Advertisement

„Szon patrol” – patologia czy znak czasów?

Autor: Magda Chemicz
11-09-2025
„Szon patrol” – patologia czy znak czasów?
Rzeczniczka Praw Dziecka zwróciła się do przedstawicieli META i TikTok z prośbą o wyłapywanie i usuwanie kont i postów powiązanych z nowym trendem. Mimo to, „szon patrole” terroryzują polskie miasta.
„Szon patrole” to kilkuosobowe grupy nastolatków, które w przestrzeni publicznej wyszukują „szony”, nagrywają je lub robią zdjęcia – a następnie publikują w sieci bez zgody bohaterek. Wspomniany „szon” to skrót od wulgarnego określenia „kur**szon”, kierowanego do osób, które zdaniem oceniających ubierają się zbyt wyzywająco, co w domyśle ma znaczyć, że prowadzą bujne życie seksualne.
Trudno oszacować skalę problemu, bo według raportu Rzeczniczki Praw Dziecka większość profili znika z sieci do 24 godzin od utworzenia. Cały czas jednak powstają nowe.

Skąd się bierze to patologiczne zjawisko

W ostatnich latach radykalna prawica zyskuje coraz większe poparcie, również wśród młodych osób. Przede wszystkim mężczyzn. Wielu socjologów snuje tezy, że wynika to z kompleksów i poczucia utraty kontroli. „Szon patrole” można więc interpretować jako próbę wzmocnienia swojej pozycji.
Po żółte kamizelki z napisem „szon patrol” sięgają także dziewczynki. Tutaj psychologowie doszukują się innej przyczyny – poczucia, że lepiej gnębić, niż być gnębionym. Niemałą rolę odgrywa też system w którym dziewczynki się wychowywały. System, który pokazuje, że poczucie własnej wartości można zbudować na uwadze chłopców.

Powrót do przeszłości

Patriarchat kształtuje społeczeństwa od tysięcy lat – jego przejawy można odnaleźć już 3000 lat p.n.e., a jego wpływ widoczny jest do dziś. Mówiąc o patriarchacie mówimy też o ograniczeniu wolności seksualnej kobiet - na przykład gwałt małżeński został uznany za przestępstwo dopiero w 1997 roku, a dopiero nowelizacja Kodeksu Karnego z 2024 zmieniła definicję w taki sposób, że do stwierdzenia gwałtu wystarczy brak zgody. Dotychczas konieczne było udowodnienie użycia siły lub groźby.
Ograniczenie kobiecej seksualności widać także w stygmatyzacji – czego idealnym przykładem są „szon patrole”. Kobieta, a częściej młoda dziewczyna nie musi nawet być aktywna seksualnie, żeby doświadczyć hejtu – wystarczy krótka spódniczka, spodenki sportowe czy odkryty brzuch. Często jednak ubiór nie ma znaczenia – chodzi tylko o pokazanie dominacji.
„Szon patrole” próbują wzmocnić patriarchalne założenie, że kobieta ma się mieścić w pewnych ramach – nie może być za odważna ani zbyt wyzywająca. Młodzi chłopcy biorący udział w chorej zabawie ustawiają siebie w roli sędziów, którzy z niewiadomego powodu uważają, że mają prawo oceniać obce dziewczyny.

Przecież to tylko zabawa…

Bagatelizowanie tego zjawiska uczy młodych, że krzywdzenie innych może być formą zabawy. Mimo to w sieci zobaczyć można masę zdjęć przedstawiających dorosłych w odblaskowych kamizelkach z nieszczęsnym napisem.
Wartości przekazywane wraz z żółtą kamizelką znacząco odbiegają od miłości i wolności dla wszystkich. Młode osoby, od dziecka przejawiające skrajnie konserwatywne zachowania, z dużym prawdopodobieństwem wyrosną na radykałów, nie biorących pod uwagę emocji drugiego człowieka. A czy takich ludzi potrzebujemy w naszym społeczeństwie?
Choć autorzy profili traktują to jako zabawę, ich działania mogą mieć poważne konsekwencje prawne. Taka zabawa to realne upokorzenie, strach i trauma dla ofiar patroli. Zarówno większość oprawców, jak i ofiar to dzieci. Ze względu na młody wiek uczestników, w większości nieprzekraczający 17 roku życia, odpowiedzialnością mogą być obarczeni również ich rodzice.
Problem „szon patroli” to nie chwilowa moda, ale sygnał alarmowy. Pokazuje, że młodzi ludzie chłoną skrajne narracje i reprodukują stare, patriarchalne schematy w nowych formach. A to oznacza, że szkoła, rodzice i państwo mają do odrobienia bardzo poważną lekcję.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement