Advertisement

W kolejce do Rayi. Dlaczego pragniemy związku z celebrytą?

Autor: Agnieszka Sielańczyk
10-09-2025
W kolejce do Rayi. Dlaczego pragniemy związku z celebrytą?
Raya – platforma, którą media ochrzciły mianem „Tindera dla celebrytów” – przyciąga nie tylko gwiazdy, ale miliony zwykłych śmiertelników gotowych czekać miesiącami na akceptację swojej aplikacji. Z 2,5 miliona osób na liście oczekujących, stała się ona czymś więcej niż narzędziem do randkowania – jest to status symbol naszych czasów.
Fenomen Rayi wykracza daleko poza proste pożądanie sławy. To skomplikowane zjawisko psychologiczne, gdzie splata się kilka potężnych mechanizmów. Pierwszy z nich to pararelacje – jednostronne więzi emocjonalne, które nawiązujemy z postaciami medialnymi. Badania pokazują, że związki parasocjalne są dobrowolne, zapewniają towarzystwo i kształtują się pod wpływem atrakcyjności społecznej – dokładnie jak prawdziwe przyjaźnie.
Dla młodego pokolenia, które dorastało obserwując życie influencerów przez Instagram Stories, granica między „prawdziwą” znajomością a pararelacją stała się płynna. Kiedy widzisz, jak twoja ulubiona aktorka pije kawę w tej samej kawiarni co ty, kiedy znasz jej kota po imieniu i wiesz, że ma alergię na orzechy – czy to naprawdę takie dziwne, że chciałbyś z nią porozmawiać?

Ekonomia niedostępności

Tylko 8% aplikantów zostaje zaakceptowanych na Raya, co czyni ją „nieco trudniejszym orzechem do zgryzienia niż Harvard Business School”. To nie przypadek – to precyzyjnie zaprojektowana strategia marketingowa wykorzystująca jedno z najpotężniejszych narzędzi psychologicznych: niedobór.
Daniel Gendelman, założyciel aplikacji, stworzył coś, co można nazwać ekonomią aspiracji. Niedobór jest jednym z najskuteczniejszych narzędzi psychologicznych, a Raya wykorzystuje go perfekcyjnie. Raya oferuje coś rewolucyjnego – odmowę. Ta odmowa staje się pożądana sama w sobie. Ci, którzy zyskują dostęp, często reklamują ten fakt w rozmowach towarzyskich, a pragnienie wzrasta wśród wykluczonych. Członkostwo w Raya nie jest tylko o randkowaniu – to sygnał społeczny, dowód na to, że jesteś kimś ważnym.

Generacja „w lewo”

Paradoksalnie, boom Raya przypada na moment, gdy pokolenie Z masowo ucieka od aplikacji randkowych. Badanie Forbes z 2024 roku wykazało, że ponad 75% przedstawicieli pokolenia Z czuje się wypalonych korzystaniem z aplikacji randkowych takich jak Hinge, Tinder czy Bumble.
W raporcie Hinge z 2024 roku wielu przedstawicieli pokolenia Z wymienia strach przed odrzuceniem i byciem „żenującym” wśród swoich głównych obaw. To pokolenie, które ma problem z narażaniem się na odrzucenie w sposób tak bezpośredni jak randkowanie.
Młodzi ludzie nie uciekają jednak od technologii – uciekają od jej bezosobowości. 45% pokolenia Z i 35% millenialsów uważa znalezienie kogoś o podobnych zainteresowaniach za główne wyzwanie w randkowaniu online. W przeciwieństwie do masowych aplikacji, gdzie algorytm pokazuje każdego w promieniu 50 kilometrów, Raya obiecuje, że każdy profil został starannie wybrany.
Ta pozorna demokratyzacja elitarności – gdzie influencer z TikToka może zostać zaakceptowany szybciej niż miliarder bez followersów – odzwierciedla fundamentalną zmianę w tym, jak definiujemy status społeczny. W epoce mediów społecznościowych nową walutą stała się uwaga.

To iluzja

Najbardziej intrygującym aspektem fenomenu Rayi jest to, jak zmienia nasze postrzeganie celebrytów. Aplikacja sprzedaje iluzję, że gwiazdy są „dostępne” – należy być tylko wystarczająco cool, aby zostać zaakceptowanym. Związki parasocjalne mogą poszerzyć sieci społeczne i oferować poczucie towarzystwa na wiele innych sposobów. Ale czy naprawdę chcemy randkować z celebrytami? Czy może chcemy poczuć się jak celebryci? Raya sprzedaje nie tyle dostęp do gwiazd, co fantazję o byciu jedną z nich. Użytkownicy płacą nie za szansę na randkę z Benem Affleckiem, ale za możliwość powiedzenia:
„Jestem na tej samej aplikacji co Ben Affleck”.
Fenomen Rayi ujawnia fundamentalną prawdę o ludzkich pragnieniach: potrzebujemy ekskluzywności, żeby czuć się wyjątkowi. Kiedy każdy ma dostęp do wszystkiego, wartość zyskuje to, czego nie można mieć. Czy to jednak zdrowa ewolucja kultury randkowej? Ponad 90% pokolenia Z zgłasza frustrację z powodu aplikacji randkowych, a Raya oferuje rozwiązanie przez jeszcze większą ekskluzywność. To jak leczenie pragnienia wodą morską – chwilowo satysfakcjonuje, ale długoterminowo pogarsza problem.
Czy to dobry kierunek? Być może Raya nie jest problemem, ale objawem. W świecie nieskończonych wyborów młodzi ludzie desperacko szukają ram, które pomogą im te wybory ograniczyć. I może właśnie o to chodzi – nie o randkowanie z gwiazdami, ale o poczucie, że jesteśmy wystarczająco dobrzy, aby w ogóle być w grze.
FacebookInstagramTikTokX
Advertisement