Advertisement

Bez niej nie byłoby Swinging Sixties ani minispódniczek. Powraca Barbara Hulanicki, ikona lat 60-tych

22-03-2021
Bez niej nie byłoby Swinging Sixties ani minispódniczek. Powraca Barbara Hulanicki, ikona lat 60-tych

Przeczytaj takze

Trudno zgadnąć, jak wyglądałby Londyn w latach 60-tych bez BIBY i Barbary Hulanicki. To ona sprawiła, że minispódniczki w różową kratę, garnitury z aksamitu i kapelusze z szerokim rondem stały się znakiem rozpoznawczym Swinging Sixties. Barbara konsekwentnie utrzymywała ceny BIBY na poziomie przystępnym dla ówczesnej młodzieży. Pod koniec lat 60-tych dom towarowy BIG BIBA przy 99 Kensington High Street odwiedzało ponad milion osób tygodniowo, a w tłumie można było wypatrzeć Twiggy, Yoko Ono, Davida Bowie czy Freddiego Mercury.
Dziś, prawie pół wieku od zamknięcia BIBY, światu prezentuje się HULA. To dorosła, dojrzalsza wersja BIBY. Można się pokusić o stwierdzenie, że stworzona dla dzieci dziewczyn, które kupowały BIBĘ w latach 60-tych i 70-tych. Te dzieci mają dzisiaj mniej więcej 40 lat i stanowią jedną z najprężniejszych grup nabywczych w sektorze mody. To piękna kontynuacja i dopełnienie cyklu, który aż miło i wesoło się obserwuje.

W nowym świecie

Barbara Hulanicki ma w zwyczaju wyprzedzać współczesnych sobie projektantów. Jak BIBA zapoczątkowała sprzedaż wysyłkową i fast fashion, tak HULA ma szansę stać się pionierem w systemie sprzedaży i dystrybucji tworzonym oraz zarządzanym w wirtualnej rzeczywistości. Barbarze partneruje w tym przedsięwzięciu BrandLab360, jedna z pierwszych i najbardziej zaawansowanych platform zarządzania dystrybucją w przestrzeni wirtualnej. Na współpracę z jej twórcami, Danem O’Connellem i Jennifer Drury, projektantka zdecydowała się już w trakcie pierwszej rozmowy podczas tygodnia mody w Miami w maju 2019 roku. Kolekcje HULI nie będą dostępne w sprzedaży detalicznej online. Będzie można je zakupić w wybranych sklepach i butikach, zarówno tych znajdujących się już w sieci dystrybutorów BrandLabu, jak i nowych, które zgłoszą chęć współpracy. Optymizm i determinacja Barbary, Dana i Jennifer pozostają niewzruszone nawet w obliczu największego kryzysu w branży od lat.
– W internecie możesz kupić przykładowo bieliznę, ale przy prawdziwych zakupach chodzi o przeżywanie emocji. Sama obecność w butiku i obcowanie z modą sprawiają, że czujesz dreszcze, nawet jeśli nie zamierzasz niczego kupować. Tego, moim zdaniem, ludziom już bardzo brakuje, mówi Hulanicki.
Przeniesienie całokształtu biznesu do wirtualnego świata to odpowiedź HULI na coraz bardziej przejmującą dyskusję o odpowiedzialności mody. Możliwość obejrzenia kolekcji i poznania każdego jej aspektu w 3D to dla kupców nie tylko oszczędność czasu i środków, ale także możliwość znacznego zmniejszenia śladu węglowego swojej działalności. Taki model zarządzania dystrybucją pozwala również na dotarcie do znacznie większej liczby potencjalnych kupców i dystrybutorów rozlokowanych w najdalszych stronach świata. Kolejnym ukłonem w stronę zrównoważonej mody jest zastosowanie bawełny organicznej czy dżerseju o sprawdzonym pochodzeniu.
Pierwsze prace nad HULĄ zaczęły się jeszcze przed pandemią, a przymiarki udało się zorganizować w Miami, gdzie Barbara mieszka od 1987 roku. Sesję wizerunkową w Londynie nadzorowała już zdalnie – od makijażu, przez włosy, aż po pozy, bo, jak sama mówi, nie jest w stanie ścierpieć póz współczesnych modelek.
– Dziewczyny w katalogach BIBY ustawiały się tak, aby ubrania dobrze pokazać –, konstatuje Hulanicki.
Zdjęcie z kampanii HULI
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, następne do sfotografowania będą buty i sneakersy? Czy HULA – śladami BIBY – będzie rozwijać swoją działalność o kolejne akcesoria i dekorację wnętrz?
– Nigdy nie mówię „nie”. Po prostu nie wiem jeszcze, jak to wszystko będzie wyglądać [po pandemii]. Na razie cieszę się na każde spotkanie z nowymi ludźmi i na sam fakt, jak emocjonalne i ekscytujące jest tworzenie mody i to w nowym wymiarze – podsumowuje projektantka.
/tekst: Cathy Nhung/
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement