokolenie millenialsów miało to nieszczęście, że nie bardzo miało przeciw czemu się buntować. Młody człowiek natomiast tego buntu potrzebuje. To jak inicjacja na wojownika i musi odbyć się w formie zerwania więzów i zdeptania starego świata. Pokolenie dzisiejszych piętnasto- czy dwudziestolatków buntuje się, stając murem za Gretą Thunberg. Tak jak ja buntowałem się przeciw systemowi komunistycznemu, a pokolenie hipisów buntowało się przeciwko wojnie. Patrzę na nich i widzę, jak bardzo się w to angażują, bo z jednej strony mają coś, w co mogą uwierzyć, z drugiej jest to coś, od czego zależy ich życie i przyszłość. Ja widzę w tym niemalże walkę o przetrwanie!
Jeszcze wracając do ostatniej sesji z licealistkami, bardzo zaimponowała mi ich chęć zrobienia czegoś, czegokolwiek dla naszej planety. Byłem zresztą wraz z moim projektem #NoBeautyInPlastic w dwóch warszawskich liceach, Reytanie i Cervantesie, w których sale były pełne uczniów. Dyskusjom nie było końca, choć dzieli nas przecież bariera pokoleniowa (ja mam już 44 lata). Niesamowita energia.
fot. facebook.com/danielpetryczkiewiczphoto
Co możesz powiedzieć na podstawie swoich obserwacji?
Myślę, że bardzo łatwo oceniamy młodych przez pryzmat tego, że mają wszystko podane na tacy. Ja się w ogóle z tym nie zgadzam i nie chciałbym być w ich skórze. Młodzież często boryka się z trudnymi problemami, o których nie mamy pojęcia. Co więcej, często w ogóle ich nie rozumiemy albo umniejszamy ich ważność. Hejt w internecie czy chorobliwa skłonność do porównywania się z rówieśnikami oraz tym, co widzimy w internecie, często prowadzi do samobójstw. I to nie są odosobnione przypadki. Wiele dzieciaków zmaga się z depresją.
Wystarczy zapytać dowolnego psychoterapeuty czy psychologa. Autoagresja wśród dzieci i młodzieży to plaga naszych czasów. Samookaleczenie występuje najczęściej u dzieci w wieku 11-15 lat, głównie u dziewczyn. Zresztą, nie trzeba szukać daleko. Świetnym przykładem tego, jak bardzo nie rozumiemy młodych, jest "Patointeligencja" Maty, która była policzkiem wymierzonym całemu dorosłemu światu. Według mnie to próba zwrócenia uwagi i prośba o pomoc.
Współcześnie dla młodych ludzi coraz mniej liczy się posiadanie jak największej ilości rzeczy. Zamiast tego stawiają na economy of sharing, zgodnie z którą niemal wszystko można wypożyczyć, dzielić lub robić razem. Mówiąc wprost, przestają potrzebować mieć i właśnie to boli najbardziej ograniczonych kapitalistów stojących na czele wielkich korporacji, bo oznacza to spadek popytu i przestawienie gospodarki na inne tory. Zmiany bolą. Zwłaszcza my, starsi, tych zmian bardzo nie lubimy. Zamiast spróbować się na nie otworzyć i zrozumieć, krzyczymy o lewactwie, pedalstwie i komunistycznej zarazie.
fot. facebook.com/danielpetryczkiewiczphoto

Konsekwencje bezmyślności

– Żyjemy w świecie, w którym efekt motyla to nie filmowa fikcja tylko rzeczywistość. Mamy do czynienia z globalizacją - niestety, jest to globalizacja śmieci. Plastikowa słomka z baru w Warszawie z łatwością trafi na rajską plażę na Bali. Plastikowy kubek po kawie z Nowego Jorku wyląduje na Lazurowym Wybrzeżu. Plastikowa jednorazówka z Tesco zawędruje na najwyższą Górę świata albo wyciągną ją z dna Oceanu – możemy przeczytać w opisie projektu.
Za pomocą prowokujących fotografii Petryczkiewicz zwraca uwagę na problem wszechobecnego plastiku. Zużyte opakowania walają się po ulicach, zwierzęta dławią się od połkniętych zakrętek, a każdy z nas ma w domu szufladę pełną jednorazowych toreb foliowych. Czas zacząć o tym myśleć i przestać przyczyniać się do wszechobecnej konsumpcji szkodliwego plastiku.
W rocznym projekcie fotograficznym wzięło udział 15 utalentowanych artystów-sportowców - tancerzy, akrobatów, joginka, pływaczki synchroniczne, baletnica, kitesurferka, tancerka pole-dance. Ostatnia, najbardziej komentowana sesja, powstała przy udziale sześciu licealistek z warszawskich liceów. Na zdjęciach pozują z produktami zakupionymi w popularnych sklepach takich jak Lidl, Biedronka, Żabka czy Carrefour.
Na zdjęcia można się natknąć na ulicach Warszawy, dzięki wspólnej akcji z ClearChannel Polska. W listopadzie natomiast odbyła się wystawa w Hali Koszyki. Dobra wiadomość jest taka, że w tym roku wernisaże odbędą się także w innych polskich miastach, takich jak Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto czy Katowice.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement