Będziecie mogli usłyszeć ją na żywo już podczas Salt Wave Festiwal, który odbywa się w dniach 19-20 sierpnia na Półwyspie Helskim. Podczas trzeciej edycji butikowego festiwalu w Jastarni wystąpią: RY X, Balthazar, Saint Motel, Łona i Webber + The Pimps, Mery Spolsky, Piotr Zioła, Lime Cordiale i Zalia, Bitamina, Miętha, Franc Moody, Kid Francescoli, The Avalanches DJ SET, Lewis OfMan czy właśnie Ania Leon. Niepohamowany głód wiedzy
Była nieśmiałym dzieckiem. Choć muzyka była w niej od zawsze, scena ją paraliżowała. Teraz, z perspektywy czasu, wie, że musiała do tego dorosnąć. Gdy miała 16-17, to zapisała się na lekcje śpiewu. Po liceum wyjechała na kurs muzyczny do USA, gdzie poznała podstawy teorii muzyki i nauczyła się obycia scenicznego. Przede wszystkim jednak poznała wspaniałych ludzi – muzyków z krwi i kości, którzy otworzyli jej oczy na świat. Po skończeniu kursu przeniosła się do Londynu, gdzie zrobiła licencjat z muzyki współczesnej.
Pobyt w Stanach upłynął jej pod znakiem poszukiwań. Bardzo dużo się o sobie nauczyła i dużo eksperymentowała. Wiedziała, że odnajdzie się w ciemnym, alternatywnym brzmieniu, lecz brakowało jej doświadczenia. Śpiewała dużo coverów, chodziła na zajęcia i ciągle dowiadywała się czegoś nowego. Choć był to bardzo owocny czas, jej praca podlegała ocenie i nie mogła całkowicie być sobą. Zupełnie inaczej było w przypadku studiów w Anglii, gdzie skupiła się na pracy nad własnym materiałem. Wciąż jednak potrzebowała ludzi, z którymi mogłaby nagrać płytę…
Gdy wróciła do rodzinnej Częstochowy, sytuacja nie wyglądała zbyt optymistycznie. Z pomocą niespodziewanie przyszła babcia, która powiedziała mamie Muńka Staszczyka o muzycznych planach Ani. Założyciel kultowego T. Love chętnie się z nią spotkał i… błyskawicznie zachwycił się jej muzyką. To właśnie dzięki niemu poznała Mariusza Obijalskiego i Arka Koperę, czyli producentów, z którymi stworzyła „Łezki”. Tak się złożyło, że była akurat pandemia i mieli trochę wolnego. „Najważniejsze to trafić na dobrych producentów, którzy zrozumieją twoją wizję, wejdą w twój świat i będą go tworzyć razem z tobą” – mówi Ania. I na szczęście jej się to udało!
Ania w ogóle ma ogromne szczęście do ludzi. Chodziła na lekcje gitary do człowieka, który grał z Amy Winenhouse. Innym razem występowała z zespołem w House of Blues, gdzie zwróciła uwagę… współtwórcy utworu „Anaconda” Nicki Minaj. Ów mężczyzna zdobył jej numer od jej kolegi z zespołu i zadzwonił z propozycją występu z pianistą jazzowym Herbie Hencockiem w Hollywood Bowl. Wokalistka Hencocka zachorowała i producent Minaj stwierdził, że Ania świetnie sprawdziłaby się w tej roli. „Byłam w takim szoku, że powiedziałam, że nie mogę, bo wyrywają mi ósemkę” – śmieje się Ania. Oczywiście potem do niego oddzwoniła i powiedziała, że chętnie wystąpi. Niestety ostatecznie do współpracy nie doszło, ponieważ Hencockowi udało się znaleźć gwiazdę wieczoru.
A czemu dark pop? „Słyszę bas, który świdruje w uszach i mam ciary. Zawsze mnie do kręciło” – wyjaśnia z ekscytacją Ania. Kocha występy live i wychowała się na festiwalowych występach na żywo. Empire of the Sun, Crystal Castles, MGMT, Kid Cudi, Kanye West… Była kiedyś na koncercie Yee, podczas którego raper kilkakrotnie śpiewał jedną linijkę, płacząc do mikrofonu. Była zachwycona! Lubi, gdy artyści pokazują na koncertach swoją osobowość i gdy występ na żywo różni się od wersji studyjnej. Można stwierdzić, że jest to jej recepta na porwanie publiczności.
Kilka pytań do...
Open'er, Męskie Granie... Kalendarz Ani pęka w szwach, lecz na szczęście znalazła chwilę, aby wpaść do naszej redakcji i odpowiedzieć na kilka pytań.
Opisz swoją muzykę w 3 słowach.
Ciemna, mocna, elektroniczna.
Jajko czy kura? Co jest pierwsze: melodia czy tekst?
Muzyka. To wyglądało tak, że spotykałam się z producentami i wymienialiśmy się inspiracjami. Mieliśmy playlistę na Spotify, na której było miliard piosenek Potem robiliśmy burzę mózgów i rozmawialiśmy na temat tego, co nam się podoba. Kiedy mieliśmy już muzykę, wracałam do domu, aby napisać tekst. Lubię mieć wszystko przemyślane i nie potrafię wymyślić go na poczekaniu w studio.
Jaka była pierwsza piosenka, jaką napisałaś?
