W tym sensie można odnieść wrażenie, że marki modowe doskonale odczytały nastroje społeczne i aktualną sytuację ekonomiczną i właśnie dlatego tak chętnie odwołują się do świata kulinariów. Łącząc modę z jedzeniem, nie tylko zbliżają się do codziennych emocji odbiorców, ale też podsuwają subtelny komunikat: luksus może być prosty, przyjemny i znajomy – jak ulubiony deser.
Coraz więcej luksusowych marek nie ogranicza się jedynie do projektowania ubrań, ale tworzy własne miejsca gastronomiczne, które stają się integralną częścią brandowego doświadczenia. Prada i Tiffany & Co. otworzyły eleganckie kawiarnie sygnowane własnym logo (w Mediolanie, Londynie, Szanghaju i Dubaju), serwujące firmowe kawy i wypieki. Yves Saint Laurent poszło o krok dalej, uruchamiając własną restaurację Sushi Park Paris, która specjalizuje się m.in. w autorskim sushi. W tym przypadku jedzenie nie jest dodatkiem, ale kolejnym kanałem komunikacji marki, pozwalającym klientom „dosłownie skosztować” luksusu.
Jedzenie od dawna stanowi ważny element marketingu marek, szczególnie w ostatnich latach, ponieważ marki takie jak Ralph Lauren angażują fanów w kawiarnie i nagradzają najlepszych klientów wystawnymi kolacjami.
Równolegle jedzenie staje się motywem estetycznym w kampaniach i prezentacjach kolekcji. Jacquemus w jednej ze swoich kampanii całkowicie zrezygnował z pokazywania ubrań – zamiast stylizacji wykorzystał chleb tostowy oraz kostkę masła, tworząc sensualny, kulinarny obrazek, który zastąpił klasyczną modową narrację. Loewe promowało kolekcję zdjęciami cytryn, pomidorów i owoców przypominających rzeźby – surowców wizualnych, z którymi odbiorcy natychmiast się utożsamiają.
Z kolei Marine Serre zaprezentowała kolekcję na wybiegu stylizowana na powrót z zakupami z supermarketu – modelki przechadzały się z wózkami i torbami pełnymi świeżych warzyw, co przywoływało na myśl legendarny pokaz Chanel Karla Lagerfelda z 2014 roku, kiedy cały wybieg zamieniono w hiperrealistyczny butik spożywczy. W każdym z tych przypadków jedzenie nie jest jedynie rekwizytem – staje się emocjonalnym symbolem komfortu, bliskości i codzienności, który pomaga luksusowym markom komunikować się z odbiorcą w bardziej intymny, zmysłowy sposób.
Coraz częściej jedzenie przestaje być jedynie składnikiem posiłku, stając się materiałem projektowym. Nie chodzi tu o innowacyjne skóry z grzybów czy ananasa, lecz o dosłowne wykorzystanie produktów spożywczych w projektach – kreacje niemal niemożliwe do codziennego noszenia, za to idealnie nadające się do zdobywania nowych followersów na Instagramie. Viralowe buty Chanel wykonane z cukinii stały się przykładem zacierania granicy między modą, performansem a sztuką kulinarną. Młodzi projektanci sięgają po liście warzyw, suszone owoce czy makaron jako materiał konstrukcyjny, a jedzenie przestaje być tylko rekwizytem – wchodzi w skład samej tkaniny, stając się medium eksperymentu i wyrazu artystycznego
Już w czasach renesansu duże ilości jedzenia były motywem aspiracji i symbolem obfitości. W podobny sposób marki modowe wykorzystują jedzenie jako rekwizyt w kampaniach marketingowych. W momencie, gdy ceny artykułów spożywczych rosną niemal z każdym mrugnięciem oka, widok ogromnych ilości soczystych warzyw i owoców nabiera dodatkowego, społecznego znaczenia.
W efekcie jedzenie w modzie nie pełni już tylko funkcji estetycznej czy dekoracyjnej – staje się językiem, dzięki któremu marki mogą komunikować emocje, aspiracje i luksus w sposób bliski codziennemu doświadczeniu odbiorcy. To połączenie codzienności, kreatywności i prestiżu sprawia, że kulinarne motywy w kampaniach modowych są dziś tak skuteczne i rozpoznawalne. Być może sekret tkwi właśnie w prostocie.