Zaostrzenie praw aborycjnych w Alabamie spowodowało protesty w całych Stanach Zjednoczonych. Stosunkiem głosów 25 do 6 aborcja jest możliwa wyłącznie w sytuacji zagrożenia życia matki. Jeśli lekarz zdecydowałby się przeprowadzić zabieg, grozi mu kara pozbawienia wolności do 100 lat. Ani gwałt, ani kazirodztwo nie dają kobiecie prawa do dokonania aborcji. Nowelizację podpisała gubernator stanu Alabama, Kay Ivey.
Rihanna umieściła na swom Instagramie zdjęcia głosujących z podpisem: "Spójrzcie. Ci idioci podejmują decyzje za kobiety w Ameryce". Wywołała do tablicy również panią gubernator: "Kay Ivey, wstydź się!".
W takich stanach jak Georgia, Missouri, Kentucky, Ohio czy Missisipi kontrowersję budzi ustawa o nazwie "heartbeat bill". Według ustawy aborcja jest nielegalna od momentu, gdy lekarz jest w stanie usłyszeć bicie serca. Kobiety zareagowały burzliwymi protestami – często wykorzystywanym strojem podczas marszów był kostium z "Opowieści Podręcznej", popularnego serialu na podstawie książki Margaret Atwood. Swoje oburzenie, poza internautami, wyraziły też gwiazdy Hollywood. Popierają ich organizacje pro-choice, które mają nadzieję na odrzucenie ustaw przez Sąd Najwyższy. Wcześniej, aborcja była legalna przez cały okres trwania ciąży, na mocy sprawy sądowej Roe konta Wade z lat. 70. Mamy do czynienia z próbą podważenia tego prawa.
Oprócz dobrze znanych haseł: "Mój wybór, moje ciało", przeciwnicy podkreślają dużo ważniejsze zagrożenie: zakaz nie zmniejszy liczb wykonywanych aborcji. Zmusi jednak kobiety do zejścia do podziemia, co zagrozi ich życiu oraz zdrowiu. Aktorka Busy Phillipps ("I Feel Pretty", "White Chicks") umieściła w mediach społecznościowych hashtag #YouKnowMe, zachęcając dziewczyny do dzielenia się swoimi historiami związanymi z aborcją. Efekt, który udało jej się uzyskać, jest piorunujący.
Wśród gwiazd, które zdecydowanie potępiły ustawę jest Reese Witherspoon, Lady Gaga, Billie Eilish czy Natalie Portman. Jeszcze zanim prawo weszło w życie w stanie Georgia, środowisko artystyczne przygotowało petycję. Ponad 100 znanych nazwisk zapowiedziało bojkot stanu. Nie będą tu występować ani przyjeżdżać. Czy dotrzymają słowa? Przekonamy się.
Do protestu dołączyła także Emily Ratajkowski:
Forma, którą wybrała, spotkała się z mieszanymi uczuciami. To o tyle paradoksalne, że w jej proteście chodzi o brak możliwości dokonania wyboru przez kobiety. Czy krytyka wyboru formy protestu nie mija się z celem?