To było całkiem niedawno (śmiech). Studiowałam muzykę popularną w Stanach, a potem kontynuowałam edukację w Anglii. Zapisałam się na zajęcia z pisania piosenek, bo stwierdziłam, że koniecznie muszę się tego nauczyć. Chciałam wiedzieć, jakie to uczucie śpiewać swoją własną piosenkę. No i się przekonałam (śmiech) Robiliśmy projekt, w ramach którego musiałam stworzyć cztery piosenki i zaprezentować je na żywo. Pamiętam, że spędziłam nad tym wiele nocy. Kiedy miałam już wystawioną ocenę, poczułam ogromną ulgę. Byłam z siebie dumna, bo przełamałam się i zaczęłam coś robić.
Wymarzony featuring: polski i zagraniczny.
Zdecydowanie PRO8L3M. Bardzo podoba mi się estetyka chłopaków. Jeśli chodzi o zagraniczny, to moja czołówka to Flume, Kanye West i Sevdaliza.
W jakim miejscu odbyłby się twój wymarzony koncert? Puść wodze fantazji.
Moje marzenia już się spełniają. Męskie Granie, Open’er... Do tej pory szczypię się w ramię, bo nie mogę w to uwierzyć. Bardzo chciałabym zagrać także na Audioriver i mam nadzieję, że w przyszłości to się wydarzy. Ogólnie kiedy myślę o tym pytaniu, to mam w głowie miliard różnych scen. Myślę jednak, że nie chodzi o miejsce, tylko o ilość ludzi. Wyobrażam sobie tysiące ludzi pod sceną i to, że przyszli tylko dla mnie. Ciary! To musi być niesamowite uczucie.
Trzy kawałki, od których nie możesz się oderwać.
Ostatnio bardzo dużo słucham „Get U” Flume. Oprócz tego „Gesaffelstein” OPR i „Pressure” Tove Lo. Nie wiem, czy to nowa piosenka, ale dopiero ostatnio się na nią natknęłam.
Masz możliwość spędzenia dnia ze swoim idolem (żyjącym lub nieżyjącym). Kogo wybierasz i dlaczego?
A mogę dwóch? Jeśli muzyczny, to na pewno Sevdaliza. Bardzo chciałabym wejść w jej głowę i jej świat. Zobaczyć, jak wygląda jej proces artystyczny, przekonać się, skąd czerpie inspiracje. Ona bardzo dba o szczegóły i w jej sztuce nie ma miejsca na przypadek. Jeśli chodzi o idola spoza świata muzyki, to chciałabym spędzić dzień z Timem Burtonem. To człowiek o niesamowitej wyobraźni i niezwykle oryginalnym stylu. Bardzo chciałabym dowiedzieć się, jak on to robi.
Jaką supermoc chciałbyś posiadać? Dlaczego?
Chciałabym wyplewić z ludzi nienawiść. Bardzo przeszkadza mi to, że nie rozumiemy inności. Nie lubimy inności drugiego człowieka, stworzenia. Chciałabym, abyśmy otworzyli się na drugiego człowieka i aby każdy mógł wyrażać siebie, nie musząc zastanawiać się, czy ktokolwiek to zaakceptuje.
Co najbardziej w sobie lubisz? Czego najbardziej w sobie nie lubisz?
Lubię swoją upartość i to, że się nie poddaję. Zawsze uparcie dążyłam do celu, choć często spotykałam się z dużym niezrozumieniem. Cóż, trudno, idę dalej! Trzeba wierzyć w swoją wizję i być pewnym tego, jak chcemy być odbierani. A czego nie lubię? Na pewno tego, że jestem dla siebie bardzo surowa. Często się siebie czepiam. Strasznie mnie to wkurza. Zwłaszcza teraz, gdy dzieje się tyle fajnych rzeczy i powinnam umieć się z nich cieszyć.
Co cię najbardziej wkurza?
Przede wszystkim wkurza mnie bezpodstawna nienawiść. Brak akceptacji i tolerancji wobec innych ludzi. Brak świadomości i zrozumienia, że ktoś może być tym, kim chce – kimś, kto nie wpisuje się w nasze oczekiwania.
Nie samą muzyką człowiek żyje, czyli pozamuzyczne pasje. Jakie są twoje?
Obecnie muzyka zajmuje cały mój czas. Wcześniej miałam różne zainteresowania, ale ostatnio trochę je zaniedbałam. Kocham sztukę, malarstwo. Gdy jeszcze mieszkałam w Londynie, to ciągle chodziłam po muzeach. W ogóle uważam, że muzeum to takie miejsce, które należy odwiedzić kilkakrotnie. Pierwszy raz jest dość przytłaczający. Chcesz wszystko zobaczyć, docenić i wejść w wizję artystów, co jest niemożliwe w tak krótkim czasie. Żeby zachłysnąć się wystawą, musisz mieć czas na konfrontację ze swoimi emocjami oaz przemyślenie wszystkiego. Warto dać sobie kilka dni,
Facebook, TikTok i Instagram. Dlaczego?
Instagram. Wydaje mi się, że Instagram jest najbardziej artystyczny. Mogę budować na nim swój wizerunek i pokazywać to, co mi się podoba. Bardzo go lubię i korzystam z niego najczęściej. TikTok to dla mnie kompletna świeżynka i wciąż próbuję go zrozumieć (śmiech).
Wybiera...
Monika Kurek, czyli dziennikarka K MAG-a od 2019 roku. Jako nastolatka prowadziła fankluby polskich popowych artystek. Jest maniaczką kina indie rodem z Sundance, popkultury z lat dwutysięcznych, psów corgi oraz kryminałów Joanny Chmielewskiej.