Advertisement

Śmieszne, dziwne, niewytłumaczalne. Rozmawiamy z Moniką Stpiczyńską, która zbiera kadry Google Street View z całej Polski

Autor: Zuzanna Gralewicz
03-03-2020
Śmieszne, dziwne, niewytłumaczalne. Rozmawiamy z Moniką Stpiczyńską, która zbiera kadry Google Street View z całej Polski

Przeczytaj takze

Złośliwcy powiedzą, że jest jak zdrowie – ten tylko się dowie jak jest cenna, kto ją straci. Na szczęście jednak rozwój techniki pozwala nam dziś docenić uroki ojczyzny w sposób niemal namacalny, a jednak nie wychodząc nawet z domu. Nie wierzycie? Sprawdźcie kolekcję zdjęć z Polski zebraną przez Monikę Stpiczyńską. Jest tylko jeden haczyk – wszystkie one pochodzą z kamer Google Street View.
W galerii znaleźć można wiejskie biznesy, małomiasteczkowe uciechy, sielskie dzieciństwo i wszystkie kolory, na jakie odmalować można wielką płytę. Jakie są prawa rządzące osiedlowymi lożami plotkarskimi? Czy w Płocku piasek jest warunkiem koniecznym dla zaistnienia piaskownicy? Co w Hołówkach Dużych robią panie pracujące w sklepie spożywczo-przemysłowym ABC w trakcie przerwy? A przede wszystkim: czy pan z Radomia poszedł z psem na spacer do parku, czy też może zapodział się gdzieś po drodze? Na te i wiele innych pytań odpowiada konto Moniki Stpiczyńskiej.
Radom. Poland.street.siew.
Monika jest artystką wizualną – na codzień mieszka w Białymstoku, gdzie razem z mężem prowadzi firmę zajmującą się realizacją filmów krótkometrażowych. Oprócz tego tworzy analogowe kolaże, projektuje okładki książek i tworzy ilustracje do artykułów dziennikarskich, a wszystkie swoje prace publikuje na koncie instagramowym@zlepki.collages. Jej najnowszy – i jeden z ulubionych – projektów to konto@poland.street.view, na którym zobaczyć można wszystkie niewytłumaczalne, śmieszne i dziwne lub klimatyczne i nostalgiczne kadry z Polski, które znalazła na Google Street View. Monikę pytamy o to, jak się to wszystko zaczęło.
Jak wpadłaś na taki pomysł?
Monika Stpiczyńska: Na pomysł, żeby założyć profil Poland.street.view wpadłam totalnie przypadkowo. Przygotowywałam się do wyjazdu, miałam zlecenie na Śląsku. Szukałam lokacji do filmu, który mieliśmy tam nagrać, więc pomyślałam, że sprawdzę tę miejscowość na Google Street View. Chwilę pojeździłam ludzikiem po mapie i pomyślałam, że mogę objechać całą Polskę na ekranie komputera, robić screeny tego, co mi się spodoba i publikować je w internecie – to była taka klasyczna „żarówka”, która zaświeciła mi się nad głową, jak w kreskówce.
Od razu wpadłam jak śliwa w kompot, pięć pierwszych dni spędziłam non-stop przed komputerem, od rana do nocy klikając i szukając ciekawych kadrów. Nie mogłam się od tego oderwać. Po tych pięciu dniach dostałam nawet jakiejś kontuzji nadgarstka, nie mogłam dłużej trzymać w dłoni myszki.
Jednak od tamtej pory systematycznie poświęcam czas na swoje podróże i niezmiennie uważam to za mega fascynujące zajęcie. Uzależniłam się od tego niesamowitego uczucia, które daje mi takie jeżdżenie po Polsce na ekranie komputera czy telefonu i szukanie ciekawych kadrów – czuję się wtedy detektywem, szpiegiem, podróżniczką, poszukiwaczką skarbów i fotografką dokumentalną w jednym.
Płock: betonowa piaskownica bez piasku. Poland.street.view
Szukasz kadrów nietuzinkowych, zabawnych, a może wymownych? Jakim kluczem doboru się posługujesz?
Nie mam jakichś konkretnych wytycznych odnośnie tego, czego szukam. Rzadko zdarza mi się narzucić sobie jakiś temat: fajne wizualnie domki, tablice ogłoszeniowe na wsi, postacie w oknach, przystanki. Ale to wszystko przy okazji, bo zdecydowanie najbardziej interesują mnie ludzie i ich życie.
