„Po »The Voice of Poland« dużo jeździłem po Polsce, grając koncerty. Byłem królem scen Polski B! Dostawałem wówczas strasznie dużo alkoholu – nalewek swojskich, bimbru. Kiedyś dostałem pozytywkę, w której zamiast baletnicy był kościotrup. Po otwarciu pozytywki leciała dziwna, przerażająca muzyka. Dostawałem też dużo rysunków, karykatur”, wspomina Arek w rozmowie z K MAG-iem.
W 2019 roku wydał swój debiutancki album „Po tamtej stronie”, promowany przez poruszający utwór „Rocznik 92” – osobisty manifest Arka o depresji wśród młodych.
Alternatywne korzenie i komercyjny sukces
Dwa lata później ukazał się jego drugi krążek „Lumpeks”, na którym znalazły się hity takie jak „Antarktyda” oraz „Idealny syn”, a także „Dzieci z prowincji”, czyli duet z Mery Spolsky. Wraz z drugim albumem przyszedł komercyjny sukces. „Lumpeks” dotarł do 43. miejsca na oficjalnej liści sprzedaży w Polsce!
„To był taki moment, gdy mieliśmy dwa duże hity w radiu. Mogliśmy pójść za ciosem i wydać jeszcze kilka piosenek utrzymanych w takim klimacie, ale pomyślałem sobie, że nie chcę odcinać kuponów od tego, co już było. Nie podobało mi się, że ludzie przyczepiali mi łatkę artysty mainstreamowego, bo wywodzę z offu. Stwierdziłam, że z nowym krążkiem zaryzykuję i zrobię wszystko od początku. Wiedziałem, że będzie ciężej, bo muszę dotrzeć do nowych odbiorców. Nowa muzyka jest nieco trudniejsza, więc musimy się trochę bardziej napracować. Kiedy mi się uda kogoś do tego przekonać, to czuję ogromną satysfakcję. Promowanie muzyki jest jak kampania polityczna”, wyjaśnia nam.
Do wszystkich złamanych serduszek
Swój nowy album „Zaległości w miłości” Arek zadedykował „wszystkim złamanym serduszkom”. Artysta zwraca uwagę, że zaległości w miłości to niezwykle obszerny temat i zastanawia się, skąd mamy wiedzieć, czy już jest za późno, czy nasza tęsknota za przeszłością jest uzasadniona i czy stratę powinniśmy rozważać w kategorii końca świata, czy traktować ją jako nowe rozdanie i nadzieję na lepsze.
„Stworzenie tej płyty zajęło jakieś 14 miesięcy – to mój dotychczasowy rekord. Zawsze, gdy łączę siły z nowym producentem, to w jakiś sposób zmienia się sposób pracy. W przypadku »Zaległości miłości« ja i producent Paweł Zalewski pracowaliśmy partnersko przy każdy utworze. Spotykaliśmy się i tworzyliśmy muzykę od początku. Jeśli chodzi o melodie, to ten album znacznie różni się od poprzedniego. »Lumpeks« był osadzony w ejtisach i dominowały tam brzmienia elektroniczne. Na nowym krążku flirtuję z mocniejszymi brzmieniami, bardziej organicznymi. Bardzo mi się to podoba, zwłaszcza w wersji live, gdzie można nieco bardziej zaszaleć z gitarą. W ogóle ciekawostka: nagrałem ok. 30 piosenek na ten album”, mówi Arek.
Album „Zaległości w miłości” łączy szlachetne, gitarowe brzmienia, beatlesowskie harmonie i echa brit-popowych klimatów. Jego pierwszą zapowiedzią był numer „Najsmutniejszy człowiek świata” – historia chłopca, który ciągle gdzieś ucieka. Gdy już ma dość, nagle znikąd pojawia się impuls, który zmusza go do działania. Totalny reset, pozwalający mu dostrzec wszystko to, do czego nie chce już powrócić.
Przed premierą dostaliśmy jeszcze trzy kawałki: protest song „Włoski Strajk”, energetyczne „24H” oraz uzależniający „Motel”. Producentem muzycznym albumu jest Paweł Zalewski. Za miks i mastering odpowiada Marcin Gajko.
A co Arek mówi o pracy z Pawłem?
„Przy »Zaległościach w miłości« pracowałem z Pawłem, z którym nie znałem się wcześniej. To był strzał w dziesiątkę. W moim przypadku praca z bliskimi lub znajomymi zupełnie się nie sprawdza, bo bardzo trudno jest wyegzekwować to, czego się oczekuje. Często się pobłaża... A przecież jest to praca, za którą ktoś dostaje wynagrodzenie i każdy musi dać z siebie 100 proc.”
Od piątku 4 sierpnia „Zaległości w miłości” jest dostępny w sklepach i w serwisach streamingowych.
fot. Maciej Edelman, mat. pras. Kayax