Pamiętacie odcinek „Seksu w wielkim mieście", w którym bohaterki wyruszają na baby shower swojej dawnej, szalonej przyjaciółki, która jednak wybrała spokojne życie w Connecticut? Tą byłą królową imprez mogłaby być Billie (Sarah Shahi), protagonistka nowego serialu Netflixa „Sex/Life". Billie jest psycholożką i ma klasycznie „poukładane" życie - bogatego i przystojnego męża, dwójkę uroczych dzieci oraz piękny, ogromny dom (właśnie we wspomnianym Connecticut).
Bohaterka tęskni jednak za czasami studiów, kiedy imprezowała na potęgę i nie musiała martwić się o troski życia codziennego. Brakuje jej również seksu bez zobowiązań oraz dawnego partnera Brada (Adam Demos), producenta muzycznego, z którym jej życie było o wiele bardziej ekscytujące. Billie zaczyna więc opisywać swoje wspomnienia w pamiętniku, który oczywiście dostaje się w ręce jej męża. To jednak nie koniec, ponieważ Brad powraca do życia Billie jako... chłopak jej najlepszej przyjaciółki. W efekcie tworzy się trójkąt miłosny, a sprawy szybko się komplikują.
Sam pomysł zaprezentowania wizji, w której kobieta nie jest usatysfakcjonowana spokojnym życiem na przedmieściach u boku męża i dzieci, nie jest niczym złym. W końcu nie wszystkim pasuje ustalona wizja stereotypowej rodziny i jak wiadomo, ile ludzi, tyle gustów. Krytycy jednak słusznie zwracają uwagę, że sprowadzanie wyborów Billie do tego, z którym mężczyzną się spotykać, nie jest szczególnie wyzwalające.
Niektórzy twierdzą również, że serial tworzy sztuczne podziały. Zresztą już w zwiastunie pada teza, jakoby „osoba, która daje ci bezpieczeństwo, nie mogła być tą samą osobą, która sprawia, że jesteś podekscytowana". Pomimo tych zarzutów, „Sex/Life" znajduje się w czołówce najchętniej oglądanych produkcji Netflixa w kilkudziesięciu krajach i choć sezon drugi wciąż nie został potwierdzony, fani serialu raczej mogą być spokojni. W końcu nie bez przyczyny „365 dni" stał się międzynarodowym hitem Netflixa, prawda?