Woj. małopolskie. Google.street.view.
Jakie aspekty życia codziennego inspirują cię najbardziej? Masz jakieś ulubione kadry?
Nie ma lepszego uczucia niż to, kiedy nie spodziewam się znaleźć niczego ciekawego, a zupełnie przypadkiem trafiam na coś takiego, od czego czuję aż ścisk w brzuchu – wtedy wiem, że to będzie dobre zdjęcie. Na przykład: jestem na jakiejś ciemnej drodze i nagle stoi przede mną dwóch małych chłopców z wielkimi, zabawkowymi karabinami. Albo gdzieś na wsi pod płotem śpi mężczyzna, a zaraz obok niego, w takiej samej pozycji, śpi pies. Inny mężczyzna wiezie na dwukołowym wózku stertę brudnych materacy, a na tych wszystkich materacach leży przeszczęśliwy dzieciak. Albo mężczyzna w Bytomiu rozdaje dzieciom watę cukrową, którą robi dla nich w bagażniku swojego samochodu.
Takich znalezisk jest mnóstwo i to są moje ulubione zdjęcia – to są właśnie takie kadry dla których prowadzę ten profil. Najlepsze jest to, że gdybym chciała sama wymyślić jakieś fajne zdjęcie z ludźmi w roli głównej, upozować ich, to na większość takich pomysłów sama bym nawet nie wpadła. A jednak rzeczywistość okazuje się dużo ciekawsza niż to, co moglibyśmy próbować sobie wymyślić.
Bytom. Poland.street.view.
Dziś rano na chybił trafił kliknęłam jakąś wieś na północy Polski, a tam na czyimś podwórku stoją cztery duże postacie – cała kapela, zrobiona z pozbijanych brzozowych pieńków. Mają ręce i nogi, oczy, skrzypce i gitarę. Czy wymyśliłabym sobie coś takiego? Nigdy – a jednak ktoś gdzieś nie tylko o tym pomyślał, ale też to wykonał i postawił na swoim podwórku, a ja zupełnie przypadkiem to odnalazłam.
A masz jakieś ulubione regiony Polski?
Szczerze mówiąc: nie wiem. Bardzo lubię Bytom, cały Śląsk, Podlasie, ale tak naprawdę przynajmniej kilka razy w tygodniu zachwycam się jakąś nową miejscowością. Poza tym przede mną jeszcze wiele godzin „zwiedzania”. To, co odwiedziłam do tej pory, to jest pewnie jakaś jedna tysięczna tego, co jeszcze mam do obejrzenia.
Najciekawsze jest to, że czuję się, jakbym w tych wszystkich miejscach była naprawdę. Jakbym poznała klimat każdej wsi i miasteczka, w których „jeździłam”. Kiedy ktoś w rozmowie pyta mnie: „czy byłaś kiedyś w Jeleniej Górze?”, to mam ochotę odpowiedzieć że tak – mimo, że tak naprawdę nigdy tam nie byłam. Mogę opowiedzieć, jak wygląda życie na osiedlu w Bytomiu i gdzie w Łodzi są najbardziej oblegane przez dzieci trzepaki.
To nigdy nie jest tak, że zaglądam do centrum miejscowości i po robocie. Zawsze zapuszczam się w jakieś najmniej uczęszczane uliczki, „chodzę” między blokami, zaglądam między garaże, zwiedzam obrzeża miast – i zawsze znajduję coś, co mnie zaskakuje i zachwyca.
Jelenia Góra. Poland.street.view.
Jaka filozofia stoi za tym projektem?
Uważam że te moje kadry są właściwie najczystszą formą fotografii dokumentalnej. Przyłapuję tych ludzi na różnych rzeczach, przyłapuję ich w miastach, na wsiach, w drodze ze sklepu, na balkonie, na własnym podwórku, na trampolinie, w piaskownicy. Samochód z kamerą Google zrobił im zdjęcie, a oni w większości przypadków pewnie nawet o tym nie wiedzieli.
Ten ktoś z samochodu złapał na tych ujęciach sekundy czyjegoś życia i było to tak bardzo dokumentalne i szczere, że bardziej chyba już być nie mogło. Nikt nie dbał tam o kadr, nikt nie przejmował się światłem, nikt nie pozował, nie krępował się przed obiektywem, nie uśmiechał sztucznie, nikt nie mówił, że nie chce być na zdjęciu. Po prostu przejeżdżający samochód zarejestrował najprawdziwsze życie tych ludzi – a ja teraz ich odnajduję.
Hołówki Duże. Google.street.view.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement