Hasło „charkowska szkoła fotografii” wywołuje najczęściej skojarzenia historyczne: kilku artystów, którzy zmienili oblicze ukraińskiej fotografii. Łączył ich sprzeciw wobec socrealizmu, zerwanie z dozwoloną tematyką, „złe” zdjęcia, będące obrazem kiepskiej rzeczywistości wokół. Chcieli skończyć z uporządkowanymi kadrami, przekształcali istniejące zdjęcia (własne, ale i znalezione) – składając je w kolaże czy kolorując na różne sposoby. Pokolenie fotografów urodzonych w latach trzydziestych i czterdziestych dwudziestego wieku, choć trudno sprowadzać ich praktyki artystyczne do jednego mianownika, zapisało się w historii. Tworzone przez nich zdjęcia i kolaże fotograficzne krytycznie odnosiły się do obowiązującej opowieści o życiu w Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej, by później prezentować – nie zawsze piękny – obraz przemian społecznych po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Pod tym zbiorczym terminem kryją się także kolejne generacje fotografek i fotografów działających we wschodniej Ukrainie czy związanych z tamtejszą sceną artystyczną, a nie faktycznie istniejąca szkoła. Jak zdjęcia Borysa Michajłowa, Olega Malewanego czy Aleksandra Supruna z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych oddziałują na kolejne pokolenia artystów? Patrząc na prace najmłodszych fotografek i fotografów wiązanych z charkowską szkołą fotografii, można na ten temat wysnuć różne wnioski – niektórzy z nich wracają do tradycji reportażu społecznego, inni odnoszą się do konceptualnego podejścia do fotografii, kolejni interesują się estetyką wykorzystywaną przez różnych twórców wcześniejszych pokoleń. Od początku istnienia termin termin ten służył raczej za parasol, pod którym kryli się indywidualiści, na własną rękę poszukujący osobistych języków: czy kadrując oficjalne życie na inny sposób, czy kolorując znalezione zdjęcia albo tworząc fotomontaże.

Na czym w takim razie zasadza się połączenie między pierwszymi członkami „szkoły” a jej aktualnym pokoleniami? Zapytana o to Yulia Krivich, fotografka urodzona w Ukrainie, ale pracująca w Warszawie, mówi:
– „W Polsce mieszkam już od dziewięciu lat i dopiero po przeprowadzce zaczęłam się interesować fotografią. Jednocześnie jednak to właśnie cykle Borysa Michajłowa – obok zdjęć Nan Goldin – były dla mnie jedną z pierwszych i najmocniejszych inspiracji. Mogłabym powiedzieć, że zdjęcia Michajłowa to niemal część mojego DNA: urodziłam się i dorastałam w Dnieprze, niedaleko Charkowa. Cykle takie jak Case History z późnych lat dziewięćdziesiątych trafiają do mnie mocno, ponieważ przedstawiają rzeczywistość, którą znam z dzieciństwa, dobrze mi znane postaci, krajobrazy i sytuacje. Kiedy sama zaczęłam fotografować, to właśnie z twórcami ze szkoły charkowskiej czułam rodzaj połączenia. Odkrywanie tych zdjęć było dla mnie też związane z moją własną tożsamością – chociaż jako artystka zaczynałam już w Polsce, czuję przynależność zarówno do polskiej, jak i do ukraińskiej sceny artystycznej.”
Chociaż więc fotografie tworzone przez współczesnych artystów i artystki ze wschodniej Ukrainy powstają w różnych gatunkach i estetykach, łączy je wspólne doświadczenie autorów – wrażliwość wizualna kształtowana przez życie w podobnych miejscach w tym samym czasie. Fotografki i fotografowie tacy jak Yulia Kazban, Yulia Krivich, Polina Karpova, Siergey Melnitchenko czy Julia Po, odpowiadają na nie na różne sposoby – nie zawsze bezpośrednio odnosząc się do niego w swojej sztuce.
Współczesne pokolenie artystów tworzy już w zupełnie innym świecie – ich punktem odniesienia nie już jest socrealistyczna fotografia, a pochód pierwszomajowy dawno przestał być obowiązkowym punktem programu. Ale – podobnie jak wcześniejsze generacje – młodzi artyści uważnie obserwują rzeczywistość dookoła. Michajłow w latach dziewięćdziesiątych pokazywał sieroty pod Związku Radzieckim, ludzi, którzy w wyniku upadku imperium zostali bezdomni. Roześmiani, choć z niekompletnym uzębieniem, ubrani jakby przypadkiem, pozowali fotografowi do zdjęć w trakcie codziennych czynności: wizyt na bazarze, stania w kolejkach, w trakcie jedzenia, picia i palenia papierosów, niezależnie od grupy wiekowej.

