Christian Munch był lekarzem wojskowym, który ożenił się z Laurą Bjølstad – kobietą o połowę od niego młodszą. Medycyna XIX wieku była bezradna wobec gruźlicy, a Christian patrzył, jak choroba systematycznie zabiera mu najbliższych. Najpierw w 1868 roku zmarła Laura, Edvard miał zaledwie pięć lat. Potem przyszła kolej na ulubioną siostrę artysty, Johanne Sophie, która zmarła na tę samą chorobę w wieku 15 lat.
Christian nie był zwykłym lekarzem. Jego pozytywne zachowanie wobec dzieci zostało przyćmione przez chorobliwy pietyzm. Edvard pisał później:
„Mój ojciec miał temperament nerwowy i był obsesyjnie religijny – do granic psychoneurozy. Po nim odziedziczyłem nasiona szaleństwa".
Syfilis jako klucz do twórczości
Biografowie Muncha odkryli ciemną stronę jego stosunku do kobiet i własnego ciała. Według Bodila Stensetha, autora biografii „Pakten. Munch — en familiehistorie”, malarz miał wiedzę o jakiejś genetycznej lub wenerycznej chorobie, którą zaraził go ojciec. To miało skłonić go do zawarcia z siostrami paktu, że nigdy się nie ożeni i nie spłodzi dzieci.
Uznaje się też, że Edvard Munch chorował na syfilis – a choroba ta miała być powszechnym źródłem nienawiści artystów do kobiet. W jego obrazach kobiety często występują jako wampirzyce – nieprzypadkowo. Syfilis w tamtym okresie był nie tylko chorobą fizyczną, ale społecznym piętnem, które niszczyło psychikę artystów fin de siècle.
Edvard Munch, Medicine Bottle and Spoon (1877)
Ze śmiercią mu do twarzy
W domu Munchów śmierć nie była abstrakcją – była codziennością. Obraz „Śmierć w pokoju chorego” w drobiazgowy, a zarazem surowy sposób obrazuje odejście najstarszej córki Munchów. Na obrazie widzimy całą familię: głowę rodziny, Christiana Muncha – lekarza bezradnego w obliczu powolnego gaśnięcia kolejnej najważniejszej w jego życiu kobiety; rodzeństwo Sophie oraz ciotkę Karen.
Edvard Munch, Śmierć w pokoju chorego
Ten obraz nie jest jednak typowym przedstawieniem śmierci. Munch maluje ją z kliniczną precyzją, ale też z emocjonalną brutalnością. „Chore dziecko” jest z kolei malarską reprezentacją cierpienia Muncha w związku z długotrwałą chorobą i śmiercią jego o rok starszej siostry Sophie.
Edvard Munch, Chore dziecko
Trupy w szafie
Edvard odziedziczył po rodzicach niechciane cechy. W notatkach pisał, że matka przekazała mu kruchość fizyczną, a ojciec słabość psychiczną i skłonność do obłędu. Jedna z młodszych sióstr Muncha, Laura, została zdiagnozowana z chorobą psychiczną w młodym wieku.
Artysta żył w ciągłym strachu przed dziedziczeniem rodzinnej „klątwy”. Munch napisał później:
„Odziedziczyłem dwóch najbardziej przerażających wrogów ludzkości – dziedzictwo suchot i szaleństwa”.
W pracach Muncha krew nie jest symbolem – jest materiałem. Jako nastolatek cierpiący na zapalenie oskrzeli, obserwował jak „w płucach pojawiła się krew – objaw gruźlicy”. Ta fizyczna obecność krwi w jego własnym ciele przełożyła się na sposób malowania. W „Krzyku” artysta opisywał tło:
„Chmury niczym krew i języki ognia zwisają nad błękitno-czarnym fiordem i miastem”.
Życie ukazane jest w obrazach Muncha jako choroba – w nieodwołalny sposób śmiertelna. To nie była metafora, ale medyczna diagnoza świata, postawiona przez syna lekarza, który całe życie obserwował agonię swoich najbliższych.
„Choroba, Szaleństwo i Śmierć, te czarne anioły czuwające nad moją kołyską, nie opuściły mnie przez całe życie”, powiedział Munch krótko po swoich 70. urodzinach.
Ostatecznie sztuka Muncha stała się tym, czym medycyna jego ojca nigdy nie była – skutecznym lekarstwem. Nie na gruźlicę czy syfilis, ale na współczesny ból egzystencjalny. Jego obrazy stały się diagnozą epoki, postawioną przez artystę-medyka, który patrzył na świat oczami syna lekarza i pacjenta jednocześnie.
Edvard Munch, Na Łożu Śmierci
Ironią losu było, że artysta, który przez całe życie malował śmierć i choroby, zmarł spokojnie we śnie z przyczyn naturalnych – zatrzymania krążenia wywołanego prawdopodobnie przez infekcję układu oddechowego, której nabawił się malując swój ostatni obraz. Miał 80 lat.
źródło: theartnewspaper.com