Tech neck
Kiedy patrzymy na Avę, widzimy katalog schorzeń zawodowych XXI wieku. Jej sylwetka przypomina znak zapytania – przód głowy niemal dotyka klatki piersiowej, ramiona osunięte do przodu tworzą charakterystyczną krzywiznę, którą specjaliści ochrzcili mianem „tech neck”. To efekt codziennego pochylania się nad smartfonem przez średnio siedem godzin dziennie, co według badań Stanford University prowadzi do nieodwracalnych zmian w układzie kostno-szkieletowym.
Skóra Avy opowiada własną historię destrukcji. Nierówny koloryt, przedwczesne zmarszczki i charakterystyczne przebarwienia to rezultat chronicznej ekspozycji na światło ring light – tego samego, które ma nadawać influencerom anielskie blaski. Dermatolodzy ostrzegają, że intensywne oświetlenie LED, szczególnie w połączeniu z nieustannym nakładaniem i zmywaniem makijażu do kolejnych sesji i nagrań, przyspiesza procesy starzenia skóry nawet o 40 procent.
Oczy Avy – czerwone, opuchnięte, z ciemnymi kręgami sięgającymi niemal policzków – to efekt cyfrowego zmęczenia wzroku. Badania Amerykańskiego Stowarzyszenia Optometrycznego pokazują, że twórcy treści spędzają przed ekranami średnio 12-15 godzin dziennie, narażając się na syndrom suchego oka, zaburzenia akomodacji i chroniczne stany zapalne.
Ofiara popularności
Najbardziej uderzającym elementem wyglądu Avy są jej przerzedzone włosy – skutek trakcyjnego łysienia, choroby charakterystycznej dla branży beauty. Ciągłe noszenie ciężkich przedłużeń, codzienne stylizacje wymagające silnych lakierów i gorących narzędzi, plus stres związany z utrzymaniem wizerunku online prowadzą do systematycznego uszkadzania mieszków włosowych.
Dr Sarah Chen, trycholog z UCLA, które analizowała przypadki influencerek z Los Angeles, zauważa niepokojący trend:
„Widzimy 25-letnie kobiety z problemami typowymi dla osób po pięćdziesiątce. To konsekwencja traktowania włosów jak scenografii, nie jak żywej tkanki”.
Filtry prawdy
Paradoksalnie, im bardziej zaawansowane stają się technologie retuszu, tym większy nacisk odczuwają twórcy treści, by ich rzeczywisty wygląd odpowiadał wyretuszowanym zdjęciom. Prowadzi to do zaburzeń dysmorficznych, które u influencerów występują aż trzy razy częściej niż w populacji ogólnej, zgodnie z raportem Uniwersytetu w Bostonie z 2024 roku.
Ava to również efekt „fillerowej spirali” – nadużywania zabiegów kosmetycznych w próbie dorównania własnym przefiltrowanym zdjęciom. Chirurdzy plastyczni odnotowują lawinowy wzrost powikłań związanych z nieprofesjonalnymi zabiegami wykonywanymi między sesjami zdjęciowymi.
12 procent
Za cyfrowymi sukcesami influencerów kryje się brutalna prawda ekonomiczna. Tylko 12 procent twórców treści zarabia wystarczająco, by pokryć podstawowe koszty życia z samych mediów społecznościowych, jak pokazuje raport Influencer Marketing Factory z 2024 roku. Pozostali funkcjonują w stanie permanentnego stresu finansowego, który dodatkowo pogarsza ich stan zdrowia.
Wyścig o uwagę algorytmów zmusza do publikowania treści o coraz bardziej ekstremalnych porach – influencerzy ruszają z pierwszymi postami już o piątej rano i kończą pracę często po północy. Taki tryb życia prowadzi do zaburzeń cyklu dobowego, które specjaliści nazywają już „syndromem influencera”.
Cena sławy
Model Ava to nie science fiction. W Korei Południowej, kraju o najwyższym wskaźniku użytkowania mediów społecznościowych, ortopedzi odnotowują 300-procentowy wzrost przypadków „smartphone spine” wśród osób poniżej 30. roku życia. Ava to lustro, w którym branża influencerska może zobaczyć swoją prawdziwą twarz – nie tę przefiltrowaną i wyretuszowaną, lecz naznaczoną realnym kosztem cyfrowego stylu życia.
Być może nadszedł czas, by przestać idealizować zawód, którego ciemne strony zaczynają przypominać choroby zawodowe z epoki industrialnej – tyle że zamiast pyłu węglowego mamy niebieskie światło, a zamiast hałasu fabryk – nieprzerwany szum powiadomień.