Dwadzieścia lat później Julia Po na dokumentowała tymczasowe barykady, stawiane w trakcie Majdanu (efektem tej pracy był wydany w 2014 roku album „Barricade”). Worki z piaskiem przytrzymują na nich europalety i metalowe płotki, ludzie wspinają się na nie po drabinie – prowizorka, ale jednak skuteczna. Yulia Krivich w swoim cyklu „Daring and Youth” towarzyszy życiu pseudokibicowskiej bandy o tytułowej nazwie, złożonej byłych żołnierzy i prawicowych bojówkarzy: jej bohaterowie, tak jak bezdomni ze zdjęć Michajłowa, są pełnowymiarowymi postaciami. Fotografka, chociaż daleko jej do gloryfikacji działań tytułowej Zuchwałości i Młodości, pokazuje ich nie tylko w trakcie chuligańskich akcji, ale także podczas zwykłych spotkań, imprez w niczym nie różniących się od tych odbywających się w innych szerokościach geograficznych, robienia zdjęć na Instagrama. Zamiast obrazów udowadniających tezę, Krivich pokazuje członków Zuchwałości i Młodości jak przeciętnych millenialsów, którzy między pracą, podróżami i imprezami, są członkami nacjonalistycznej bojówki.
Bohaterowie cyklu Sergeya Melnitchenko „Schwarzenegger is my idol” (2012) spędzają wolny czas na siłowni, żeby dzięki intensywnym ćwiczeniom przybliżyć się do ideału – umięśnionego ciała. Tytuł serii sugeruje, że punktem odniesienia dla młodych chłopców w postsowieckim miasteczku jest postać ucieleśniająca american dream, celebryta i polityk widziany na ekranie telewizora czy komputera. Nastolatki na zdjęciach doskonaląc swoją muskulaturę, pracują jednocześnie nad uczestnictwem w innej rzeczywistości, znanej z hollywoodzkich filmów akcji. Tu jednak – inaczej niż dla członków Młodości i Zuchwałości – marzenia prowadzą ich najwyżej do osiedlowej siłowni, gdzie ćwiczą w męskim gronie. Fotograf proponuje im nietypową dokumentację ich wysiłków: młodzi kulturyści pozują mu rozebrani i roześmiani, jakby sama sesja miała przybliżyć ich do Schwarzeneggera.

Znakiem upływu czasu jest jednak nie tylko obecność amerykańskiej popkultury – także świat fotografek i fotografów ulega zasadniczym przemianom. Yulia Krivich mówi:
– „Charkowska szkoła fotografii powstała dzięki spotkaniom w ramach regionalnego klubu fotograficznego i powołaniu do życia grupy Vremya. Od samego początku tworzyli ją mężczyźni – ich żony czy partnerki pojawiały się na zdjęciach, działały jako kuratorki, organizatorki wystaw, pomagały w ich pracy, ale rzadko pojawiały się na pierwszym planie. Ważną rolę odegrała choćby Vita Michaiłowa, żona Borysa, która pomagała mu przy tworzeniu zdjęć, jako ktoś w rodzaju producentki. Teraz sytuacja się zmieniła, nie tylko w Ukrainie, ale i na świecie. Wśród studentów uczelni artystycznych przeważają dziewczyny, sztuką zajmuje się coraz więcej kobiet – nie inaczej jest na ukraińskiej scenie fotograficznej, w młodym pokoleniu widać wiele utalentowanych fotografek.”
We współczesnej generacji przeważają artystki. Sięgają po różne języki i estetyki – Krivich nie odżegnuje się ani od społecznego zaangażowania, ani od rejestrowania obrazów na granicy między dokumentem, a inscenizacją; Polina Karpova łączy doświadczenie projektantki i kostiumografki z pracą fotograficzną; nieco starsza Anya Bocharova celuje w czarno-białe zdjęcia uliczne, dokumentując życie w byłych republikach radzieckich. Pierwsi twórcy charkowskiej szkoły fotografii tworzyli podobnie – między kolażami Aleksandra Supruna, poetyckimi pracami Eugenya Pavlova, aktami Jury Rupina, a cyklami Michajłowa, trudno mówić o wspólnym mianowniku. I teraz mowa bardziej o środowisku, którego członkowie (dziś raczej – członkinie) wzajemnie się wspierają.
Zasadnicza różnica polega na tym, że współczesne pokolenie fotografów nie zawsze mieszka już w Charkowie, coraz częściej pracuje i pokazuje swoje zdjęcia nie tylko w Ukrainie. Zarówno Yulia Krivich, jak i Polina Karpova czy Sergey Melnitchenko byli laureatami sekcji ShowOff (poświęconej młodym twórcom) krakowskiego Miesiąca Fotografii, wszyscy wymienieni biorą udział w międzynarodowym obiegu sztuki. Możliwości prezentacji prac, które w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ograniczał się do Związku Radzieckiego i krajów satelickich (ważnym punktem odniesienia dla twórców z Charkowa były sceny polska i litewska), dziś są niemal nieograniczone. Miasto we wschodniej Ukrainie pozostaje jednak punktem odniesienia dla kolejne konstelacji artystek i artystów.