1. Meble, czyli design inspirowany PRL-em
Kto nigdy nie zastanawiał się nad zakupem krzesła w stylu vintage, niech pierwszy rzuci kartą Ikea Family. Wzory przemysłowe z lat 50. i 60. nie znikają z kawalerek millenialsów, a kultowy już fotel 366 według designu Józefa Chierowskiego na aukcjach (po renowacji) potrafi śmiało przekroczyć pułap 1000 zł.
Jeśli jednak statystyczny “iks” nie pokusi się o wydanie trzeciej części swojej wypłaty z B2B na fotel rodem z PRL-u, innym guilty pleasure może się okazać smukły regał à la Rajmund Hałas z 1959. Nadaje się do loftu, kawalerki, czy pokoju 3 × 4 m i nadal wygląda, jak golfy Steve’a Jobsa – minimalistycznie i z klasą nawet w 2021.
2. Gastronomia i kluby, czyli lokale z nutą przeszłości
Mimo że lockdown znacznie przetasował gastronomiczną mapę niejednego ośrodka, millenialsi jeszcze zawitają w progach stylizowanych na lata 80. kafeterii, barów, restauracji oraz klubokawiarni. Trend wyczuł m.in. Kuba Wojewódzki, rozszerzając swoją sieć inspirowaną tytułem Wajdy z 1960., z jednej strony nie opuszczając nadal silnego pod tym względem Powiśla, lecz z drugiej – wchodząc do Wrocławia, czy wkrótce Gdyni.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku lokali na Nowym Świecie (zarówno od strony Krakowskiego Przedmieścia, jak i Muzeum Narodowego), czy miejscówek rozsianych po Nowej i Starej Pradze. Skąd siła motywów z dzieciństwa naszych rodziców? Dla niektórych po prostu egzotyka, dla innych – próba wyrwania się z gąszczu sieciówek.
3. Alkohole, czyli tradycja spotyka się ze współczesnością
I tutaj pojawia się schemat z punktu powyżej – coś innego, coś staro-nowego, coś, czego próżno szukać w barach na Mazowieckiej. Czy rok 2021 będzie łaskawy również dla alkoholi z nutą przeszłości? W tej kategorii wyróżniają się co najmniej dwie linie, które są warte krótkiej przerwy od leżaków w okolicach ronda de Gaulle'a.
Mowa głównie o motywach kraftowych, którymi może się pochwalić spółka BZK Alco. Brand nawiązuje m.in. do dzielącej niczym Łęcka lektury ze szkoły średniej (marka “Wokulski”) oraz tych szlachetniejszych motywów rodem ze średniowiecza (“Folwark Janików”). Pierwsze zaskoczenie? Odważny miks z klasykami. Drugie? Warianty eko czy finezyjne łączenie smaków.
4. Filmy, czyli Marvel jest ok, ale “Chłopaki nie płaczą” lepsze
Zwłaszcza kino z lat 90. i 00. może być spokojne o miejsce na podium najpopularniejszych klasyków. Nawet w dobie Netflixa starsze produkcje wśród millenialsów cieszą się na tyle dużą popularnością, że równolegle z wersem Skepty, można rzucić cytatem z “Psów”, czy “Kilera”. Pomimo romansu ze streamingiem, rok 2021 daje również nadzieję na powrót pokazów plenerowych.
A w plenerze “Chłopaki nie płaczą” i “Czas surferów” są tak samo pewne, jak kolejna płyta Taco Hemingwaya w okolicach sierpnia. Wniosek? Motywy ze wczesnokapitalistycznej Polski zadomowiły się zarówno w pełnoprawnie millenialsowej sztuce, jak i w okolicach barów nad Wisłą, gdzie, jak opisywał Filip Szcześniak, “na każdym rogu Telepizza, Żabka lub Carrefour/ Moje oczy i ten misz-masz są jak Pawlak i Kargul”.
5. Gry, czyli “Pac-Man” vs. “Wiedźmin”
A w obliczu nadal zamkniętych barów, kin i sklepów vintage? Do łask wróciły i będą wracać gry z lat 80. i 90. Pomimo głośnych premier ostatnich miesięcy, w roku 2021 nie zabraknie nostalgicznych wycieczek w kierunku nieco przykurzonych Nintendo i kultowego Pegasusa. O ile ciężej będzie zmieścić w tzw. mikro-studiach cały automat, przenośne konsole nadal są hypeowanym gadżetem.
Tytuły? Oczywiście nieśmiertelny “Pac-Man”, “Super Mario Bros.”, a dla cierpliwych – “Tetris”. Oprócz przygód Geralta z Rivii millenialsi chętnie przysiądą do “The Legend of Zelda”, wysublimowanej, jak ostatnie “GTA” “Contry”, a skończą na “Mortal Kombat” i “Doomie”.
Rok 2021 to nie tylko widmo kolejnych aktualizacji Messengera, czy stopniowego odchodzenia millenialsów z otchłani Tik Toka. O ile sama wizja kredytu hipotecznego nadal spędza sen z powiek typowego “igreka”, to retro trunki, Cezary Pazura w latach świetności, czy klubokawiarnie nie odejdą tak szybko do przysłowiowego lamusa.