Mentalność stadna
Ludzie mają skłonność do podążania za tłumem. I w momencie kryzysu nie ma w tym nic złego. Jeśli jednak świadomie wybieramy konformizm, bo tak jest łatwiej, a wygoda często wygrywa z indywidualnością, to powinna zaświecić się nam czerwona lampka.
W postrzeganiu rynkowym mentalność stadna znaczy, że jednostki często podejmują decyzje na bazie obserwacji innych, a nie dogłębnej analizy. Dlatego wysyłanie paczek PR-owych do osób obdarzonych zaufaniem społecznym działa tak dobrze. Popatrzmy na magazyny modowe. Połowa tekstów polega na opisaniu, co miała na sobie konkretna celebrytka i gdzie można kupić podobny produkt.
I to wszystko dla pieniędzy. Bo to się klika, bo to ma potencjał reklamowy. Ale czy możemy obwiniać magazyny za preferencje ich czytelników?
Stadność jest tym, co powoduje że trendy mogą utrzymywać się dłużej i wybijać się bardziej, niż sugerowałby zdrowy rozsądek. Im więcej osób kupuje, tym bardziej produkt jest widoczny, co motywuje jeszcze większą ilość ludzi do zakupu. Jest to blisko powiązane z FOMO. Skoro wszyscy mają, to może coś mnie omija jak ja nie mam?
Problemem jest nie tylko skala, ale wiek konsumentów
Gdy w pociągu zobaczyłam dziewczynkę w wieku wczesnoszkolnym z torebką, do której doczepiona jest popularna maskotka z Pop Mart, poczułam w brzuchu nieprzyjemny ścisk. To był moment, w którym uderzyło mnie, jak wcześnie zaczynamy uczyć dzieci, że wartość mierzy się tym, co można pokazać innym. Uczucie zyskało na intensywności gdy usłyszałam jej rozmowę z mamą, w której dziecko mówiło, że nienawidzi tych stworków i uważa, że są upiorne, ale chce mieć czym się chwalić przed koleżankami.
Czy pozwalając dzieciom na kontakt ze sztucznie kreowanymi potrzebami nie tworzymy pokolenia skrajnych konsumentów?
Już Gen-Z niejednokrotnie ma z tym problem. Ekspozycja na nieustannie zmieniające się trendy generuje w nas potrzeby, o których naturalnie nawet byśmy nie pomyśleli. Wielu dorosłych ulega i kupuje coraz to nowe przedmioty. Jak więc, skoro nawet dorośli mają z tym problem, ma się chronić dziecko, którego mózg jeszcze nie jest w pełni ukształtowany?
Podstawą jest to, jak definiujemy szczęście
Od małego uczymy się, że nieodłączną częścią szczęścia jest sukces, najlepiej finansowy. Kierowani tą myślą idziemy przez życie i podejmujemy wybory, które często nie dadzą nam spełnienia, ale są racjonalne. Bo przecież zarobimy więcej, będziemy mogli żyć na wysokim poziomie i wtedy, w wolnym czasie zająć się naszą pasją.
Nie bierzemy tylko pod uwagę, że wysokie zarobki najczęściej wiążą się z brakiem wolnego czasu.
Żeby czuć przynależność kupujemy, zamiast robić. Podstawą naszej tożsamości, znowu, jest to co mamy. Nieustannie biegniemy za marchewką, którą jest nowy, modny przedmiot. Ale marchewka nie zostaje taka sama na długo. Trendy pędzą i zanim się obejrzymy, to, co udało nam się złapać jest passé. Więc zaczynamy gonitwę na nowo.
Tradycyjny cykl trendu składa się z 5 elementów: wprowadzenie, wzrost, szczyt, spadek i przestarzałość. Jeszcze parę lat temu cykl ten trwał lata, a wcześniej nawet dekady, dzięki czemu trendy były na czasie przez znaczną ilość czasu. Dzisiaj, od początku do końca ten cykl trwa parę tygodni, a trendy znikają w mgnieniu oka.
Skoro trendy zmieniają się szybciej niż kiedykolwiek, to może prawdziwym luksusem XXI wieku nie jest nadążanie, tylko odwaga, by wreszcie zwolnić?