Pod koniec 2014 roku ukazał się jej długo wyczekiwany drugi album studyjny „Sucker". Wszyscy zastanawiali się wówczas, czy Charli XCX stanie się gwiazdą na miarę Katy Perry, Lady Gagi czy Miley Cyrus. Na szczęście Charlotte poszła swoją drogą i dwa lata później zaserwowała nam futurystyczną EP-kę „Vroom Vroom". A dalej było już tylko lepiej.
Dziś Charli XCX jest uznawana za wizjonerkę, która odważnie eksperymentuje z formą i chętnie flirtuje z mainstreamem. Doskonale widać to na krążku „Crash", który ukazał się w marcu tego roku i który bardzo różni się od elektronicznego „How I'm Feeling Now" (2020).
Charli wjechała w pop jak Hanka w kartony i było to bardzo przyjemne zderzenie. Od inspirowanego latami 80. „Baby", przez figlarne „Yuck" oraz energetyczne „Used to Know Me" z samplami „Show Me Love (Stonebridge Mix) Robin S. i „Beg For You" z Riną Sawayamą samplujące „Cry For You" September. „Crash" to bardzo spójny i świadomy album, co docenił m.in. nowozelandzki prezenter Zane Lowe. „Idealny album Charli XCX" – trafnie podsumował Lowe.
Podczas piątkowego występu Charli XCX na Orange Warsaw Festival królowały głównie piosenki z „Crash". Koncert otworzył utwór „Lightning", a artystce towarzyszyło dwóch przystojnych tancerzy w rozchełstanych białych koszulach. Frekwencja dopisała i fani chętnie skakali w rytm znanych i mniej znanych piosenek. Efektu dopełniała choreografia, która momentami przypominała... pijane tańce na imprezie. Muszę przyznać, że tańcząca Charli była dla mnie spory zaskoczeniem, ponieważ jej poprzednie koncerty były dużo bardziej spontaniczne. Czy to źle? Absolutnie nie!
Dotychczas byłam na czterech koncertach Charli. Widziałam ją dwukrotnie, gdy występowała jako support Katy Perry podczas Prismatic World Tour. Później byłam na jej solowym koncercie w londyńskim Shepherd's Bush Empire w ramach trasy promującej album „Sucker" oraz koncercie w warszawskiej Stodole z płytą „Charli". Jednego jestem pewna: każdy jej kolejny występ jest jeszcze lepszy. Charli jest zmienna i nieustannie się rozwija. Poszukuje, eksperymentuje i przesuwa kolejne granice.
Choć podczas piątkowego występu na Orange Warsaw Festival 2022 Charli wciąż była trochę chora i wspomagała się playbackiem, to dała naprawdę świetne show. Oprócz kawałków z „Crash" mogliśmy usłyszeć również największe hity z poszczególnych er muzycznych Charli, w tym m.in. „Boys", „I Love It", „Vroom Vroom", „Boom Clap" czy „Unlock It". Moim faworytem było oczywiście wykonanie „Vroom Vroom", podczas którego Charli szalała po scenie ubrana w puchatą kurtkę typu bomber oraz ciemne okulary. Koncert zakończył się szalonym wykonaniem „Good Ones", czyli pierwszego singla promującego „Crash".
Podsumowując, bawiłam sie znakomicie i już wyczekuję z niecierpliwością powrotu Charli do Polsku. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że następnym razem spotkamy się podczas solowego koncertu w intymnym klubie. It's Charli, baby!