Britney Spears od wielu lat zmaga się z problemami psychicznymi. W 2008 roku sąd zdecydował się przydzielić jej kuratelę ojcu, Jamiemu Spears. Od tego czasu piosenkarka jest pozbawiona praw rodzicielskich i nie ma dostępu do własnego majątku. Spears próbowała odwołać się od decyzji i wnioskowała, aby jej kuratorem została menedżerka Jodi Montgomery. Od kilku lat działa także ruch #FreeBritney, zapoczątkowany przez fanów wokalistki. Mimo to, do dziś gwiazda pozostaje ubezwłasnowolniona.
W dniu premiery dokumentu „Framing Britney Spears” Twitter zalały hasztagi #WEARESORRYBRITNEY.
Film ukazuje trudne, choć często zapomniane, wydarzenia w życiu gwiazdy muzyki pop, po których artystka wciąż próbuje się podnieść.
Można powiedzieć, że wokalistka dorastała pod okiem paparazzi. Często spotykała się z niewygodnymi pytaniami oraz była krytykowana za każde, nawet najmniejsze potknięcie. Dziennikarze nie mieli skrupułów, by pytać ją o to, czy jej piersi są sztuczne, a żona byłego gubernatora Maryland, Kendel Ehrlich, przyznała kiedyś, że gdyby miała okazję, to zastrzeliłaby wokalistkę. Obecnie trudno wyobrazić sobie, aby jakakolwiek osoba publiczna była tak traktowana.
Fani i bliscy Britney twierdzą, że jest ona więziona wbrew własnej woli, a jej ojciec specjalnie przedłuża kuratelę, aby mieć nad nią kontrolę. W obecnej sytuacji każda aktywność artystki na social mediach jest odbierana jako starannie zaplanowane działanie opiekuna Spears, na które ona sama nie ma zbyt dużego wpływu.
Okazuje się, że Britney Spears może wypatrywać światełka w tunelu. Jeżeli zmiany wejdą w życie i kalifornijskie prawo ulegnie nowelizacji, osoby znajdujące się pod kuratelą będą miały prawo do wyboru lub zmiany swojego prawnika oraz uzyskają doradcę prawnego, który ma za zadanie aktywnie działać na rzecz poprawy jakości życia klienta.
Pozostaje więc czekać na rozwój wydarzeń i liczyć na to, że artystka uwolni się od krzywdzącego wyroku sądu sprzed 13 lat.